19-06-2018, 15:07
|
#8 |
| Galina spodziewała się, że opryszki mogą nie dać wiary jej popisom aktorskim. Choć sprawy przybrały niekorzystny obrót, dziewczyna nie żałowała, że przyszła babowinie w sukurs. To, że nie będzie miała kolejnych wyrzutów sumienia, było wystarczającym pocieszeniem.
Sprawy potoczyły się błyskawicznie. Zdążyła jeszcze szepnąć staruszce, by brała nogi za pas, gdy nadarzy się okazja, po czym niespodziewanie, w wyniku silnego szarpnięcia, wylądowała na straganie z ceramiką. Mimo że Kislevitka nie należała do kruchych niewiast o subtelnej urodzie nimfy, impet popchnięcia nie był zbyt duży, toteż spustoszenia okazały się symboliczne.
Przynajmniej te materialne…
– Tłusta dupo, wieśniaro? – prychnęła z niedowierzaniem i zmrużyła oczy złowrogo. Słowa zbira musiały trafić w czuły punkt, bo aż poczerwieniała na twarzy. W swoich stronach uchodziła za wzór kobiecości, jej uroda była legendarna nie tylko w rodzinnej wiosce, ale również kilku ościennych! Po strachu nie było śladu, Galina była teraz wściekła, naprawdę wściekła! Wypuściła powoli powietrze, po czym obrzuciła krasnoluda, i jego rodzinę na kilka pokoleń w przód i wstecz, treściwą wiązanką kislevickich obelg, wśród których „zawszony karzełek z legawą kuśką” należał do najłagodniejszych.
– …W dupę to ty możesz mnie pocałować, szpetny karakanie! – wciąż, mniej lub bardziej finezyjnie, dawała ujście swoim emocjom, zaś za plecami gorączkowo poszukiwała dłonią czegoś, czym mogłaby rzucić w brodacza lub ewentualnie mu przyłożyć. Wymacała gliniany dzbanek i zacisnęła na nim palce. |
| |