Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2018, 22:36   #4
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Dwa kroki wystarczyły, by zamiast w szczerym polu Leilena znalazła się w bardzo przestronnym namiocie. Znajdowały się w nim półki i stoliki, krzesła, a nawet spore łoże. Presmer był tuż obok niej, za to naprzeciwko stała kobieta, która mogłaby być starszą siostrą Lei. Rudowłosa i lekko piegowata była jednak wyższa, miała także pełniejsze kształty, których niemal wcale nie ukrywała. Powiedzieć, że jej suknia miała dekolt, to jakby nie powiedzieć nic.


- Dzień dobry - lady Aurora odezwała się melodyjnym głosem. - Ty musisz być Leileną.
Dziewczyna zatrzymała się i rozejrzała ciekawie, starając się jednak nie gapić za długo na otoczenie. I dekolt kobiety przed nią również. Zamiast tego uniosła brodę, odpowiadając.
- Tak, to ja - tak jakby jej asystent miałby przyprowadzić jeszcze kogoś innego, pomyślała, ale nie powiedziała tego na głos.
- Proszę, usiądź sobie wygodnie - wskazała na łóżko. - Mamy sporo do omówienia. Należą ci się przede wszystkim wytłumaczenia co do obroży. Tłumi ona magię. Jeżeli przypuszczenia arcymaga Iwuliusa mają w sobie ziarno prawdy, będziesz jej potrzebowała dopóki nie opanujesz podstaw swojej mocy. Możesz ją zdjąć w każdej chwili, ale nie polecam tego robić. Czy arcymag zdradził ci swoje podejrzenia? - zapytała.
- Prawdę powiedziawszy to niewiele mi powiedział - rzekła Lei, zbliżając się do łóżka i ostrożnie na nim siadając, nie spuszczając przy tym oka z Aurory. - Dlaczego są potrzebne wszystkie te… zabezpieczenia do tych badań?
- Z powodu ich natury - odpowiedziała, choć to niczego nie wyjaśniło. Dlatego kontynuowała. - Iwulius, a teraz także ja, podejrzewamy, że masz wrodzony talent do magii tantrycznej. Jej źródło leży, ujmując to ładnie, w prokreacji. Ujawnia się zwyczajowo w trakcie inicjacji i tak też było z tobą, prawda?
- Ale… - to było dużo, to czym w nią “rzuciła” czarodziejka. Natychmiast pojawiło się tysiące pytań, więc chwilę zajęło Lei posegregowanie ich sobie w głowie. - Co znaczy tantrycznej? Co to inicjacja? Myślałam, że kiedy… no… mężczyzna wkłada… - zamotała się odrobinę, bo wiedzę posiadała wyłącznie z podglądania i opowieści. Rodzice nie poświęcili zbyt wiele czasu na te kwestie. W zasadzie w ogóle.
- Penetracja, czyli jak to ładnie ujęłaś kiedy “mężczyzna wkłada”, faktycznie jest pełnoprawną inicjacją płciową w wielu kulturach. Ale aby uaktywnić moc tantryczną wystarczy stan silnego podniecenia. Ponieważ pierwszy raz nie zawsze wiąże się dla kobiety z podnieceniem, znam przypadki odkrycia tantrycznego talentu na długo po pierwszym akcie seksualnym. Rozumiem zatem, że ty miałaś szczęście trafić na lepszego kochanka - uśmiechnęła się lekko, jakby mówiła o czymś zupełnie naturalnym.
- Znaczy, on najpierw językiem, więc to nie bolało… - prawie wyszeptała Lei, tak ściszyła głos. Bezpośredniość, z jaką Aurora o tym mówiła, była jednocześnie onieśmielająca jak i odświeżająca. I pociągająca? - Słyszałam, że za pierwszym razem boli.
- U kobiety następuje wtedy przerwanie błony dziewiczej, co faktycznie jest bolesne i wiąże się z krwawieniem. Kolejne stosunki nie są już jednak bolesne, a z właściwym kochankiem są bardzo przyjemne - Aurora zupełnie nie krępowała się tak intymnym tematem.
