Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2018, 14:29   #10
Jacques69
 
Jacques69's Avatar
 
Reputacja: 1 Jacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputację
Sulim czekał dosyć długo na odpowiedź. Orczyca stała z rozdziawionymi ustami, w zaskoczeniu wpatrując się to w krasnoluda, to w jego niedźwiedzia. Dopiero głośne chrząknięcie starszego mężczyzny siedzącego za nią wyrwało orczycę z konsternacji. Podniosła z taczki trzy największe kawałki obrobionej wilczej skóry i pokazała druidowi.
Sulim zajÄ…knÄ…Å‚ siÄ™ niepewnie.
- Umm... Sulim poprosi dwie sztuki...
- Pięć sztuk srebra - mruknęła cicho orczyca.
Druid zawahał się. Trzymał w dłoni garść monet i ciężko myśląc przeliczał, jak dużo to pięć sztuk srebra. Z matematyką nie był za pan brat, chociaż ojciec kiedyś szkolił go na handlarza. W końcu niepewnie podał odliczoną kwotę orczycy, uśmiechając się żałośnie.
- Pani też podróżuje po lesie, tak jak Sulim? - zapytał nieśmiało, przyglądając się ubiorowi łowczemu kobiety.
Zaza wzięła monety i odłożyła na taczkę, patrząc już z zaciekawienie na jej rozmówcę. Była przyzwyczajona, że nieznajome osoby albo nie podchodziły do niej, albo kończyły szybko te interakcje, albo zwłaszcza przypadków krasnoludów, którzy starali się ją obrazić. - Ta..ak - zająknęła się odpowiadając - stary i ja mieszkamy w gaju - powiedziała kiwając na siwiejącego ludzkiego mężczyznę siedzącego kawałek za nią.
Sulim przez dłuższą chwilę milczał. Sądził, że orczyca powie coś więcej. Zawsze to on był tą stroną, która mniej mówiła, i kto inny inicjował temat do rozmowy. Zadał więc w końcu swoje standardowe pytanie:
- Czy nie potrzebujecie może pomocy druida Sulima? Sulim poradzi sobie z najgorszymi przypadkami chorób i ran…
- Nie jesteśmy chorzy, ani ranni - Odpowiedziała po chwili ciszy Zaza, nie wiedząc już co myśleć o tej sytuacji nie wiedziała też o czym miałaby rozmawiać z Sulimem. A z drugiej strony czuła spojrzenie Erica na swoich plecach. - Twój niedźwiedź, … dlaczego jest taki spokojny?
- Psotniczek? To mądry misio, Sulim uratował go, gdy był małym niedźwiadkiem, jakieś trzy lata temu. Sulim nie chciał go brać ze sobą, ale Psotniczek nie opuszczał Sulima, oj, cały czas chciał być obok, był taki wystraszony. Więc Sulim go adoptował i wychowywał. Sulim nauczył go paru sztuczek i dobrych manier. Psotniczek, podaj łapę pani.
Niedźwiedź obrócił wpierw łeb w kierunku druida, jakby nie dowierzając, iż ten wydał mu tak infantylny rozkaz. Wkrótce jednak przysiadł na ziemi i wyciągnął jedną łapę w stronę orczycy.
Zaza trochę zażenowana sytuacją podania jej przez niedźwiedzia łapy podała mu swoją rękę trochę nieufnie, bacznie go obserwując.
Sulim im dłużej tu stał, tym usilniej starał się zrozumieć, dlaczego w ogóle kontynuuje tę dyskusję. Nie zdarzyło mu się od bardzo dawna, by porozmawiać o czymkolwiek poza swoją pracą, pomijając to, że nawet o tym nieczęsto mówił. Kiedy jednak trafił do tego miasta coś w nim drgnęło. Jakiś mały trybik w jego głowie uruchomił łańcuch reakcji. Sulimowi z niezrozumiałego powodu zaczęło zależeć, żeby jakąś dłuższą chwilę pobyć z kimś miłym, a taka wydawała mu się orczyca. Miła i urocza.
 
Jacques69 jest offline