16-05-2018, 07:52
|
#8 |
Edgelord | ANNO DOMINI MCCXV, PskovCisza, ta okrutnie głośna cisza w jego uszach. Cisza tak drażniąca uszy, szarpiąca nerwy, śmiejąca się z każdego kąta tym drwiącym głosem ciemności zasnuwającej oczy Michaiła...
Cisza, która poprzedzała demony.
Słowa wykrzyczane przez Michaiła zawisły w przestrzeni, rozlegając się niemiłym mu dźwiękiem, który choć był mu znany - nie mógł przecież wydostać się z jego gardzieli. Należały one do innych ludzi, do tych jacy zasmakować mieli talentów tego, który winien pracować jedynie nad metalem nie zaś nad swymi bliźnimi. Pełne były niezrozumiałej obawy, jakiej się szczerze wstydził, napięcia i chęci ucieczki. Nie znał wroga - o ile takowy istniał - nie znał zagrożenia - jeżeli jakieś nań czyhało. Gnieździło się jednak w Michaile uczucie zakorzenione w człowieczej naturze. Niezależnie jak wstydliwe ono by nie było... nie mógł na żądanie się go wyzbyć...
...tego poczucia skradającego się zagrożenia, motywującego każdy mięsień do napięcia przed walką.
A jednak... A jednak kroki, które tak nagle zamarły... Ten chód, im bliżej będący, tym ostrożniejszy niczym przepełnion obawą...
Spode progu drzwi do pomieszczenia katowskiego wdarł się chorobliwy poblask, nieśmiało sunący po brudnych deskach podłogi. Rozległo się pojedyncze szurnięcie i skrzyp niechętnych ciężarowi desek, aby po chwili zbyt długiej by nie nosiła w sobie nuty wahania, zamknięte przez Michaiła na powrót drzwi otwarły się z jękiem.
- Bez światła cię zostawił?
Do środka wszedł powoli niedawny przewodnik Michaiła, jakiego suką wołano. Omotany szczelnie płaszczem niczym na wyprawę w lodowe góry, skrywał w pobliźnionej dłoni światło świecy, nie chcąc by ruch zgasił jej knot. Jego oblicze prezentowało się niczym u potępieńca piekielnego, a rozbiegane spojrzenie zdawało się jednocześnie pragnąć i nie chcąc zwrócić się ku tyłowi, ale najwyraźniej pokusa zamknięcia drzwi wybrała za niego.
I tak jak płochliwie się przemieszczał, ważąc każdy krok, tak wyjście zamknął naprędce. |
| |