Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2018, 19:57   #12
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Ich przewodnicy wyraźnie oceniali szanse grupy i pojedynczych osób. Mervin zaakceptował taksujące spojrzenia i gadkę bez cienia złości. Nie miał z tym problemów. Nie stwarzał problemów. Unikał problemów… Nie lubił broni palnej, chociaż miał o niej pojęcie i pewne doświadczenia z polowań. Jak zauważył, tutaj niektórzy wybudzeni posiadali broń. W warunkach permanentnego stresu to ona mogła stanowić bezpośrednie zagrożenie. Nawet większe niż widma, czy czyhające w mroku upiory. Zresztą ze wcześniejszych słów Nicka wynikało, że broń jest nieskuteczna przeciw tutejszym zjawiskom i aberracjom. Że może przydać więcej kłopotów, niż pożytku. Najwyraźniej ta argumentacja nie trafiała do wszystkich…

Słuchał i uważnie notował w pamięci. Każda wiadomość mogła zwiększyć szansę na przeżycie. Biolog wierzył bardziej głowie, niż mięśniom. Siła umysłu i nieugięta wola mogły doprowadzić go do muru. Owszem sprawne ciało też mogło pomóc w realizacji zadania, lecz to mózg musiał wydać odpowiednie instrukcje. Odruchowo naśladując przewodnika, wkodował sobie kilka niemych sygnałów. Wyglądało to śmiesznie, lecz w niegościnnych warunkach, w ciemności, tłoku, nawet tak proste rzeczy jak uścisk ramienia, mogły wzbudzić wątpliwości i skutkować niepotrzebną nerwowością. A stąd tylko krok do paniki. Kiedy zobaczył szczelinę poczuł się trochę niekomfortowo. Co prawda zabawy w dzieciństwie miały swój niewątpliwy urok. Jednakże łażenie po piwnicach i ruinach różniło się od czołgania w szybie. Z atrakcją w postaci niesprawnej, zabytkowej windy trzeszczącej nad głową …

Zgodnie z zaleceniami założył pelerynę antyskażeniową, a przeciwdeszczowy płaszcz złożony na pół posłużył mu jako dodatkowa ochrona głowy i pleców. Zegarek i piersiówkę zabezpieczył w oddzielnych kieszeniach, aby przypadkiem nie uczyniły zbędnego hałasu. Traktował poważnie słowa stalkera, nawet jeśli było w nich trochę przesadnej zapobiegliwości. Nie chciał jako pierwszy testować na własnej skórze i umyśle zdolności złowrogich istot zamieszkujących powojenny świat.

Cieszył się, że został wybrany do pierwszej grupy. Po pierwsze: szli z Nickiem, który wydawał mu się pewniejszy niż Aby. Jednak wziąwszy pod uwagę sposób w jaki się zachowywał, w szczególności zaś zabawę swoistym talizmanem budził niejakie obawy. Wyglądało na to, że ich przewodnik naprawdę wierzy w te gusła i czary, mające zapewnić bezpieczną przeprawę.
Po drugie: towarzystwo dziewczyn, dobrze wpływało na samopoczucie Merva. Wolał mieć je za plecami, o wiele bardziej niż zasapanych kolegów z postapokaliptycznej niedoli. - To chyba kolej na nas...- bardziej stwierdził, niż zapytał. Po czym zaczął przeciskać się w miejscu, gdzie zniknął ich potencjalny wybawca, a może wręcz przeciwnie - nieobliczalny dręczyciel?
 
Deszatie jest offline