- Aha… - wyjątkowo mądrze podsumowała rudowłosa. - A magia tantryczna? Nigdy o niej nie słyszałam.
- Pochodzi z dawnych czasów. Współżycie to źródło życia i wiąże się z nim wielka moc. Kiedyś magia tantryczna była powszechniejsza, wraz z rozwojem cywilizacji zaczęto ją jednak spychać na ubocze. Uznano ją za nieprzyzwoitą i gorszącą. Plaga Czarów zmieniła jednak naturę magii i ten jej rodzaj zaczął się znowu pojawiać. Wciąż się o niej powszechnie nie opowiada, bo wymaga od swych praktyków seksualnej otwartości. Podniecenie jest w niej źródłem mocy, którą można zmagazynować a potem wykorzystać do zasilenia zaklęć - tłumaczyła cierpliwie. - Ma to trochę wspólnego ze spontaniczną magią zaklinaczy, bo jej źródło jest wewnętrzne, ale także z magią czarodziejów bo wymaga rytuałów i studiowania.
- Ojej… - brzmiało to wręcz niewiarygodnie dla młodej jeszcze-nie-adeptki. - I ja to w sobie mam?
- O tym chcę się przekonać, ale nie będę mogła bez twojej zgody. Bo widzisz, żebym mogła sprawdzić czy dysponujesz mocą, muszę cię podniecić. Stąd ta cała dyskrecja - oznajmiła wprost.
- Oh… - Lei nagle zaczęła najwyraźniej posługiwać się głównie monosylabami. - To… to dobrze, że nie ma tu mojej mamy, prawda? - spróbowała zażartować słabo, a wzrok jakby sam zsunął się na dekolt Aurory. A następnie szybko przesunął na jej asystenta.
- To byłoby bardzo krępujące - zaśmiałą się lady. Chłopak pozostawał milczący, ale Leilena dostrzegła że bardzo szybko oddycha. - Czy potrzebujesz chwili, by oswoić się z tym wszystkim - spytała czarodziejka. - Rozumiem, że może to być szokujące.
- Ja… wolałabym mieć już to za sobą. Tylko… czy pani asystent także tu będzie? - zapytała, przełykając ślinę. Chciała tego przedłużać, bo to tylko mogłoby wzmóc wahanie i może nawet wzbudzić strach.
- Jak miałabym cię podniecić bez mężczyzny? - spytała.
- Podobno… podobno są kobiety interesujące się innymi kobietami - powiedziała szybko Leilena, znowu bazując wyłącznie na swoich nocnych eskapadach.
- Och - tym razem to nauczycielka zgubiła normalne słowa. - Nie wiedziałam, że preferujesz kobiety. To żaden kłopot, mogę odesłać Presmera. Czy wtedy poczujesz się bardziej komfortowo? - spytała. Jej asystent trochę się skrzywił, ale nie powiedział ani słowa.
- Nie… to znaczy tak… ja… - przerwała, po czym zaczęła od nowa. - Ja jeszcze nie wiem co preferuję…
- Magia tantryczna wymaga zdecydowania - pouczyła Aurora. - Weź głęboki wdech, skup się na tym co czujesz i powiedz mi, czy wolisz być w tym namiocie sam na sam ze mną.
Lei wzięła ten oddech, ale niewiele jej to pomogło. W pewnym sensie mniej przerażała ją myśl o nagiej Aurorze niż jej asystencie, ale z drugiej strony nie miała pewności co czuje względem czarodziejki. Nie mogła powiedzieć, że nic. I jak tu podjąć decyzję?
- Chyba będzie łatwiej z wami razem tutaj - przyznała wreszcie, rumieniąc się strasznie.
- Będziesz miała okazję się więcej nauczyć - uśmiechnęła się starsza kobieta. - A zatem zaczynajmy. Presmerze, byłbyś tak uprzejmy i się rozebrał?
Lei mogłaby się spodziewać, że chłopak się zawstydzi, ale było wprost przeciwnie. Bardzo chętnie zrzucił z siebie płaszcz i zaczął rozwiązywać koszulę.
- Z tego, co się dowiedziałam, spędziłaś noc z potencjalnym narzeczonym. Jak wiele zdążyłaś się nauczyć - spytała lady.
