Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2018, 21:46   #3
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację

Simon poprawił się na swoim tronie i przez dłuższą chwilę w milczeniu obserwował swojego gościa. Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji i wszyscy zgromadzeni wyraźnie wyczuwali narastające napięcie. Po chwili jednak twarz młodego księcia nieco się rozluźniła i powitał swojego gościa z uśmiechem.
- Na to liczę przyjacielu, twój ród o zawsze wiernie nam służył i nigdy o tym nie zapomnieliśmy. Mniemam, iż twojego ojca zatrzymało coś bardzo ważnego? - Pomimo przyjaznych słów, wzrok Simona lustrował bękarta z wielką uwagą, śledząc każdy jego gest.

Bękart skłonił się ponownie, tym razem nieznacznie.
- Lord de Autun nie mógł sobie podarować, że nie może przybyć do zamku, aby w tym dniu złożyć hołd nowemu Księciu Burgundii. Słabe zdrowie nie pozwoliło mu opuścić komnat. - odparł spokojnie, nie okazując ni krzty spięcia sytuacją - Jednakże z zaskoczeniem ja sam przyjmuję decyzję Księcia o zwołaniu lordów właśnie na czas tak wczesny, co za panowania twego ojca, mój Książę, nigdy nie miało miejsca. Słońce nawet nie myślało chować się za nieboskłonem, gdy rozpoczęło się zgromadzenie. Przybycie z dalszych ziem wymaga wszak dłuższej podróży danego dnia lub opuszczenia obowiązków dnia poprzedniego. - Simonowi przez ledwie moment wydawało się, że w spojrzeniu bękarta zobaczył jakąś niemiłą mu nutę.

Książę spojrzał na swojego lennika hardym spojrzeniem.
- Musisz pamiętać, iż nie jestem moim ojcem. - Powiedział oschle i obserwował reakcję mężczyzny - Wierzę, że wszystkie sprawy winniśmy załatwiać od razu, a nie czekać na zmrok, kiedy może być już za późno. Wieczór to czas na odpoczynek po ciężkim dniu, a zmęczenie nigdy nie jest dobrym doradcą.

- To mądre słowa, mój książę, ale pozbawione niestety... doświadczenia. - odparł bękart, trwając w lekkim ukłonie - A to wiedział twój miłościwy ojciec... - urwał, nie dokończywszy zdania.

Simon wyprostował się w fotelu i spojrzał na bękarta z pogardą.
- Być może, jednak czy twoje zachowanie w domu gospodarza również należy poczytywać jako brak doświadczenia? - Zdawał sobie sprawę z tego, że cały dwór bacznie go obserwuje.

- Wybacz mi, panie, to faktycznie złe zachowanie z mojej strony... - bękart skłonił się nisko, po czym wyszeptał tak, że usłyszał to jedynie Simon - ...ale odpowiednie do twojej osoby.

Mężczyzna powoli podniósł się z tronu i w milczeniu podszedł do swojego lennika i spoliczkował go.
- Jak śmiesz odzywać się takim tonem do swojego seniora? - Zapytał tylko beznamiętnym głosem.

Bękart lorda de Autun przyjął policzek ze spokojem wynikającym najpewniej z przyzwyczajenia do tego typu traktowania.
- Panie, jeżeli moje przeprosiny były złym tonem powiedziane, to błagam o wybaczenie... - padł na kolana przed Simonem, do którego uszu dotarł jeszcze szept skierowany do niego i najwyraźniej słyszany tylko przez jego osobę - ...ale prawda boli.

Simon wiedział, że wraz z dworem jego zachowanie analizuje także brat.

Mężczyzna spojrzał na bękarta z wyższością.
- Zejdź mi z oczu. Przekaż ojcu, że odwiedzę go z pewnością w niedługim czasie. Straże! Wyprowadzić go! - Krzyknął.

Bacznym spojrzeniem omiótł zgromadzony wokół tłum.
- Wiem, że słowa, które wypowiedział zadaje sobie również część z was. - Powiedział nie czekając na strażników - Czemu taki szczeniak ma być naszym naszym seniorem? Być może, jestem stosunkowo młody, ale nie jestem już dzieckiem. Doskonale znam gry, w które gracie, wiem to co powinienem wiedzieć o każdym z was i świetnie zdaję sobie sprawę z wagi pozycji, na której jestem - Uciął na chwilę - Towarzyszyłem swojemu ojcu w każdej wyprawie, w każdej podróży, od kiedy byłem w stanie unieść miecz i płynnie czytać. Walczyłem o naszą wiarę w Ziemi Świętej. Widziałem Jerozolimę, broniłem Akki. Nie macie do czynienia z aroganckim chłopcem jak ten tutaj - Rzucił pogardliwe spojrzenie wyprowadzanemu bękartowi - Jestem prawnym spadkobiercą rodu de Bourgogne i prawowitym opiekunem księstwa Burgundii! - Zaznaczył głośno - Mój ojciec był sprawiedliwym władcą, surowym, jednak sprawiedliwym. I takim chcę być również dla was możni Panowie - Bez słowa zajął swoje miejsce z powrotem i uśmiechnął się - Tymczasem powróćmy do dalszej części naszych obrad.

