Sądził, że jest za stary na takie kobiece gierki. Że za dużo ich łączy z Zahiją by się tak zwyczajnie od niej odczepić. A jednak gdy wysyczała do niego te słowa... gdy cały ich jad sprawił, że nawet Saadi zacmokał z podziwu, Accipiter nie znalazł w sobie śmiałości by się sprzeciwić. Nawykły do komend umysł żołnierza szybko wybrnął z sytuacji traktując to jak rozkaz i Ianvs... odczepił się od Zahiji. Krążył jeszcze przez kilka chwil po mieście zupełnie bez celu aż w końcu dotarł tu gdzie od początku zamierzał. Od yarakańskiej kuźni biło ciepło i hałas. Nie brakowało kupców drobnych i lepiej odzianych, gapiów, podróżnych i straży. Nie brakowało też stojaków z bronią przy których Accipiter spędził kilka chwil ważąc oręż w dłoniach i podziwiając strukturę stali. Docinki nekromanty jednak dostatecznie popsuły tę przyjemność i legionista szybko wykoncypował plan na dzisiejszy wieczór. Sprowadzić sobie do pałacu nałożnicę i spijać wino z jej płaskiego brzucha i szpiczastych piersi. Dużo, dużo wina.