Wątek: [VtDA] Burza
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2018, 21:10   #5
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Czerdog zszedł do miasta. Patrzył na aury mijających go osób. Pozostawał czujny mimo niedużego zagrożenia. Z natury był ostrożny lata pracy dla ojca w charakterze kupca i pirata a czasami zwykłego posłańca nauczyły go wiele. Ze względów bezpieczeństwa ojciec trzymał go zawsze blisko gdy był w Zamku. Był jego łącznikiem ze światem zewnętrznym gdy sprawa wymagała pośpiechu. Nawet gdy wypływał w odległe rejsy, miał nakaz kontaktowania się z twórcą raz na każdą noc. Dostawał wtedy listę osób i co miał im rzec. Co gdyby nie jego mała w rodzie pozycja czyniło go istotnym. Skierował swoje kroki w kierunku przedstawicielstwa Hanzy. Liczył, że natrafi na jakiś ślad po drodze. Miasto było zadbane. Większość zabudowy były to murowane, wysokie kamienice o bogatych zdobieniach. Ulica Długa mimo późnej pory i potwornego mrozu tętniła życiem, gromadzącym się głównie w pobliżu pubów, z których wydobywało się przyjemne ciepło.

Miasto jak miasto, Czerdog był pod wrażeniem tego jak zmienił się Gdańsk, ale miasto nie wyróżniało się nazbyt na tle innych miast Hanzy. Do tego coś go niepokoiło. Stanowczo kręciło się tu zbyt dużo krzyży w asyście uzbrojonych pachołków. Gdy przechodzili obok pubów zapadała przy nich dziwna cisza, a oczy podpitych mieszczan spoglądały nieprzychylnie w stronę rycerzy. Idąc dostrzegł w bramie sąsiedniej przecznicy, przemykającą w cieniu postać. Wyraźnie unikała głównego traktu.
Czerdog spojrzał na jej aurę by upewnić się z kim ma do czynienia. Niestety niewiele mu się udało dojrzeć nim postać zniknęła w bramie, ale był niemal pewny, że był to ghul.

Czerdog na szczęście nie musiał prowadzić w takim przypadku skomplikowanej pogoni. Rozejrzał się za miejscem gdzie mógłby dyskretnie usiąść i zamierzał obserwować swoimi zmysłami ghula bezcieleśnie. Liczył, że ten doprowadzi go do kogoś ciekawego. Pewnie najrozsądniej byłoby rozsiąść się, w którejś karczmie. Siedzieć na tym mrozie byli w stanie tylko żebracy, a i takich nie widział, i na takiego nie wyglądał. Wampir skierował swoje pośpiesznie kroki w stronę karczmy. Zabrał ze sobą jednego z ludzi, drugiego wysłał by załatwił sprawy handlu. Zamierzał wygodnie rozsiąść się w karczmie i przystąpić do działania. Najbliżej był zajazd Winkel Krug, gdy tylko ruszył w jego stronę, mężczyźni stojący przed wejściem skupili na nim uwagę. Wyglądało jednak na to, że nie planują rozpoczynać żadnych burd bo przepuścili Czerdoga, odprowadzając go wzrokiem aż do drzwi.

Gdy tylko przekroczył próg w jego nozdrza uderzył zapach potraw i rozlanego piwa. Ciepło sprawiło, że towarzyszący wampirowi ludzie, rozpięli płaszcze. Mimo późnej pory wewnątrz panował gwar. Przy stołach grano w kości i rozmawiano. Czerdog bez trudu wyłapał kilka ściśniętych mocniej grupek, rozmawiających między sobą półgłosem. Zdjął kaptur i rozejrzał się z uśmiechem. Lubił miejsca tętniące życiem. Widok ludzi i aur pełnych energi był miła odmianą od ostatnich krwawych wydarzeń. Choć dostrzegał i analogię że smutnego losu Rugii. Gdańsk również mógł stać się miejscem krwawej rozprawy. Czerdog nie lubił masowej rzezi, znał jednak naturę swego rodzaju. Uważał, że można to zastąpić precyzyjnymi uderzeniami. Walka, polowanie była ich naturą. Po co jednak eskalować? Ciekawe jak zakończy się sprawa w Gdańsku. Krzyżacy nie słynęli z delikatności. Tymczasem Czerdog rozejrzał się za wolnym stolikiem. Z przyzwyczajenia nasłuchiwał rozmów wokół niego. Chciał zająć się sprawą śledzenia Ghula. Na razie jednak zdjął zimowe ubranie do końca i chciał zająć jakieś wolne miejsce. Prawie wszyscy wokół mówili po niemiecku, dochodziły do niego zaledwie jakieś polskie szmery. Rozmowy dotyczyły głównie handlu, wysokości cła i miejsc skupu. Nie był pewny o czym rozmawiają bardziej zbite grupki, musiałby się zbliżyć i uważnie poprzysłuchiwać. Nigdzie nie widać było wolnego stołu, ale dostrzegał co nieco miejsca na ławach przy już zajętych miejscach.

