Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2018, 00:36   #3
adsum
 
adsum's Avatar
 
Reputacja: 1 adsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnieadsum jest jak niezastąpione światło przewodnie
Galina leniwie oparła się o drzewo, skrzyżowała ramiona na piersiach i wbiła spojrzenie w dorodne czerwone owoce. Mimowolnie się oblizała, fantazjując jak słodki jest ich sok. Zastanawiała się, od jak dawna nie kosztowała takich frykasów. „Pół roku będzie?” – pochłonęły ją nic nie wnoszące do życia obliczenia. „Ech, od Vitewa, od…” – myśli mimowolnie odpłynęły w niechcianym kierunku, zaś wzrok stał się pusty i nieobecny. Gdyby powiedziała to głośno, głos zapewne ugrzązłby jej w gardle.

Grisza i Dymitr najwyraźniej nie mieli podobnych rozterek albo nie dawali po sobie tego poznać. Jabłka wyraźnie podziałały im na wyobraźnię, gdyż z zapałem obmacywali trzosy, wysupłując ostatnie monety. Niespodziewanie wywiązała się szamotanina – dwóch zbirów dopadło do kobieciny i zaczęło jej grozić. Młoda Kislevitka odruchowo się wyprostowała, z każdym kolejnym słowem wysyczanym przez opryszków jej dłonie mocniej zaciskały się w kułak. Nienawidziła przemocy, a ta napaść, w jej mniemaniu, była wyjątkowo podła, dotyczyła wszak osoby całkowicie bezbronnej. Powiodła wzrokiem po twarzach kompanów, szukając poparcia dla decyzji, którą już najwyraźniej podjęła. Grisza cały czas jeszcze zaglądał do sakiewki, choć zapewne był świadom sytuacji, zaś Dymitr wzruszył tylko ramionami, dając jej do zrozumienia, że nie zamierza się mieszać w nieswoje sprawy.

Ech, Dima, Dima… – wyszeptała nerwowo i pokręciła złowróżbnie głową – wszystko do ciebie wróci, zobaczysz.

Napięcie narastało z każdą chwilą. Czuła, że musi coś zrobić. Nie wiedziała jednak za bardzo co. Uznała, że pomysł przyjdzie jej do głowy, gdy postąpi kilka kroków naprzód. Niestety tak się nie stało. Nie było już jednak odwrotu, nogi prowadziły ją same wprost w paszczę lwa.

Zdrastwujtie! – starając się nie zdradzać zdenerwowania, przywitała się uprzejmie i dygnęła dziewczęco. Nie nawiązała kontaktu wzrokowego z żadnym z mężczyzn, tylko zwróciła się wprost do starowinki, pełnym troski i pobłażliwości głosem:

Babciu, mówiłam przecież, żebyś sama nie wychodziła z domu, znów się nie posłuchałaś… Tu niebezpiecznie przecież… Biedy sobie napytasz… Ile razy trzeba ci powtarzać jeszcze? – nie mając lepszego planu, paplała od rzeczy, jednocześnie próbując pomóc podnieść się babuszce z pnia.

Babcia zdurniała na starość, rozumiecie… – Uśmiechnęła się słabo do łysego dryblasa, choć serce jej waliło jak szalone, i objęła kobiecinę wpół.

Lepiej ją stąd zabiorę, niech gdzie indziej burzy krew… – dodała pośpiesznie, nie oczekując jednak odpowiedzi.
 
adsum jest offline