omostwo, w którym to mieszkać miał
Moam, z zewnątrz rzeczywiście wyglądało na zaniedbane, lecz było to jedynie pierwsze wrażenie powodowane przez porastającą obejście wysoką trawę oraz wszelkiego rodzaju chwasty. Nie uświadczyli nawet kawałka wydeptanej ścieżki, co oznaczało, iż goście byli rzadkością, zapewne nie większą jak chwile, kiedy to wychodził sam gospodarz. Po bliższym przyjrzeniu się budynek był tak naprawdę dobrze utrzymany. Ściany i dach były szczelne, ale pozbawione śladów łatania.
unin podszedł do drzwi i zapukał uderzając trzykrotnie. Wszyscy oczekiwali w milczeniu, lecz zza drzwi nie dobiegł najmniejszy dźwięk. Niziołek spojrzał po awanturnikach i miał już pukać po raz wtóry, lecz drzwi nagle otworzyły się.
tojący w nich, niemal dwumetrowy, mężczyzna odziany był w długi czarny płaszcz, pod którym widoczna była wysokiej jakości biała koszula oraz szare spodnie związane szerokim pasem z ozdobną klamrą przedstawiającą symbol
Oghmy. Ubranie uzupełniały doskonałej roboty wyższe buty. Niemniej tym co najbardziej było intrygujące w niniejszej postaci były dwa małe kły wystające spod dolnej wargi, gruba żylasta szyja oraz nie za ładna twarz.
Moam był półorkiem.
ółork obrzucił wszystkich wzrokiem zatrzymując się jedynie chwilę dłużej na
Xhapionie oraz
Ivorze, po czym skupił się na
Duninie.
–
Mości Duninie, wiecie, że jestem zajęty i nie życzę sobie, by mi przeszkadzano, cóż więc sprowadza Was do mnie. Ciebie i tych awanturników, po których posłał Arvan. Nie zapominajcie o naszej umowie, Mości Duninie – rzekł niskim głosem splatając przy tym ręce na piersi oraz spoglądając z góry, co przy dzielącej ich różnicy wzrostu było rzeczą naturalną.