Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2018, 21:47   #10
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Przyspieszające uderzenia serca były pierwszą rzeczą, która doszła do budzącego się umysłu Koichiego. Głuchy klik, syk uciekającego powietrza. Komora została otwarta. Japończyk poczuł podmuch gorącego powietrza na twarzy, powoli otworzył oczy i zamrugał kilkukrotnie. No tak, hibernator, kombinezon, Londyn. Powoli wyszedł z kapsuły i rozejrzał się po pomieszczeniu. Jakieś podziemia, kilka osób gramoliło się jak on z podobnych urządzeń, była też dwójka przybyszów jakby z innej bajki. Wstęp mężczyzny dostarczył absolutnie wszystkich niezbędnych informacji. Wojna, zniszczenie, demony, zjawy, ruszcie dupę, to będziecie mieli szansę. Koichi nie dyskutował z takimi argumentami - po pierwsze i tak nie było na to czasu, po drugie, nie czuł się najlepiej. Głowa pulsowała mu tępym bólem, jakby jakby ktoś ścisnął mu mózg żelazna obręczą. Ruszył pod prysznic , a przynajmniej próbował, bo po kilku krokach zatoczył się i gdyby nie pomoc innego mężczyzny, mógłby upaść.
- Patrz na światło - powiedział, wodząc mu przed oczami latarką. - Chwilowe otępienie, powinno niedługo minąć.
-Arigato
- Koichi podziękował za diagnozę.

Gorąca woda spływająca po ciele i gęste mydliny poprawiły nieco grobowy nastrój chwili. Po umyciu się, Japończyk dokładnie obejrzał swoje ciało. Obyło się bez atrofii mięśni czy częściowego niedowładu. Dobry znak. Na skórze wciąż miał płaty jasnych plam. Nie rzucały się mocno w oczy, ale wyraźnie odznaczały od śniadej karnacji.

Nowa sytuacja była o tyle niekomfortowa, że musiał zaufać ludziom, których nie znał. Z drugiej strony, zaczynał jako osoba bez przeszłości, a odcięcie się od pewnych osób i wydarzeń było głównym celem, kiedy decydował się na zabieg hibernacji.

- Nie ma czasu! - z zamyślenia wyrwał go ponaglający głos Nortona. Koichi udał się do pomieszczenia z ubraniami i sprzętem. Wytarł się i mechanicznie, jakby na autopilocie wybrał to, co wydawało mu się najprzydatniejsze. Podstawowe ubranie, kurtka, pasek, wygodne buty, dwie pary skarpet, czapka, plecak. ubrał się porządnie, gdyż wiedział, że poczucie gorąca jest jedynie przejściowym wrażeniem, spowodowanym dekadami przebywania w ujemnej temperaturze. Wyjął zawartość szuflady i przejrzał skromny dobytek - niczego nie brakowało. Z szafek ze sprzętem zabrał dwie peleryny antyskażeniowe, bandaże, tabletki odkażające, płyn na komary, autozastrzyk i race. Chciał wziąć jeszcze łom, ale ktoś go ubiegł. W krótkiej rozmowie z Davidem ustalił, że on weźmie ten żelazny pręt, a dla Japończyka znajdą inną broń.

Pozostały trzy minuty do wymarszu. Koichi wyjął tanto i sięgnął po kolejne pary czarnych skarpet. Odciął miejsce na palce i tak stworzone prowizoryczne ściągacze nasunął na ramiona. Można tam w razie potrzeby było nieść drobne przedmioty bez ryzyka, że zadzwonią przy nieostrożnym ruchu. Z kolejnej, podobnie przerobionej pary, stworzył zabezpieczenie klamry paska. Teraz nie było możliwości, że sprzączka odbije światło w najmniej sprzyjającej chwili.

Minuta. Koichi sprawdził sprzęt, kilka razy podskoczył na próbę. Nic nie dzwoniło, nie szeleściło. Na ubraniu nie było elementów potencjalnie błyszczących. Nie było źle.
Zerknął na Davida, który miał tyle ekwipunku, że stukał nim przy każdym kroku.
-Chcesz jeszcze ten łom?
-Chętnie wezmę - powiedział biorąc kawał stali. Wziął jeszcze dodatkowy pasek, aby móc zrobić oplot na łomie i przytroczyć go do pleców, pod plecakiem, aby mógł działać mając wolne ręce.

Koniec czasu. Trzeba było wyjść i zmierzyć się z nowym światem, w którym wszyscy chcieli spuścić mu łomot. ~Całkiem jakbym był znów w szkole ~ pomyślał.
 
Azrael1022 jest offline