- Nic - przyznała. - To nie była noc, nawet nie pół dzwonu - starała się nie patrzeć na rozbierającego się asystenta. To była kolejna niewiarygodna przygoda ostatnich kilku dni. Tamtej nie udało się wykorzystać, a rudowłosa stawała się coraz bardziej zdeterminowana. Szczególnie po zakazie starego czarodzieja. - Zdążyliśmy się rozebrać i on mnie całował, także tam na dole… - opowiedziała wszystko, bo i wiele do opowiadania nie było. A bezpośredniość tej kobiety ułatwiała sprawę.
- A czy ty całowałaś jego? Tam na dole? - spytała, zerkając na asystenta. Ten pozbywał się ubrać z wprawą i stał już w samych spodniach. Dzięki temu widać było, że jego tatuaże wiją się w dół jego sylwetki, przez tors i brzuch aż znikają pod paskiem.
- Nie, nawet nie dotknęłam - przyznała głosem niewiele głośniejszym od szeptu.
- Śmielej, śmielej - poleciła Aurora. - Jeśli badanie skończy się powodzeniem będziesz musiała się szybko wyzbyć wstydu.
Spodnie chłopaka opadły i teraz stał nagi. Okazało się, że tatuaże sięgają jego przyrodzenia, które nie było ani tak duże ani się tak nie prężyło jak u Aldyma.
- Podejdź - czarodziejka skinęła na Zorastyra. - Czas rozpocząć część praktyczną badań.
Chłopak wykonał polecenie z entuzjazmem. Kobieta położyła mu dłonie na ramionach i odwróciła twarzą do Leileny.
- Mężczyźni są bardzo czuli na dotyk - zaczęła tłumaczyć. - I bardzo łatwo stwierdzić, czy im się podoba czy nie - bez żadnego skrępowania objęła swego asystenta i jedną dłonią chwyciła go między nogami. - Ich przyrodzenia robią się wtedy sztywne. Widziałaś już coś takiego?
Lei skinęła głową, zmuszając się, aby patrzeć na pokazywany “narząd”. Nie było to niemiłe dla oczu, chociaż wcale nie było łatwo pozbyć się wstydu. Znacznie trudniej niż łatwość z jaką stwierdzała to Aurora.
- U Aldyma… i kilka razy u innych. Tylko oni mnie wtedy nie widzieli - powiedziała cicho, przełykając ślinę.
- Presmerze, zamknij oczy - nakazała od razu lady.
- Ale… - zaczął chłopak, ale nie pozwolono mu skończyć.
- Nasza potencjalna uczennica musi się poczuć komfortowo, inaczej może nie odczuć niezbędnego podniecenia. Żadnych ale - surowo stwierdziła kobieta. Młodzieniec westchnął i posłusznie zamknął powieki. Za takie posłuszeństwo spotkała go nagroda, bowiem rudowłosa zaczęła powoli przesuwać dłoń w górę i w dół jego męskości, która momentalnie zaczęła się prężyć.
- Teraz możesz się przyglądać ile tylko chcesz - stwierdziła lady z figlarnym uśmiechem.
Dziewczyna oblizała spierzchnięte wargi, rzucając szybkie spojrzenie w górę, na tę bezwstydną kobietę. Musiała przyznać, że to co robiła, być może bardziej niż sam nagi asystent, działało. Lei zaczynała czuć ciepło w swoim wnętrzu, patrząc jak zahipnotyzowana na parę przed sobą.
- Masując męskie przyrodzenie można doprowadzić je do szczytu i wytrysku nasienia - nauczycielka tłumaczyła metodycznie, jakby to była matematyka albo historia. - Chłopcy sami to sobie robią, żeby się zaspokoić. Czy ty się czasem sama pieścisz Leileno? - pytanie było bardzo intymne.
Jeszcze raz na nią spojrzała, powoli, w pełni obejmując wzrokiem także widoczną część dekoltu. I skinęła głową, nie chcąc, aby akolita usłyszał.
