Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2018, 15:07   #20
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Ihab była bez wątpienia piękna. Jej długie czarne jak bezgwiezdna noc włosy rozlewały się po poduszce sięgając przez gładkie ramiona aż po szczyty jej piersi. Oczy przywodzące złośliwie na myśl inne, które znał lepiej, szkliły się intensywnym błękitem gdy bez wyrazu wpatrywała się w sufit. Dziw z początku legionistę brał, że nie miała żadnego towarzystwa, ale już wkrótce przyczyna tego stała się jasna. Yarakańczykom uciechy dziś były nie w głowach. A i ona sama choć podała cenę, była jak i reszta miasta pogrążona w żałobie.
- Taki piękny... taki odważny... - szeptała cichutko do zmarłego syna szejka gdy chwilę wcześniej Accipiter bawił się jej ciałem polewając je strużkami wina.
Przez chwilę rozważał, czy nie opisać jak zginął ten młody głupiec. Nie zdradzić, że po śmierci żywym trupem został. Ale nie znalazła w sobie tyle okrucieństwa. Wstał, wyszedł na taras i patrzył przez czas jakiś na bezchmurną noc. Lamenty rozchodziły się po domostwa i ulicach tak że można było odnieść wrażenie, że całe miasto ożyło i załkało jak matka, siostra i kochanka w jednym nad śmiercią ukochanego.
- Dziwny ten twój kraj nekromanto - mruknął - A jego kobiety szczególnie. Był ktoś kto za tobą taką żałobę nosił?
Właściwie to Saadi nie musiał odpowiadać. Nie zdawał mu się typem który ceniłby czyjeś łzy. Obejrzał się na nagą Ihab. Wino iście mu nie smakowało. Jedwab jej skóry tchnął jakimś nieprzyjemnym zimnem. A brak poświęcanej uwagi drażnił. Ale nie znaczyło to, by thoerski legionista nie mógł siłą zabrać sobie przyjemności za jaką zapłacił. Wyrwać rozkosz z jej niechętnego ciała, które temu wszak służyło.
Upił cierpkiego wina z dzbana, otarł usta i wrócił do alkowy. A potem legł na dziewczynie i wszedł w nią mocno i bez ceregieli.

***

Nazajutrz przykazano im przywdziać białe szaty pogrzebowe. Legionista nie miał nic przeciwko by uczestniczyć w ceremonii, choć zawój założył już na zbroję. Co zaś się broni tyczy, zdał się na obyczaje. Choć sztylet schował za pasem pod szatą.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline