Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2018, 22:06   #5
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację

Luba szybko podeszła do siostry, głęboko kłaniając się posłańcowi samego kniazia postawiła jeszcze kilka kroków do przodu.
- Wybaczcie szlachetny Panie, że moja siostra pozwala sobie Was niepokoić. Czym może służyć naszemu Panu dom Olega?

- Właśnie w sprawie panienki Natalyi Olegovej tu przybyłem. - odparł posłaniec, przenosząc wzrok na siostrę Lubej, która zastygła w nerwowym oczekiwaniu - Powiada nie dziś i tutaj tylko, że brzemienna, a sprawcą zacny Kallistos. Nie kniaziowa to sprawa czy za umową ojców poczynione to zostało, ale nie godzi się gościa oskarżać o uczynek haniebny, jako i tu się dzieje.
Zszedłszy z konia, mężczyzna uciszył gestem dłoni Natalyię, której język aż rwał się do mowy, i ponownie spojrzał uważnie na Lubą - Czy tym oskarżeniom podstawy brakuje, a więc kłamliwe są i winy Szlachetnego Kallistosa nie da się doszukać, czy... może własne oskarżenie wnieść pragnie dom Olega wobec sprawcy? Jeżeli to zaś obłuda... - położył dłoń na końskim boku - mniemam, iż znieważony zechce zadośćuczynienia honoru.

Luba skłoniła się w pełnym szacunku geście przywitania
- Szlachetny Panie pozwólcie, że zaprowadzę was do głowy tego domu, gdyż nie godzi mi się wypowiadać się w tak istotnej sprawie przed mym ojcem. - po tych słowach odwróciła się w drugą stronę widząc zbliżające sie sługi i krzyknęła gromko - Iwan, Sasza bywajcie, konia szlachetnego gościa oporządzić trzeba, wody mu dać, ino rychło - gdy zaś słudzy zbliżyli się szepnęła do młodszego z nich aby biegiem do Pana popędził i o gościu uprzedził przekazując mu wszystko co udało mu się na własne oczy ujrzeć lub posłyszeć. Następnie gdy gość zszedł z konia wskazała mu drogę.
Prowadziła gościa powolnym pełnym dostojeństwa i godności krokiem przechodząc poprzez izby paradne częściowo dla wydłużenia czasu potrzebnego na dotarcie do ojcowskiego biura a częściowo dla wyrażenia szacunku dla tak nobliwego gościa. Nie godzi się bowiem, prowadzić tak znamienitego gościa przez czarne izby, czy ciemne służebne korytarze.

Mężczyzna początkowo milczał, ale gdy już byli blisko ojcowskiego pokoju, zwrócił się do Lubej, zerkając na nią przelotnie.

- Słyszałem, że ojciec wasz chory, więc niepokoić nie chciałem dodatkowo... - usłyszeli ciche parsknięcie Natayi - ...ale zależnie od odpowiedzi - różny los może się tu zadziać. - dokończył nie obdarzając spojrzeniem siostry Lubej ani nie precyzując na kogo dokładnie miałby takowy los spaść.

- Szczęściem choroba nie odebrała ojcu zmysłów a jeno zdrowie grzesznego ciała. Los nasz w rękach Boga, jego miłosierdzie nad tymi którzy się go boją - to mówiąc przeżegnała się z nabożeństwem znów częściowo z rzeczywistej wiary a częściowo dla kupienia ojcu czasu. - Czy nie mówi Pismo. Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, nie troszczcie się zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Każdy dzień ma dzień swojej biedy. - westchnęła głośno i boleśnie - będzie zatem jak zdecydują wyroki boskie i Kniazia który w jego imieniu władzę sprawuje rozkazy... a nam prostym ludziom pozostaje pokornie wyroki tych co na górze przyjmować, pracę swą wykonywać i podatki płacić…

- Ale czy zgodzi się on wysłuchać sprawy? Słyszałem też, że cierpliwość Olega krucha, a i jam niechętny słuchać klątw miast odpowiedzi, a do kniazia wrócić szybkem pragnę, czasu nie marnować…

Luba spojrzała na mężczyznę
- Mój ojciec jest rozsądnym człowiekiem i wiernym poddanym kniazia. Jeno on może wypowiadać się w imieniu domu Olega - powiedziała z uśmiechem, nie okazując niesmaku jaki wywołało w niej to pytanie. Co z tym człowiekiem jest nie tak? Owszem ojciec jest ciężkiego charakteru, ale przecież jest też kupcem i potrafi wstrzymać swe humory gdy interes tego wymaga. Nie będzie krzyczeć na wysłannika samego kniazia, bo świadom jest jakież konsekwencje może to spowodować, a już na pewno nie jeśli został uprzedzony z kim ma do czynienia… Inna sprawa, że potem przez czas będzie bardziej nieznośny niż zazwyczaj…. - Słowa każdego innego domownika wagi mieć nie będą. Jeśli jesteście tego świadomi możecie wpierwej ze mną się rozmówić, jednakże słowa które wypowiem będą wyłącznie moje. Wszak jako zaś niewiasta nie mam mądrości przyrodzonej mężom aby sprawy dobrze rozeznać, zaś jako córka w tym domu jeno żyjąca nie mogę mieć wiedzy o tym co zdarzyło się na dworze, a jedynie babskie przeczucia na obserwacji oparte. Moje słowa jak każde bablanie niewiasty są jak jako wiatr bez znaczenia… nie mogą one więc wiązać domu Olega...

Wysłannik nie odpowiedział, ale Luba poczuła na sobie jego badawcze spojrzenie, które jednak ulotniło się wystarczająco szybko, aby dziewczyna mogła się zastanawiać czy nie było tylko wytworem jej wyobraźni.

- Interesujące... - odezwał się po chwili niejasno, gdy weszli na piętro, na którym znajdował się gabinet Olega - Jakże wiele skrywa dom Olega. - zerknął na Lubą bystro, ale nic nie dodał więcej.

Luba przez chwilę poczuła niepokój spowodowany przenikliwym spojrzeniem mężczyzny a jego dziwne pytania budziły w niej konfuzję więce również powiedziała nic więcej, ograniczając się wyłącznie do prowadzenia gościa do komnaty.
 
Zell jest offline