- Taka masturbacja jest przyjemna, ale z jakichś powodów nie napędza tantrycznych mocy, chociaż cudzy dotyk jak najbardziej. Mówiłaś, że twój kochanek całował cię na dole. Mężczyźni również lubią takie pocałunki - Aurora obeszła swego młodego asystenta i bez żadnego skrępowania uklęknęła obok niego. Wyprężoną męskość trzymała tylko kilka centymetrów od swojej twarzy. - Nie są przy tym zbyt wybredni - złożyła powolny pocałunek na samym czubku. Chłopak jęknął.
Lei westchnęła. Obserwowanie z ukrycia mogło się schować przy tym, czego doświadczała teraz. Nie próbowała ani trochę przed sobą ukrywać, że jej podniecenie rosło z każdą chwilą.
- Bardzo mi się podobają pani nauki… - szepnęła, nie mogąc pohamować języka.
- Cieszę się. Możesz w każdej chwili zadawać pytania. To nie nudny, czarodziejski wykład - zasugerowała. - Na czym to ja stanęłam? Ach tak, pocałunki. W praktyce większość mężczyzn preferuje lizanie - lady zdecydowanie nie była miłośniczką suchej teorii, bowiem zaraz zaprezentowała swe słowa w praktyce. Wysunęła język i przesunęła nim po całej długości członka.
- Zawsze są na to chętni? - spytała Lei, korzystając z pozwolenia i szybko się rozkręcając. To była cudowna okazja do nauki, której nikt wcześniej jej nawet nie zaproponował!
- Nie zawsze, ale o wiele częściej niż kobiety - mówiąc, kobieta musiała przerwać pieszczotę co spotkało się z krótkim jękiem niezadowolenia u jej asystenta. - U kobiet stosunek może się potencjalnie skończyć ciążą, dlatego przywiązujemy do niego większą wagę. Mężczyzna musi tylko nabrać trochę sił i jest gotowy do kolejnego aktu. - Dłoń kobiety przesuwała się hipnotyzująco po wyprężonym instrumencie, aby ani na chwilę nie tracił gotowości.
- Czy… czy pani z tego czerpie swoją magię? - odważyła się zapytać rudowłosa, nie odrywając wzroku od męskości i znajdującej się tuż obok twarzy Aurory.
- Tak - potwierdziła. - Seks jest dla mnie źródłem mocy. I możliwe, że dla ciebie też. Czy chciałabyś zgadnąć co mężczyźni lubią jeszcze bardziej od lizania? - wciągała powoli Lei w swój perwersyjny wykład.
- Wsadzić to do środka? - a Lei dała się wciągnąć, urzeczona zarówno wykładem, Aurorą jak i zapachem, który zaczynała czuć.
- No, to też. Niewątpliwie. Ale ja miałam na myśli ssanie. Kobieta może przyjąć mężczyznę nie tylko łonem - Presmer aż stracił dech, gdy jego przełożona wsadziła sobie główkę penisa w usta. Odgarnęła niedbałym ruchem włosy ze swojego czoła i zaczęła powoli przyjmować chłopaka głębiej i głębiej. Prezentacja nie trwała jednak długo i po chwili Lei widziała lśniący od śliny trzon i szeroki uśmiech Aurory. - Jeżeli myślisz, że tylko członek jest tak czuły u mężczyzny, to wiedz że jeszcze czulsze są jądra. Tam gromadzi się męskie nasienie, ale trzeba je pieścić bardzo delikatnie, żeby nie zadać mężczyźnie bólu.
To było fascynujące. I pokaz i wykład. I podniecające. Dłonie Leileny mocno zaciskały się na jej własnych udach, zaczynała czuć suchość w ustach i mocniejsze bicie własnego serca. I oddychała coraz szybciej, chłonąc całą sobą kolejne słowa. Nie umknęło to uwadze czarodziejki.
- Mówiłaś, że widziałaś już wcześniej nagich mężczyzn. Lubisz podglądać? - zapytała wprost i bez śladu nagany w głosie. Odpowiedziało jej kolejne bezsłowne skinięcie Lei. Już teraz gotowa była przyznać się Aurorze do wszystkiego.
- Czy dotykałaś się, kiedy ich podglądałaś? - kontynuowała swoją ścieżkę pytań.
