Agata była przylepiona do okna obserwując mijane przez nich wczesnowiosenne krajobrazy od momentu kiedy pociąg przekroczył granice Prus wschodnich. Chwilowo było szaro i buro, gdyż śniegi stopniały ale roślinność czekałą jeszcze na na pierwsze dni ciepła.
Mimo okoliczności związanych z jej przyjazdem nie umiała ukryć podniecenia wyjazdu, starała się jak mogła ze względu na Panią Baronową i zwykły szacunek dla zmarłej, ale całkowicie jej to nie wychodziło.
Godzinę przed zatrzymaniem na stacji końcowej Agata, przygotowała strój żałobny oraz pomogła Pani Patrizi odświeżyć się przed pogrzebem.
Pokojówka w czasie podróży parę razy odwrócić uwagę Pani von Schlichting od śmierci jej przyjaciółki i przepędzić ponurą aurę jaka ją otaczała, nie chciała jednak przekraczać granicy dobrego taktu.
Pociąg zahamował tak mocno, że cześć ich bagaży pospadała na podłogę przedziału a sama Agata pisnęła z przestrachem. Pociąg był w dużej mierze wypełniony rodziną i przyjaciółmi zmarłej, Agata część z nich poznała już w pociągu kiedy witali się z Baronową. Część znała tylko z widzenia i późniejszych komentarzy Pani Patrizi.
Do pochodu żałobnego Agata założyła na siebie prosty żakiet i rombową spódnicę oraz kapelusz, wszystko w odcieniach czerni. Tego dnia nałożyła jak zwykle bardzo delikatny makijaż. W lewej ręce niosła większą torebkę a prawej parasolkę na wypadek gdyby wiosenna aura postanowiła zapłakać dla zmarłej pani von Lindmann.
W kościele wolne miejsca w ławach zostały przy samym ołtarzu, Agata uważała, że to miejsce przeznaczone dla najbliższej rodziny więc próbowała taktownie zająć miejsce stojące w nawie bocznej.
- Pani Baronowo myślę że będzie taktownie jeśli pójdę zająć miejsce z boku. - Wyszeptała Pani Patrizi kiedy już po wejściu do kościoła przeżegnała się i obie ruszyły w głąb kościoła.