- Potraktowałeś bękarta zaiste łaskawie, bracie. - wyszeptał Odo - Co ci w sumie szeptał, że cię tak rozsierdził, mój książę?

Mężczyzna wskazał bratu zgromadzonych ludzi.
- Powiedz mi najdroższy bracie, kogo tutaj widzisz?

- Pytasz oczekując odpowiedzi dyplomatycznej czy prawdziwej, takiej idącej z serca? - zapytał wprost jego brat.

Simon rozluźnił się nieco.
- Wiesz dobrze bracie, że od ciebie zawsze chcę usłyszeć samą prawdę - choćby była ona gorzka.

- Stado hien, czekających tylko na okazję na pożarcie jak największego kawałka z twojego stołu. - Odo odparł szeptem, choć lekkim głosem.


- Niestety, to samo widzę i ja - Westchnął - Tęsknię za starymi czasami, wiesz? Kiedy naszym jedynym problemem byli Saraceni pod naszymi murami, a nie stado pijawek rozsianych po całym księstwie. Teraz już rozumiem, czemu ojciec był taką ponurą osobą… - Powiedział równie cicho. - Sądzisz, że ten bękart posłusznie opuści zamek czy będzie sprawiał dalsze problemy?

- Zależy czy jego łeb służy do czegoś więcej niż tylko do utrzymywania go w odpowiedniej postawie. - wzruszył ramionami jego brat - Jeżeli jednak nie posłucha... Sądzę, że od zawsze wierny lord de Autun nie będzie płakał za owocem jednej nocy z kurwą.

- Sam fakt, że przysłał go tutaj pokazuje, że niezbyt ceni swoją niechcianą latorośl. Albo niezbyt ceni mnie. Sądzę, że powinienem go odwiedzić jeszcze w tym miesiącu - szykuj powoli ludzi, może być zabawnie - Uśmiechnął się kątem ust.

- Mało kto ceni owoce swoich błędów... - szepnął brat księcia - ...szczególnie uczynione po pijaku, mój książę. - pospieszył ruchem dłoni służkę by ta napełniła ponownie puchary obu braci czerwienią skarbu zamkniętego w piwnicach zamku.

Simon zaśmiał się cicho.
- Sądzisz, że cała ta szopka potrwa jeszcze długo? Mam tysiące lepszych sposobów spędzania wieczorów - Dość ostentacyjnie wlepiał wzrok w służkę dolewającą wina uśmiechając się.

- Ależ książę, nie wypada tak, toż to w końcu spotkanie ku twej czci. A i nie chcesz chyba wypaść grubiańsko? - zbeształ z cichym rozbawieniem brata - Chociaż kształty... Zacne. - dodał cicho, spojrzawszy w mniej nachalny sposób na służkę.

Simon wzruszył lekko ramionami.
- Jakby ich interesowało moje zdanie na temat tego wszystkiego… - Westchnął i z powrotem przybrał pogodną minę - Kto jako następny?


***


Simon zamknął za sobą drzwi komnaty i padł na łóżko. Nigdy nie sądził, że sprawowanie władzy jest takie nudne - dzisiejszego dnia przed jego tronem pokłoniło się dziesiątki możnych i najgorsze było to, że musiał zapamiętać każdego z nich.

Mężczyzna westchnął głośno - jeszcze parę godzin temu miał ochotę zabawić się z jedną ze służek służących w zamku, jednak cały dzień sztucznego widowiska skutecznie osłabił jego zapał do wieczornych igraszek.

Sam dzień pozostawił więcej pytań niż odpowiedzi - wciąż nie był pewien na czym dokładnie stoi i jak wasale przyjmą go jako seniora. Na dobrą sprawę nic o nim nie wiedzieli i był niemal przekonany, że wiele z nich podziela opinię de Autun.

Musiał dać im przykład swojej siły i zdecydowania. Jutro rozpoczną przygotowania do podróży, która odbędzie się dokładnie za siedem dni, a Lord Guiscard będzie doskonałym przykładem dla innych. Pokaże wszystkim jak silna jest krew w rodzie de Bourgogne.
 
Zell jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem