Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2018, 12:29   #17
Rozyczka
 
Reputacja: 1 Rozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputację
miałabym się sama przedstawić” — pomyślała Astine, spoglądając na maga. Chociaż zachowała to dla siebie. Kłótnie między Arvanem i Duninem jej wystarczały.
Gdzie tak w ogóle one są? — rzuciła tylko.
Arvan skrzyżował ręce na piersi i rzucił wymowne spojrzenie ponuremu strażnikowi. Ten uniósł wzrok ku powale, po czym westchnął.
Nie wiem ile wam wiadomo, to też postaram się w możliwie dokładnym skrócie nakreślić całą sytuację — rozpoczął Dunin swą opowieść. — Widzicie, Wysoki Las zamieszkuje wiele różnych stworzeń. Jedne są bardziej przyjazne, inne miej. Tak też było koboldami, a dokładniej z klanem zamieszkującym podnóża Gwiezdnych Gór na wschód od Zielonej Ostoi. Przez długi czas nasze rasy nie żywiły do siebie sympatii. Czasami dochodziło do napaści podczas polowań, ale generalnie staraliśmy się nie wchodzić im w drogę. Zmieniło się to rok po tym jak mój poprzednik odszedł na Zielone Pola. Tamtego roku zapanował w tej krainie nieurodzaj, ale dzięki łasce Urogalana plony w Ostoi były bogate, a nasze spichlerze pełne. Gorzej wiodło się koboldom. Brakowało bowiem zwierzyny, na którą mogły by polować, to też zapuszczały się dalej i dalej od swej siedziby. Ostatecznie podeszły pod samą Ostoję i wówczas dostrzegłem, iż są takimi samymi myślącymi i czującymi istotami jak my.
Raczej zwykłym pomiotem nieczystych sił, który… — wtrącił Arvan.
Mylisz się!Dunin nie dał mu dojść do słowa. — Tamtego dnia, kiedy stały głodne i zmęczone pośród drzew, spojrzałem im w oczy i dostrzegłem w nich lęk i obawę. Obawę przed tym, że nie zdołają znaleźć jedzenia dla swych bliskich. Zrozumiałem, że nie można polegać jedynie na starych opowieściach, że nie można oceniać innych jedynie po tym, czy ich skórę pokrywa łuska, czy też oczy ich są czerwone. Poszedłem do nich z dwoma workami. W jednym miałem podpłomyki, a w drugim ziarno. Nie miałem przy sobie broni. Na całe szczęście spotkanie poszło po mojej myśli. Dzięki łasce Urogalana udało mi się z nimi porozmawiać i poprosić ich o spotkanie z wodzem. Były tym niezmiernie zdziwione, lecz głód i desperacja skłoniły je do współpracy.
rven pokręcił głową. Dunin zignorował go i kontynuował:
Za dwa kolejne worki zboża zaprowadziły mnie do siedziby swego klanu. Składała się ona wówczas w większości z dość prymitywnych namiotów oraz jaskini, gdzie swą kaplicę mieli ich kapłani, jak również wódz. Zaprowadzono mnie przed oblicze starego kobolda odzianego w czarną szatę z wymalowanymi nań fioletowymi wzorami. Był równie zaciekawiony, jak zniesmaczony moją obecnością. Czym prędzej więc podjąłem negocjacje. Proponowałem podzielenie się zapasami w zamian za zawarcie pokoju pomiędzy klanem, a Zieloną Ostoją. Najpewniej coś mu się nie spodobało w sposobie jaki to powiedziałem, albo też odebrał to jako zniewagę dla swych rządów. Tego nigdy się nie dowiedziałem. Nie dowiedziałem się również tego, co chciał ze mną zrobić, gdyż nastąpił zamach stanu. Jeden z uczestniczących w spotkaniu czarowników zabił wodza, a następnie z pomocą sprzymierzeńców przejął władzę w klanie. Przedstawił się jako Kirkrim, a przemówił we wspólnej mowie. On z kolei postanowił przystać na mą propozycję. W późniejszej rozmowie z nim wyjawił mi, iż uczynił to dlatego, iż zdawał sobie sprawę z tego, że w obecnym stanie, atak na Ostoję osłabiłby ich klan jeszcze bardziej.
Trzeba było skorzystać z tej okazji i pozbyć się zagrożenia z ich strony raz na zawsze. Sam przecież widziałeś, że wśród stworów ich rodzaju władzę trzyma silniejszy i Ostoja jest teraz karana za twoją pobłażliwość!