- Czasami… - wyszeptała dziewczyna. - Ale zwykle dopiero jak wróciłam do swojego łóżka…
- Chciałabym, żebyś dotykała się patrząc na nas - lady złożyła szokującą prośbę. - Zorastyr nie będzie podglądał - dało się usłyszeć, jak chłopak przełyka ślinę - a dzięki temu szybciej osiągniesz stan, który potwierdzi moje przypuszczenia.
- Mam… mam się rozebrać? - spytała, choć wiedziała, że musi pozbyć się przynajmniej obcisłych spodni, aby z dotykania cokolwiek wyszło. Pokaz pokazem, ale jeszcze nie była w pełni gotowa, aby uczynić pokaz również z siebie samej.
- Możesz przykryć się pościelą i zsunąć spodnie - zaproponowała starsza kobieta, po czym ponowiła pieszczenie asystenta. Na przemian lizała i masowała męskość, z rzadka trącając też języczkiem jądra. Nie trzeba było dużo czasu by z członka zaczął sączyć się jakiś oleisty śluz.
- Wygląda jakby to naprawdę lubił… to zawsze jest dla niego przyjemne, tak jak dla mnie dotykanie się? - Lei pytała cicho, jak gdyby zniżenie tonu głosu mogło uchronić przed tym, że usłyszy to także asystent. Zsunęła pantofelki i zgodnie z sugestią Aurory weszła pod kołdrę, odwiązując rzemienie spodni i mocując się z nimi tak intensywnie, że pierzyna i tak zsunęła się nieco, ukazując jedną ze zgrabnych nóżek.
- Tego już nie wiem - przyznała. - Presmerze, czy było ci kiedyś ze mną nieprzyjemnie?
- Nie, lady. To zawsze… wspaniałe… doświadczenie - sapał.
- Grzeczny chłopak - pochwaliła go i zaczęła metodycznie rozprowadzać wydzielający się śluz wzdłuż męskości. - Mam nadzieję, że jeszcze trochę wytrzymasz?
- Tak, lady.
Leilena wreszcie uporała się ze spodniami, które spadły na podłogę i przykryła szczelniej kołdrą. Tym razem nie wygłupiała się z pantalonami i pod spodem miała delikatną, przyjemnie przylegajacą do ciała bieliznę. Ogólnie za bielizną nie przepadała, ale gdyby się matka dowiedziała, że takowej nie nosi… Zsunęła majteczki do kolan i z westchnieniem prawdziwej ulgi wsunęła palce pomiędzy swoje uda. Dotrzymała słowa danego staremu magowi i to był pierwszy raz od jakiegoś czasu, kiedy palce odnalazły te wrażliwe fragmenty ciała. Przez cały ten proces przygotowawczy nie odrywała spojrzenia od dziejącej się przed nią sceny.
- Nie tylko kobiety robią się wilgotne. Z męskiego przyrodzenia też wydziela się śliski płyn. Jedna i druga wydzielina służą temu samemu: ułatwiają penetrację - tłumaczyła z profesorskim zacięciem. - Presmerze, usiądź sobie wygodnie - poleciła, a asystent posłusznie usadowił się na stoliku. Aurora podniosła się z kolan i bez żadnego skrępowania zsunęła ramiączka sukni, obnażając swe pełne piersi. Następnie rozpięła pasek i jej ubranie opadło na ziemię. Czarodziejka też nie przepadała za bielizną.
- Czy miałaś już okazję podejrzeć prawdziwy stosunek? - spytała Lei. Uważnie się jej przy tym przyglądała, nie tylko twarzy ale też skrywanym przez pościel ruchom.
Rudowłosa jęknęła, kiedy Aurora odsłoniła swe ciało. Nigdy się nikomu przed tym nie przyznała, ale pannie Mongle podobali się nie tylko mężczyźni. Przyspieszyła koliste ruchy, które wykonywała na swoim łonie. Oddychała przy tym szybko.
- Nie z tak… bliska… - wyszeptała rwącym się głosem. - Pani strój… zawsze jest taki…?