Podszedł tymczasem do karczmarza i położył przed nim monetę o znaczniejszym nominale.
- Potrzebuję chwili spokoju by przemyśleć pewien interes. Mój towarzysz natomiast zjadłby coś gorącego. Znalazłoby się miejsce. - Czerdog wolał nie siedzieć z gawiedzią gdy oddawał się swoim podróżą.
Karczmarz spojrzał na niego krzywo, ale ten wyraz twarzy zmienił się gdy zobaczył leżącego na blacie szóstaka. Oczy zalśniły, a wraz z nimi na usta wypłynął chytry uśmieszek.
- Izba jest pełna panie. - Machnął dłonią, niby wskazując na zgromadzony tłum, ale gdy skończył, ta wylądowała bardzo blisko monety. - Może jaki pokój na zapleczu by się znalazł… - Zrobił znaczącą pałzę i zastukał dwoma palcami obok szóstaka.
Czerdog zdjął rękę z leżącego na blacie szóstaka.
- W zupełności wystarczy. - spojrzał na swojego zaufanego człowieka porozumiewawczo. Herman w mig złapał, że jego pan będzie potrzebował chwili a on musi to strzec.
- Będę musiał wyprosić kilku szlachciców… - Karczmarz postukał palcami w blat. - Myślę, że bardzo by pomogło gdyby do tej ślicznotki dołączyła siostra.
Czerdog nawet nie zgadywał czy karczmarz mówi prawdę. Po prostu dołożył drugą monetę. Mężczyzna zgarnął obie monety i wycofał się na zaplecze, znikając na nim na dłuższą chwilę.

Gdy karczmarz wrócił, skinął wampirowi i poprowadził go przez drzwi. Znajdował się za nimi wąski korytarz. Miejsce raczej brudne, służące głównie służbie obsługującej pub. Odchodziło od niego kilkoro drzwi i to przez jedne z nich wprowadził karczmarz Czerdoga do niewielkiego pomieszczenia.
- W drzwiach jest zasuwa. - Mężczyzna machnął na drewniane skrzydło. Na stole stał dzban, którego zawartość wampir rozpoznał jako średniej jakości piwo. W powietrzu nadal unosił się zapach kilkorga ludzi.
- Odpowiada jaśnie panu? - powiedział karczmarz.
- Wystarczy. Bywałem w gorszych miejscach. - odpowiedział pod nosem. Czerdog wszedł rozsiadł się i przystąpił do poszukiwań tajemniczego Ghula. Dał jedynie znak swojemu towarzyszowi by zamknął drzwi.
Odnalazł go kilka przecznic dalej, schodzącego wewnątrz jakiejś kamienicy do piwnicy. Ghul miał na sobie gruby płaszcz, a jego twarz skryta była pod kapturem. Zdjął go dopiero gdy zamknęły się za nim drzwi jednego z piwnicznych pomieszczeń. Był to dosyć młody mężczyzna, wyraźnie poddenerwowany. W pomieszczeniu było jeszcze kilka osób. Mężczyźni i kobiety. Zaczęli rozmawiać po polsku, byli zarówno poddenerwowani jak i podekscytowani.

Czerdog zaczął nasłuchiwać rozmowy. Podejrzewał, że to może być spotkanie owych niezadowolonych mieszczan. Rozmowa dotyczyła jakiegoś listu, a chwilę potem przeszła na temat uzbrojenia i jakichś dostaw. Niebawem miał się pojawić statek pod niemiecką banderą i dwa wozy prowadzone przez ludzi w krzyżackich strojach.
 
Icarius jest offline