Torin ze smakiem zajadał się prostymi potrawami. W końcu to nie żarcie obozowe, lecz potrawy przygotowane przez niziołków, w dodatku umiejących gotować, w przeciwieństwie do większości drużyny.
- Wójcie, macie tutaj kuźnię? Bo widzicie mości Duninie, ja modlę się do Moradina wykonując ku jego chwale i z jego znakiem przedmioty mistrzowskie. Mogę to robić wszędzie, ale wygodniej czynić to w kuźni.
– Mamy, oczywiście. Niezbyt dużą, ale mamy. Zajmuje się nią Amtaron wraz ze swoim synem Kiomem, którego przyucza do zawodu. Znajdziecie go w północnej części wioski niedaleko składu Pamosa. Bez problemu rozpoznacie kuźnię po okazałym kominie i palenisku.
Torin ze smakiem zajadał się potrawami, lecz mając też inne cele, szybko zakończył posiłek.
- Wyślijcie do mnie kogoś, gdy Moam zakończy przygotowania. Zapewne będę w kuźni. Wójcie, gdzie dla nas wyznaczyliście lokum? A… jeszcze jedna sprawa. Gdzie mogę zostawić swojego Dracula... no, muła.
– Miejsce do spania przygotowaliśmy wam w naszej świetlicy, jak to zwykle czynimy, kiedy zdarzy się zawędrować do nas grupce podróżnych. Pamos w swej stajni powinien mieć dość miejsca, a jeżeli nie u niego, to bez problemu znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie się nim zaopiekować, o to nie musicie się martwić.
- Pozwolę sobie was opuścić. Po tak sutym posiłku spacer dobrze mi zrobi. Poza tym Nevermore też chętnie rozprostował by skrzydła - Xhapion również powstał kłaniając się gospodyni za kunszt jej potraw i wychodząc na zewnątrz.