- Na stosowne okazje i w stosownych miejscach - przyznała. Sięgnęła palcami między swoje uda. Miała bardzo zadbane łono, ozdobione równiutko przycietym trójkątem włosków. - Ja już też jestem wilgotna - oznajmiła i zbliżyła się do swego asystenta. - I podniecona.
Stała do chłopaka tyłem. Chwyciła jedną dłonią jego trzon i powoli opuściła się na niego, naprowadzając na wejście do swej groty rozkoszy. Nie tłumiła jęku przy kontakcie.
- Czy wszystko… dobrze widzisz? - zapytała.
-- Oh tak… - stęknęła Lei w odpowiedzi bardziej niż powiedziała. Widok był niezwykle pobudzający dla kogoś, kto wcześniej mógł tylko sobie wyobrażać szczegóły. Rudowłosa czuła już lekki szum w głowie i gorąco tam na dole, co wpływało także na jej zachowanie. Zsunęła do końca bieliznę i wyjęła ją spod kołdry. Mimo przykrycia widać było jak rozchyla uda i wraca do pracy palcami. Przymknęła oczy, ale nie przestawała patrzeć na parę przed sobą.
- Jeśli kochankowie są podnieceni, a ich organy w gotowości, to kopulacja jest przyjemna dla obu stron - opadła do końca na swego kochanka i zatrzymała się w bezruchu. - Można się kochać na wiele różnych sposobów i wielu pozycjach. Ja lubię sobie dać czas, by przyzwyczaić się do rozmiaru partnera. Szczególnie, jeżeli są duzi - czarodziejka śledziła skrywane przed nią ruchy. - Bardzo zmoczyłaś majteczki? - zapytała nieoczekiwanie. - Dla wielu kochanków taka zawilgocona bielizna jest bardzo pobudzająca.
- Trochę… - przyznała Lei po kilku sekundach milczenia, kiedy skupiała się na sobie i swoim wrażliwym łonie. - A brak bielizny, jak u pani…? - wydyszała. Podniecenie sprawiło, że zaczynała rozpinać wolną dłonią swoją kamizelkę. - Pani asystent jest duży…? - pytała dalej, gnana ciekawością, przyjemnością i swoją wrodzoną perwersją.
- Brak bielizny wielu cieszy, bo można szybciej dostać się do newralgicznych regionów - przyznała. - Ja uważam, że kochanka lepiej zmusić do czekania. Taka niepewność potrafi pobudzić. A Zorastyr jest w sam raz. Duży członek potrafi boleć - przestrzegła, ale mrugnęła też przy tym okiem. Uniosła się powoli i równie powoli opadła, wydzierając z ust chłopaka głośne westchnienie. W powietrzu czuć było zapach podniecenia.
- Ale chodzenie bez niczego… pod spodem… to musi być też pobudzające… - Lei także wzdychała, nie mając takiej samokontroli jak czarodziejka. Szybko dochodziła do wniosku, że takie rozmowy w trakcie są niemal tak podniecające jak sam akt dotykania. Zsunęła z ramion kamizelkę i chwyciła się przez koszulę za swoją małą pierś. Jęknęła. - To niesamowite… - szepnęła jeszcze, nie odnosząc się tym stwierdzeniem do niczego konkretnego.
- Jest - przyznała. - Czy raczej, potrafi być - Aurora z każdym kolejnym wzniesieniem i opadnięciem przyspieszała. - Niektórzy znajdują wielką przyjemność w obnażaniu się. Kobiety zakładają krótkie spódniczki i pozwalają pod nie zaglądać. Mężczyźni chadzają w samych płaszczach, które rozsuwają przed obcymi. Podniecenie ma… - głos się jej urwał. Złapała chłopaka za rękę i położyła jego dłoń na swej piersi. Zorastyr zrozumiał bez słowa, czego oczekuje po nim kochanka i zaczął z zapałem ugniatać jej biust. - Podniecenie ma… różne oblicza - zdołała dokończyć.
