Gdy Egil podjął decyzję o ściganiu czarno odzianego mężczyzny, ten już znikał gdzieś w zaułkach otaczających pałac Jajira ibn Raula. Nie dość, że był szybszy i znał miasto, to dodatkowo był odziany w czarne szaty, co w nocy stanowiło nie lada przewagę. Sternik, pobrzękując ekwipunkiem biegł za nim ile sił w nogach, ale zdawał sobie sprawę, że jeżeli nie wydarzy się coś wyjątkowego, to Osam ucieknie...
Klucząc po uliczkach starego Yarakanu słyszał przed sobą tupot stóp mężczyzny, ale z każdą chwilą dźwięk stawał się odleglejszy i cichszy. Co gorsza za sobą również usłyszał kroki, jednak w ciemnościach nie był w stanie dociec, do kogo należą.
Noc była smutna. Wieść o śmierci syna szejka Yarakanu została podana do publicznej wiadomości i poddani Rasula ibn Raula głośno wyrażali swój smutek. Ze świątyń, placów i domów niósł się szloch i zawodzenie, które dosięgało pałacu i kładło się cieniem na wszystkim, co działo się za murami pałacu. Wino nie smakowało, pieniądze nie cieszyły, a piersi ladacznicy nie były jedwabiste i miękkie w dotyku...
Rankiem Harmas zjawił się tuż po wschodzie słońca i oznajmił, że awanturnicy na życzenie pogrążonego w smutku szejka mają wziąć udział w uroczystościach pogrzebowych. W związku z tym przyniósł odpowiednie szaty i zalecił się w nie przebrać.
- Czekam na Was - powiedział i położył białe zawoje, po czym wyszedł.
Dziedziniec pałacu wypełniony był ubranymi na biało postaciami. Nawet gwardziści mieli białe peleryny narzucone na szmaragdowe kubraki. Wszyscy w milczeniu wpatrywali się we wrota pałacu. Szejka, kapłanów Fahima ani ciała Khalila nie było nigdzie widać.