natura wydaje się być niespokojna - rzekła pod nosem Szara,
te wszystkie grzmoty zdają się układać w jakiś dziwny ciąg głosów starający się nam przekazać coś od osób siedzących wyżej niż ktokolwiek inny, od osób Boskich - dodała. mówiła to jakby była w letargu, jej wzrok był skupiony na powietrzu, na tym jednym jedynym punkcie znajdującym się tuż przednią. skończywszy myśleć o burzy rozejrzała się energicznie po karczmie jakby ktoś ją nagle obudził z koszmaru.
ale co ja tu do jasnej cholery robię ? nie powinno mnie tutaj w ogóle być, i co to za facet który mnie tutaj ściągnął ? strażnik miejski ? może jakiś bandyta albo złodziej lub nie daj Sigmarze, jeden z tych ludzi którzy mnie wcześniej okradli ? - rozmyślała bohaterka.
a ci ludzie tutaj ? kim oni do stu diabłów są ? dlaczego akurat siedzą przy tym samym stole co ja ?, a ten tutaj ? popatrzyła z podejrzeniem w stronę Vallesa, wygląda na wojownika, a jeśli t zabójca? jeśli to osoba która przyczyni się do mojej śmierci ?. - pomyślała zbyt wiele pytań zaprząta moją biedną głowę - po chwili kiedy te słowa wyszły z jej ust Szara wstała od stolika, Wybaczcie - wypowiedziała i po chwili wyszła przed karczmę, zdjęła kaptur z swojej głowy, popatrzyła w górę, ku niebu, strugi deszczu spływały po jej twarzy. sama zaś się uśmiechając się wyrzekła: Zapach powietrza w trakcje burzy - wzięła głęboki wdech - tak pięknie koi nerwy - stała tak jeszcze przez dłuższą chwilę ....
__________________ Because maybe
You're gonna be the one who saves me ?
And after all
You're my wonderwall |