Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2018, 16:13   #8
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Zawroty głowy, odrętwienia i omdlenia. Uczucie zimna. Znał to. Niejeden miał kłopoty z samym wyjściem z kriokomór.

Michael Craven zawsze był spokojny, a świadomość sytuacji pomagała mu w zachowaniu zimnej krwi... Nawet rozbawiłaby go ta myśl.

Wielkie rozczarowanie to pierwsze uczucie, jakim ugościł ten świat, gdy tylko zorientował się gdzie jest i jak tu wszystko wygląda, a co gorsze - który jest rok. Słysząc o duchach, zjawach i demonach uśmiechnął się tylko łagodnie. Choćby ich sytuacja była nie wiem jak bardzo poważna to i tak brzmiało to co najmniej naiwnie. Tak też uważał - Nick naigrywa się z nich i ubarwia swoją opowieść, choć to nie zmieniało faktu, że najwyraźniej wcale wesoło nie było. Nie było wesoło też z kilkoma osobami, których stan był zdecydowanie gorszy od pozostałych. Michael choć sam prawie nie wymiotował, starał się pomóc im jak mógł, bo ci co ich znaleźli chyba mieli to za nic.

Mężczyzna słuchał, co mówią inni, choć po prawdzie całe to gadanie było chyba niepotrzebne. Kiedy temat zszedł na prysznice, pomny na zawroty głowy zapytał czy woda nadaje się do picia, ale po chwili żałował tego pytania, widząc stan całego „ośrodka”. Widział jednak później, że co sprawniejsi mieli skądś pastylki na bazie jodu, czy chloru. Sam też po prysznicu, znalazł w swojej komorze medykamenty. Nie pamiętał, aby wkładał do swojego schowka leki, ale najwyraźniej musiał zrobić to ktoś za niego, kiedy jasne stało się, że wcale nie obudzą się w szpitalu w Canterbury.
~ Ciekawe kto to był?

Świat posunięty o kilka dobrych lat musiał mieć zawsze jedną wadę. Nowe bakterie i drobnoustroje, na które organizm nie jest gotów.

Michael westchnął kiedy przeglądając posiadane leki jego dłoń spoczęła na czarnej okładce grubej, choć w niewielkim formacie książki. Od góry strony wystawała z niej zakładka wykonana prawdopodobnie z fotograficznego papieru.
~ „Był” to pewnie dobry czas, ale i tak miło z jego lub jej strony.

Michael zabrawszy swój skromny dobytek poszedł, tam gdzie kotłowała się reszta. Postarał się o kilka łyków wody dla każdego krio-chorego. Raz jeszcze przejrzał też czy nie ma jakiś pastylek do łyknięcia.

Gdy wrócił do szafek wisiały tam dla niego i przeważającej reszty chorych tylko peleryny antyskażeniowe.
~ No tak... prawo dżungli. ~ wziął dwie na wypadek gdyby jedna była nieszczelna i z niesmakiem schylił się po walające się w rogu worki foliowe, a potem rozejrzał się za czymkolwiek przydatnym i na samym szarym końcu poszedł za ich "przewodnikiem".
~ Jak za starych dobrych lat.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 29-04-2018 o 16:18.
Rewik jest offline