- Mmm… - wymruczała rudowłosa, odpływająca szybko w stan zupełnej euforii. Odpięła środkowy guzik koszuli, tylko po to, aby wsunąć tam dłoń i mocniej się tam masować. Z oczami niemal zamkniętymi poruszała palcami z równą intensywnością, ocierając nimi o mokrą bardzo szparkę. Słychać te ruchy było mimo kołdry, coraz bardziej zresztą zsuwającej się w bok. - To brzmi… cudownie… i wygląda… pani… mmmm…
Czarodziejce trudno już było odpowiadać. Asystent wychodził naprzeciw jej ruchom, samemu wykonując pchnięcia.
- Te formy… współżycia i osiągania… spełnienia. One są źródłem...mmm… magii tantrycznej. Studiuję je… w mojej akademii - zdecydowanie bardziej dyszała, niż mówiła.
- Lady Auroro - zawołał Presmer. - Długo już… nie wytrzymam.
- Jeszcze trochę - poprosiła kochanka. - Leileno… czy znasz metody… przeciwdziałania ciąży?
Rudowłosa była w stanie tylko pokręcić przecząco głową, nieprzerwanie poruszając dłonią i głośno dysząc.
- Ja znam - czarodziejka podskoczyła jeszcze dwa razy i zamarła. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Milczała z szeroko otwartymi ustami, za to jej asystent głośno jęknął. Chyba oboje szczytowali.
Przez chwilę było słychać tylko pracującą po wilgotnej powierzchi dłoń Lei, która nagle jęknęła, zacisnęła uda i zamknęła oczy, drżąc i szczytując. Znała już to uczucie, ale to teraz było o wiele silniejsze niż wszystkie wcześniejsze. Potrzebowała chwili, by zauważyć że jej obroża zrobiła się ciepła i lekko lśniła.
- Miałam rację - głos Aurory trochę drżał. Dalej siedziała na kochanku, nie mogąc wstać po intensywnych doznaniach. - Czerpiesz moc z tego samego źródła co ja. I mogę nauczyć cię nad nią panować.
Lei chwilę zajęło dojście do siebie, jak również zrozumienie słów czarodziejki.
- Ale przecież mówiła pani, że samemu się dotykając nie można… - powiedziała, nagle speszona. Przykryła się szczelniej kołdrą i wyjęła dłoń spod koszuli, starając się zapiąć guzik.
- Trochę kłamałam - przyznała. - W pewnych sytuacjach samozaspokojenie pozwala wyzwolić dość energii, by zasilić nasze moce. Ale potrzebny jest do tego zawsze zewnętrzny impuls. Przed chwilą, tym impulsem byłam ja i Zorastyr - czarodziejka podniosła się, pozwalając wiotczejącej męskości się z niej wysunąć. - Znam jeden przypadek, w którym literatura jest dostatecznym bodźcem, choć wyzwala to bardzo mało energii. Twoje samotne wieczory to z pewnością było za mało - podniosła z ziemi swoją suknię i jakby nigdy nic zaczęła się ubierać. Podobnie uczynił jej asystent, zbierając swoje ubranie.
Leilena gapiła się na nich, szczególnie na wilgoć pokrywającą ich oboje w tych intymnych miejscach. Znów poczuła suchość w ustach, ale akolita już otworzył oczy, więc czym prędzej znalazła swoje majteczki i zaczęła je wkładać na siebie pod kołdrą.
- Czyli to już pewne? Jestem jedną z was? - zapytała cicho. - I będę musiała zaraz powiedzieć o tym matce, jeśli chcę udać się z wami na naukę…?
- Obroża, którą nosisz tłumi magię. Ale jest też dostrojona do naszego jej rodzaju. Przy tantrycznej magii po prostu świeci lub lśni. Więc tak, jesteś jedną z nas - wyjaśniła prosto. Zapięła pas sukni, nie zwracając uwagi na to, że jest trochę… ubrudzona. Co innego chłopak, ten po zebraniu spodni i koszuli poszedł do kąta, gdzie stała miska z wodą. - Co z tą wiedzą zrobisz, to już inna sprawa. Możesz przyznać się rodzinie do tego kim jesteś, niektórzy tak robią. Możesz też skłamać, co robi większość. Możesz też zachować obrożę i wieść dalej swoje życie, nikogo nie zaciągam siłą do mojej akademii - wymieniała opcje. - I wcale nie musisz podejmować decyzji już teraz, tutaj. Wiem, że twoje życie właśnie stanęło na głowie i nie łatwo się w tym połapać.