Zapewniłem osadzie bezpieczeństwo i dostatek na wiele długich lat i wiem, że Kirkrim nigdy nie zaatakowałby nas. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, ile jego klan zyskał na tym pokoju oraz wielu innych sojuszach, które zawiązał z innymi istotami żyjącymi w lesie.
Co nie znaczy, że potrafi utrzymać władzę! Nie pomyślałeś może, że z nim postąpiono identycznie, jak on postąpił? Że obalono go? Z tego co mi opowiadałeś zaprowadził nowe porządki w tym ich klanie. Między innymi bardzo mocno ograniczył wpływy szamanów, którzy to dotychczas sprawowali faktyczne rządy. Zapewne nie spodobało im się to i wreszcie znaleźli jakąś okazję, by pozbyć się niewygodnego im wodza. Mają w pamięci zapewne również ciebie i ten wasz cały układ stojący im kością w gardle. I teraz mamy za swoje! Cała osada cierpi! Co powiedziałeś ich bliskim? Że tragedię, która ich spotkała może zostać od tak wybaczona? Jak zamierzasz się z tym uporać?!
unin oparł się o stół i wbił wzrok w blat.
Wiele złego się wydarzyło. Masz rację. Jak również w tym, że zbrodni tej nie można tak po prostu zapomnieć. — Wyprostował się. — Niemniej nie znaczy to, że porzucę to, co przez tak długi czas budowałem, a na pewno nie dowiedziawszy się uprzednio przyczyn tego wszystkiego!
Oto właśnie chciałbym was prosić.Dunin zwrócił się do zgromadzonych. — Dowiedzcie się przyczyny tych napaści i pomóżcie zaprowadzić pokój, a wówczas wynagrodzę was pieniędzmi oraz paroma klejnotami, które Kirkrim ofiarował mi w ramach zapłaty za pomoc.
Powody nie są najważniejsze. Dokonano zbrodni na ludności Zielonej Ostoi i należy wymierzyć agresorom sprawiedliwość, jak również zapewnić bezpieczeństwo osadzie na przyszłość.Arvan spojrzał wymownie na Dunina.Prawdziwe bezpieczeństwo.
Jestem wam gotów zaproponować zaklęcie niewielkiej liczby broni albo pancerzy w ramach zapłaty.
Czyli mamy pomóc w zaprowadzeniu pokoju? Co do tej pory zrobiono w tym celu? — spytała Astine.
Kapłan Moradina pogładził się po brodzie chwycił za symbol Moradina, szukając u boga porady.
Jak głębokie są jaskinie? Koboldów w ich jaskiniach nie należy lekceważyć. Znają się na pułapkach. Wymiana handlowa z koboldami jest spotykana, acz rzadka. Jeśli tego chcecie, postaramy się to umożliwić. Jednakże dokładniejsze dane o zapłacie też byłyby wskazane.
Tak, zaprowadzić pokój.
W ten, bądź skuteczniejszy sposób — dodał Arvan.
Starałem się pomówić z koboldami, lecz te, które ostatnimi czasy spotykamy nie chcą rozmawiać, tylko od razu atakują. Próbowałem przekazywać wiadomości, jak również wysyłać posłów oraz posłańców, lecz nikomu z nich nie udało się przekazać wiadomości. Źle się dzieje, że muszę prosić moich ludzi o takie ryzyko. Na całe szczęście wszystkim, których wysyłałem udawało się w porę uciec i wrócić do osadyDunin odpowiedział Astine, po czym zwrócił się do Torina.Niestety nie wiem. Byłem tam zaledwie dwa razy i to lata temu. Nasze spotkania przeprowadzaliśmy pod menhirem ustawionym na północnym wschodzie od Ostoi. Niedaleko na północ, gdyby kierować się prosto w stronę klanu. Jednak wnioskując po liczbie klejnotów, które przeszły przez nasze ręce należałoby przypuszczać, że kopały, niewątpliwie sporo. Natomiast co do wynagrodzenia jestem w stanie zaproponować Wam około stu sztuk złota na głowę oraz rzeczone klejnoty. Niestety nie wiem ile mogą być warte.
Pięćdziesiąt sztuk złota — rzekł dość niespodziewanie Arvan. — Na głowę ma się rozumieć. Tyle dołożę do waszego wynagrodzenia jeżeli postanowicie rozwiązać sprawę wedle sposobu Dunina. Bezpieczeństwo osady jest najważniejsze, nawet jeżeli miałoby być krótkie. Dlatego więc optuję za tym, by rozwiązać tę sprawę raz, a porządnie!
Na koniec Arvan znów rzucił Duninowi jednoznaczne spojrzenie.
 

Ostatnio edytowane przez Rozyczka : 11-06-2018 o 23:46.
Rozyczka jest offline