Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2018, 17:10   #3
Rozyczka
 
Reputacja: 1 Rozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputację
Paladyn poprawił narzuconą wcześniej w biegu zbroję. Podciągał troki, zapiął tam gdzie było niezapięte, podopinał wszystko na swoje miejsce, po czym poprawił włosy.
Chciałbym was pochwalić, moi towarzysze. Widać było umiejętności, doświadczenie i prawdziwą fachowość po was. Walczyć przy was jest przyjemnością. Czy wszyscy są cali i zdrowi? Nikt nie odniósł ran?
U mnie wszystko w porządku — powiedział Canhyr, który wolał się nie wypowiadać za innych.
Na Deneira! Co to za gęsta mgła? — zapytał Dejan, który właśnie dotarł na skraj lasu, dołączając do reszty towarzyszy. Mnich dopiero co wyszedł ze zdziwienia po pierwszym w życiu spotkaniu z wilkołakami. Wiedział z książek jakie są niebezpieczne, jednak kusiło go, by przyjrzeć im się bliżej. Nienaturalna aura przyprawiła go niemal o osłupienie. — Wygląda, jakby ktoś wybrał już dla nas ścieżkę — stwierdził, wpatrując się podejrzliwie w drogę, która w jakiś dziwny sposób wydawała się opierać zwodniczym oparom.
Nawet mnie nie drasnęły — rzuciła pół-orczycza, rozglądając się dookoła i bawiąc się mimowolnie toporkiem w prawej ręce. — Kundle nawet nie udawały, że walczą na poważnie. Myślicie, że chciały zwabić nas w jakąś pułapkę? Może ustalmy chociaż jakiś szyk zanim ruszymy, jakby nas opadli?
Sirra!Hassan rzucił przekleństwo w zahakhariańskim — Najpierw wilkołaki, teraz to. Mgła zdaje się kleić do palców! Czarostwo, ani chybi — ogromny janczar przeklinał pod nosem, zaciskając pięści na rękojeści miecza. — Wojownicy idą przodem — zawyrokował, poprawił na ramieniu glewię i ruszył naprzód, wiedząc, że jakikolwiek szyk ustalą mądre głowy w tym towarzystwie, robotą wojownika była walka. A tę ciężko było prowadzić z tyłu, nie będąc łucznikiem.
Nie należał do strachliwych, jednak czarostwo nieco go lękało. Ruszył więc dziarsko przodem, ufny w swoją sprawność i siłę stali. Bycie na przedzie miało jeszcze tę zaletę, że gdyby nawet coś go przestraszyło, większość towarzyszy nie będzie widzieć strachu w jego spojrzeniu. Tymczasem uspokajał oczy widokiem dzikiego lasu i niespotykanej w Zakharze przyrody.
Po krótkim marszu poczuli skrzypiący pod butami żwir, który tworzył ścieżkę. Nim się zorientowali, w oddali wyrosły ciemne, wysokie, ledwo widoczne budynki. Niemożliwe było dostrzeżenie jakichkolwiek detali przez nienaturalnie gęstą mgłę. Wokół panowała grobowa cisza, a od czasu do czasu zrywał się milczący wiatr. Rozmowy bohaterów przerwał szloch dobiegający z końca ścieżki. Gdy zwrócili wzrok w stronę źródła głosu, ujrzeli około dwadzieścia metrów od siebie parę dzieci, stojących przy jedynym budynku nie spowitym mgłą. Żeby dojrzeć szczegóły, musieliby się zbliżyć, choć już teraz mogli stwierdzić, że wyższe dziecko to była dziewczynka, a niższe, tulące się do niej, to chłopiec.
Dzieci? Same? Tutaj?Hassan podszedł do dzieci — Co się stało? — zapytał dziewczynkę, zdając sobie sprawę z tego, że obecność dzieci w tym lesie była co najmniej podejrzana, i zapowiadała kłopoty — Gdzie wasi rodzice? Czemu jesteście sami?
Celaena, która dalej była niespokojna po spotkaniu z wilkołakami, przyglądała się nieufnie napotkanym dzieciom, lustrując także otoczenie, obawiając się, że może to być jakaś pułapka.
Canhyr, mający co najmniej wątpliwości co do zaistniałej sytuacji, również więcej uwagi zwracał na okolicę, niż na dzieci, których raczej nie powinno być w takim miejscu.
Dajcie mi się tym zająć.Agust powoli poszedł w ich kierunku z najcieplejszym uśmiechem na twarzy jaki tylko mógł przywdziać w tych okolicznościach. — Wilkołaki mogły być tu wcześniej, może to przestraszyło dzieci. — Będąc już w miarę blisko przyglądał się uważnie otoczeniu i dzieciom, pytając spokojnie. — Nic wam nie jest? Potrzebujecie pomocy, a może jesteście głodne? Nie musicie się bać kiedy tu jesteśmy. Widzicie… — powiedział, wskazując na symbol bogini Suneprzysyła mnie bogini która się opiekuje tymi co mają kłopoty.
Kiedy zbliżali się do dzieci, zauważyli, że chłopiec tulił się do pluszaka, który teraz był cały w jego glutach. Mały płakał, a dziewczynka cały czas próbowała go uciszyć.
Mamy i taty teraz tutaj nie ma — odpowiedziała ponuro. Próbowała z całych sił się nie trząść. — Jestem Rose, a to Thorn… no cicho Thorn, uspokój się!
Rose spojrzała na paladyna i zmrużyła oczy.
Czy Sune może wypędzić potwora z naszej piwnicy? I uratować Waltera?
Agust i Celaena zauważyli, że dom, przy którym stały dzieci był kilkupiętrowy, bardzo stary i zapewne przeżył już swoje najwspanialsze lata.
Sąsiednie domy po obu stronach, ledwo widoczne spośród mgły, były jeszcze w gorszym stanie, z powybijanymi szybami, zabitymi drzwiami. Najprawdopodobniej były opuszczone.
 
Rozyczka jest offline