Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2018, 12:29   #28
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Helena miała mieszane uczucia co do przyzywania. Z drugiej strony Moam ryzykował tyle co i reszta, jak nie więcej. Skoro więc był pewny swego doszła do wniosku, że można mu zaufać niezależnie od rasy jaką reprezentował. W przypadku mieszańców granica zawsze była płynna. Ucieszyła się też, że niziołki nadal mają w swych szeregach odważnych tropicieli. Jeśli by mieli schwytać jeńca to pomoc tego Sema oraz Elely będzie nieoceniona. Oczywiście jeśli zgodzą się z nimi wyruszyć. Jeśli nie - zawsze będą mogli podzielić się swą wiedzą.

Propozycję obiadu przyjęła z szerokim uśmiechem. Dziś nigdzie raczej nie wyruszą, to czemu i nie? Co prawda nie była dobra w luźnych rozmowach przy posiłku, lecz dobrym posiłkiem nie gardziła nigdy. Choć reakcja niziołki na słowa Dunina nieco ją zdumiała.
- Nie ma za co przepraszać. Moam wcześniej nie był skłonny do współpracy, czy po prostu nie przyszło wam do głowy by go poprosić? - spytała Elely.
Dunin z Elely spojrzeli na siebie.
Prawdę powiedziawszy mało wiemy o szczegółach jego badań oraz o tym jaką dokładnie mocą włada – zaczęła Elely.
Jest w tych sprawach niezbyt nierozmowny, jak również niezwykle rzadko wychodzi ze swojego domostwa, to też zwyczajnie nie wpadliśmy na to, że jego czary mogą się przydać inaczej, aniżeli do ewentualnej faktycznej obrony wioski – dokończył Dunin.
Niestety, nie dziwię się mu, iż postawił na życie odludka. Krew płynąca w jego żyłach nie pomaga w zdobywaniu przyjaciół. Na pomysł posłania Was do niego wpadłam, kiedy zobaczyłam Was Panie Xa… Xy… Przepraszam, mógłby się Pan raz jeszcze przedstawić? – gospodyni zagadnęła maga.
- Xhapion, moja droga. A czemu to moja osoba nasunęła skojarzenia z Moamem? - Czarodziej oderwał kawałek chleba i podsunął okruszki pod dziób kruka.
- Co tutaj dużo mówić, po prostu wyglądacie Xhapionie jak mag i to taki, jakiego opisują historie wędrujące po gościńcach. Bez urazy.
- Nie wiem czemu miałbym być urażony. Nie kryje swoich talentów, chociaż zapewne przed tak spostrzegawczą i bystrą niewiastą niewiele może się ukryć.

Ivor stłumił uśmiech.
- Może od wymiany komplementów przejdziemy do spraw związanych z koboldami? - zaproponował. - Możecie powiedzieć, gdzie się znajduje siedziba koboldów? Jak daleko się zapuszczają w stronę wioski? Gdzie, mniej więcej, znajdowała się linia, jakiej nie przekraczaliście ani wy, ani koboldy? Może jakiś szkic...? Im więcej informacji będziemy mieć, tym lepiej.
– Jak już wspominałem siedziba klanu znajduje się na wschód, czy właściwie bardziej na północy wschód od Ostoi. W kwestii dokładniejszej lokalizacji rzec Wam jedynie mogę, iż mieści się ona u zbocza Gwiezdnych Gór. Odkąd zaczęły się ataku koboldy były widywane nawet pół dnia marszu od wioski licząc naszym tempem. W waszym przypadku powinno to być zatem około kilku godzin. Natomiast wcześniejsza granica wyznaczana była mniej więcej przez, wspominany już uprzednio, menhir będący jednocześnie punktem handlu. Droga do niego jest stosunkowo prosta, a stosunkowo częste spotkania stworzyły coś na wzór ścieżki. Niemniej deszcze i młode rośliny zapewne skutecznie ją zatarły, zwłaszcza, że od tygodni nie wędrowała tamtędy większa grupka. W kwestii szkicu…
– Pozwólcie, że ja się tym zajmę, kiedy już zjemy. Las znam lepiej od Dunina, to też powinno mi się udać rozrysować coś, co pomoże Wam w wędrówce – dokończyła Elely.
- Myślicie, że Sem Ritnog mógłby być naszym przewodnikiem? Zapuszcza się w tamte okolice? - Helena zwróciła się do Elely, która wydawała się bardziej praktycznie myśląca od Dunina; jak to kobieta.
- Nawet jeżeli nie, to możemy skorzystać z ptaków - Xhapion podrapał kruka pod dziobem. - One najlepiej wiedza co może się dziać w lesie.
- I powiedzą nam czy się wódz koboldów zmienił?
- Helenie trudno było ukryć sceptycyzm.
- Nie, ale uprzedzą gdzie może ukrywać się kobold, który już będzie mógł udzielić nam na to odpowiedzi.
– Nie jest to wykluczone – gospodyni odpowiedziała Helenie. – Nie należy do bojaźliwych, jak również bardzo dobrze zna las.
Zrobiła pauzę, by napić się z kufla.
– Istnieje również możliwość, bym to ja wyruszyła z wami.
Dunin, aż zakrztusił się na te słowa.
– Chyba nie mówisz poważnie? Zdajesz sobie sprawę jakie to ryzyko?! – głos niziołka pełen był najszczerszej troski.
– Zdaję sobie, a jakżeby inaczej. Tym bardziej więc musimy Im pomóc jak tylko możemy.

Dunin chciał coś powiedzieć, lecz tylko przygryzł wargę. Nie trzeba było być telepatą, by stwierdzić, że w tej chwili w jego umyśle rozpętała się istna nawałnica myśli, niepewności, strachu i wielu innych emocji.
- W końcu pomagając nam pomagacie sobie - rzuciła w przestrzeń Helena.
– To prawda, ale… – Dunin mówił z ciężkim sercem, lecz przerwał, kiedy tylko poczuł dłoń na swej dłoni. Po raz kolejny spojrzał w spokojne, pełne przekonania oczy Elely. Ta lekko skinęła dłonią, a on westchnął. Przyszło mu to z trudem, ale odzyskał po dłuższej chwili spokój, lecz nie całkowity.
- Będziemy o ciebie dbać tak samo, jak o własną skórę - zapewnił Ivor, spoglądając na Elely, która odpowiedziała mu delikatnym uśmiechem i skinieniem głowy.
- Nazir również otoczy cię opieką - dodała Shee’ra dotykając zwierzęcia delikatnie. Wilk odpowiedział jej spojrzeniem potwierdzając gotowość.
Druidka zadbała o to, żeby Nazir otrzymał porcję mięsa, zanim sama rozpoczęła posiłek. Sama jadła niewiele, tak żeby nie przepełnić żołądka. Nadal z niepokojem myślała o rytuale, który Moam szykował w czasie kiedy jedli i nie bardzo mogła skupić się na rozmowie toczącej się przy stole.

 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 11-05-2018 o 12:00.
Sayane jest offline