- Ale mi się to podoba… - wypaliła od razu, nie przemyślawszy oczywiście tej sprawy dogłębnie. - W domu czeka mnie tylko wyjście za mąż i wspomożenie rodziny posagiem. Gdybym miała prawdziwy talent, mogłabym im pomóc znacznie bardziej, prawda? - przekonywała samą siebie. - Tylko jak mogłabym ich okłamać? Co mówią inni? - dopytywała i ciągle okryta kołdrą próbowała podnieść i włożyć na nogi swoje spodnie.
- Dzika magia wydaje się najpopularniejszym kłamstewkiem - podpowiedziała Aurora. - Niemal nikt nie dopytuje o szczegóły i akceptuje konieczność profesjonalnego szkolenia w odpowiedniej szkole. Przecież z taką dziką magia nigdy nie wiadomo - rozłożyła ręce, po czym spróbowała jakoś ułożyć swój dekolt tak, by piersi nie uciekały jej spod materiału.
Lei w tym czasie wciągnęła spodnie i zapinała już kamizelkę, wychodząc trochę niepewnie spod kołdry. Ciekawa była, czy akolita trochę podglądał i zerkała to na niego, to na skąpo ubrane ciało kobiety.
- A wy potwierdzacie te kłamstewka? Na pewno nie chciałabym, aby ktoś prócz mojej rodziny cokolwiek wiedział - przyznała. - Przynajmniej dopóki nie stanę się wielką, sławną maginią jak pani - dodała z uśmiechem.
- Zachowujemy dyskrecję, jak widzisz - objęła dłońmi pozawymiarowy namiot. - Ujawnienie źródła naszej magii mogłoby się wiązać ze sporym skandalem. Mogę być bezpruderyjna, ale nie jestem głupia. Doskonale wiem, jak oceniane byłoby takie zachowanie. Jeśli chcesz, byśmy kogoś poinformowali o twoim “dzikim talencie”, to tak zrobimy.
Chłopak zaś albo bardzo dobrze się ukrywał, albo naprawdę się po prostu mył. Ciekawe, czy Aurora regularnie wykorzystywała go do takich pokazów. I czy to się mogło w ogóle znudzić?
- Czy jak trafię do waszej szkoły, to będę mogła ją opuszczać? Odwiedzać rodzinę? - Lei przeszła do nieco bardziej przyziemnych spraw, podejmując decyzję, że jednak na razie nikomu nie powie prawdy. Dopóki sama nie dowie się z czym to wszystko się wiąże i jak taką magię okiełznać.
- To szkoła, nie więzienie - zaśmiała się czarodziejka. - Oczywiście, że będziesz mogła odwiedzać kogo chcesz w przerwach od nauki. Będę cię jednak prosić, byś zachowała w tajemnicy to, co dzieje się w akademii. Nie potrzebuję dodatkowych plotek.
- Oczywiście, proszę pani. Pani prowadzi tę akademię? - decyzja wydawała się Leilenie bardzo prosta. Czuła wręcz ekscytację. Widziała alternatywę pomocy swoim rodzicom. I wiele innych pozytywów, kiedy śledziła wzrokiem zarówno Aurorę jak i akolitę.
- Tak, jestem jej rektorką. Nie uczę jednak wszystkiego sama, są tam też inni magowie - odpowiadała. - Po tym, jak uczeń zdoła opanować swą moc bez niechcianych eksplozji, dobrze jest go nauczyć wykorzystywać ją na różne sposoby. Ale miej świadomość, że opanowanie Sztuki, w jakiejkolwiek formie, zajmuje całe lata. Iwulius ma osiemdziesiąt lat, a uczy się dalej.
- Nie przeszkadza mi nauka, jeśli jest… - zarumieniła się - ...połączeniem przyjemnego z pożytecznym. Chcę opanować tę sztukę. Nikt w mojej rodzinie wcześniej nie miał talentu.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz - odparła i mrugnęła okiem.
- Och, jeszcze ciągle go nie było - wymruczała cicho w odpowiedzi Lei.
 
Lady jest offline