Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2018, 23:17   #27
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Pierwszy postój przewodnicy zdecydowali się zrobić przy nieczynnej windzie. Nick zaczął kolejną porcję kozaczenia i straszenia. Patrzył, czy robi wrażenie na swoim balaście. Twarz Koichi pozostała tak samo bez wyrazu przez całą jego tyradę. Na Japończyku gadanie nie robiło wrażenia. Jeżeli Nick chciał pokazać się z dobrej stron jako dowódca, musiał zrobić to czynami a nie pustosłowiem. Niestety, zamiast przyjąć rolę odpowiedzialnego, dbającego o szczegóły lidera, zaczął popełniać błędy. Kazał z dostępnych materiałów zrobić ochraniacze na dłonie, kolana, łokcie i głowę. Mógł zrobić to wcześniej, kiedy mieli pod nosem dobrze zaopatrzone szafy z ubraniami wszelkiej maści. A tak, musieli improwizować.

Koichi wyjął tanto i sprawnymi ruchami pociął plecak. Zrobił z niego prowizoryczną ochronę głowy a ekwipunek poupychał po kieszeniach. Zmajstrowane ze skarpet ściągacze zsunął z ramion na dłonie. Powinny dobrze chronić podczas czołgania. Zapasową pelerynę antyskażeniową pociął na pasy, którymi obwiązał łokcie i kolana. Z rękawa zrobił prowizoryczną osłonę na łom, który przekazał mu przeciążony towarzysz. Następnie przytroczył żelastwo do pasa, a dolną część przywiązał do nogi. W ten sposób łom nie powinien stukać, ani się obijać, a o to chyba w tym momencie chodziło. Na końcu nałożył drugą pelerynę antyskażeniową. Do znajdującej się w niej kieszeni włożył notatnik, aby uchronić go przed zamoczeniem. Był gotowy do drogi.

Został przydzielony do grupy Abi, co uchroniło go przed dalszą smętną paplaniną Nicka o tym, że nie wszyscy dotrą, że idzie burza, że na nikogo nie zaczeka, że są japońskimi turystami, chipsami,... i tak dalej. Najwyraźniej nie lubił japońskich turystów albo miał srakę po chipsach. Jego problem.

Weszli do kanałów, w których było ciemno, ciasno a dno pokrywała woda. Zaczęło się czołganie. Japończyk radził sobie bez problemów. Nie pierwszy raz musiał pokonywać w absolutnej ciszy ciasny tunel. Miał za sobą zarówno ciężkie przygotowania jak i misje, których częścią było bezszelestne czołganie się szybami wentylacyjnymi. Albo mniej bezszelestne przemieszczanie rurami kanalizacyjnymi.
Wszystko było w porządku, oprócz wciąż doskwierającego bólu głowy, który nie pozwalał na dłużej się skupić na jednej rzeczy, jakby umysł błądził samopas, nie chcąc w nic wkładać większego wysiłku. Koichi podejrzewał, że w końcu może się to źle skończyć. Przestanie zwracać uwagę na szczegóły i wypadek gotowy... Po pewnym czasie w kanałach, jego czarnowidztwo się spełniło – prowizoryczny turban zsunął mu się z głowy i uderzył skronią w końcówkę metalowego ceownika. Poczuł krew płynącą z głowy.

W ciemności głos niesie się dalej. A przynajmniej takie jest wrażenie. Kiedy wyłączyć wzrok, do głosu dochodzą inne zmysły, o których na co dzień zdarza się zapomnieć. Koichi nasłuchiwał. Słyszał przelewającą się wodę, ciężkie oddechy towarzyszy i głosy z powierzchni. Sapania, pomrukiwania i wrzaski. Nie był pewien, czy brzmiało to bardziej jak zarzynane zwierze, czy torturowany człowiek.

W pewnym momencie wyczuł, że czołgająca się przed nim kobieta zwolniła. Nie szło jej płynne przemieszczanie się na leżąco w ciasnym miejscu. Koichi znał kilka myków, ułatwiających czołganie się. Po pierwsze, nie podpierał się na łokciach, przechodząc przez ciasne miejsca – ręce trzymał z przodu, leżąc w wodzie i przesuwając się do przodu jak dżdżownica – za pomocą wyginania całego ciała. Było to bezpieczniejsze, gdyż przesuwając się na łokciach, po dojściu do za ciasnego miejsca, można było utknąć – korpus + ramiona zajmują więcej miejsca, niż tylko korpus, dodatkowo, gdy w ciasnocie łokcie naciskają na żebra, ciężej się oddycha i należy się wycofać z takiego miejsca i próbować przejść jeszcze raz, co dodatkowo spowalnia marszrutę.
Koichi podzielił się z czołgającą się przed nim kobietą swoimi metodami. Miał nadzieję, że pomoże to jej w pokonywaniu kanałów.

Zaczęli przemieszczać się szybciej, jednak ich grupa wyprzedziła ich o tle, że stracili ich z zasięgu słuchu. Przynajmniej Koichi, bo czarnowłosa kobieta odnalazła drogę posługując się jedynie słuchem i... chyba instynktem. Koichi był pod wrażeniem.

Wyszli do pomieszczenia, które było jakąś kryjówką. Pod ścianami stały świece , pod drzwiami rozsypany był jakiś proszek. Nick wytłumaczył o co chodzi – były to jakieś gusła ochronne. Może działały, może nie. Może nie były potrzebne – tego Japończyk jeszcze nie wiedział. Następnie Abi zaprezentowała jakąś sztuczkę z wisiorkiem – po zbliżeniu go do niej czy Nicka nawet nie drgnął. Przy innych dyndał spokojnie, a przy kontakcie z Lailą i Koichim wręcz wariował. Miało to znaczyć, że strefa szczególnie się nimi interesuje. Ciekawe wytłumaczenie działania dość jarmarcznej sztuczki.

Japończyk zamienił kilka słów z Leilą, dziękując jej za wydostanie ich z kanałów. Docenił jej ostre zmysły i instynkt. Potem poprosił Michaela, który jak zapamiętał znał się na medycynie, aby przyjrzał się ranie na jego głowie – aby w miarę możliwości ją oczyścił i założył jakiś prowizoryczny opatrunek, jeżeli jest taka potrzeba. W końcu miał jeszcze bandaże.

Następnie przyszła pora na usunięcie nadmiaru wody i błota z ubioru – Koichi prowizorycznie oczyścił miejsca, w których zalegał szlam. W końcu siadł przy stole i zabrał się za jedzenie i picie. Po posiłku poprosił Abi, aby przypomniała mu komendy używane podczas marszu – nie było ich wiele, ale umysł płatał mu jeszcze figle, więc wolał się upewnić. Dla spokoju ducha, zapisał wszystko w swoim notatniku. Pióro wyszło bez szwanku z podróży kanałami, a peleryna uchroniła papier przed zalaniem. Japończyk zaczął kreślić kolejne znaki na białej kartce. Kaligrafia jak i przyjemny szelest złotej stalówki, która gładko sunęła po papierze uspokajały Koichiego. Po starannym skreśleniu notatki zakręcił skuwkę, schował przybory piśmiennicze i udał się spać.
 
Azrael1022 jest offline