Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2018, 11:18   #10
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Wydarzenia przyśpieszyły, nagle i gwałtownie. Grisza dopadł wyższego z dwójki łotrów, wciskając mu w plecy ostrze noża. Łysielec uniósł powoli ręce w górę w geście poddania, nim broń przebiła skórzaną kurtę, a potem jego ciało. Na palcach jednej dłoni założony miał metalowy kastet. – Spokojnie, Kislewczyku… - Patrzył na Dymitra przed sobą, a głos lekko mu drżał. Grisza rozglądał się wokół, nie widząc na szczęście innego zagrożenia.

Krasnolud tymczasem wykazał równie wielka inwencją w wymyślaniu wyzwisk, co krewka Galina. W powietrzu latały już nie tylko zwykłe „wieśniary”, a większość przekleństw koncentrowała się na tym, kogo karzeł miałby wychędożyć, kiedy, gdzie, jak, w co i ile razy. Z wyciągniętym przed siebie palcem i czerwoną ze wściekłości twarzą ruszył w stronę pokrzykującej Kislewitki. Galina zacisnęła mocniej palce na glinianym naczyniu i zamachnęła się potężnie, rozbijając dzban na głowie krasnoluda. – Ty… - zdążył jeszcze wydukać, zanim krew zalała mu twarz, a kolana ugięły się. Klapnął ciężko na pośladki, oszołomiony ciosem. W ręce Galiny pozostało jedynie ucho glinianego dzbanka.

Rzezimieszek, który poddał się wcześniej, poruszył się dopiero, gdy Grisza lekko odsunął swój nóż. – Już nas tu nie ma, spokojnie. – Pomógł wstać swojemu towarzyszowi, pod którym ciągle trzęsły się nogi. Szybko zniknęli między przechodniami. Jak się okazało, okazję do ucieczki wykorzystała też starowinka. Nie widzieli ani jej, ani koszyka, jedynie na pniaczku pozostały trzy wielkie, czerwone jabłka.

Wiedzieli, że też muszą zejść wszystkim z oczu. Ruszyli w stronę stodoły, gdzie miejscowy woźnica pozwolił im na nocleg. Pod ścianą jednego z budynków zauważyli kolejnego z tutejszych krasnoludów. Nie przypominał łotrzyka z targowiska. Był starszy, z ciemnymi włosami mocno już przetkanymi siwizną i pokaźnym brzuchem schowanym pod porządnym, całkiem drogo wyglądającym ubraniem. Gdy tylko zaczęli przyglądać się jemu, wszedł w boczną uliczkę i zniknął im z oczu.
 
Phil jest offline