Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2018, 22:16   #12
Leokacy
 
Leokacy's Avatar
 
Reputacja: 1 Leokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie coś
Grisza rozluźnił się nieco dopiero gdy uznał, że pozostała dwójka jego towarzyszy jest już względnie bezpieczna. Odsunął nóż od pleców rzezimieszka, na których wyrastała niewielka czerwona plamka i momentalnie cofnął się kilka kroków - na wypadek, gdyby tamten jednak czegoś próbował. Na szczęście, zbir wraz ze swoim towarzyszem oddali się spiesznie. Grisza obserwował ich chwilkę, upewniając się, że nie wrócą.

Zatknął nóż na swoje miejsce, wytarłszy go uprzednio do czysta starą, pomiętą chustką, po czym ruszył w stronę umówionego miejsca, wybierając inną drogę niż kompani. - "Ostrożności nigdy za wiele." - pomyślał oglądając się nerwowo na wszystkie strony. Uspokoił się już nieco, a rysy jego twarzy złagodniały. Ale przeczuwał, że pozostanie w tej mieścinie na noc może nie być najrozsądniejsze.

Spotkanie przy stajni nastąpiło szybko, wszak Maylhof do dużych miast nie należał. Dymitr i Galina dotarli na miejsce trochę wcześniej, zdążyli już wdać się w rozmowę ze stajennym, której końcówkę usłyszał.

- Nic Ci nie jest? - rzucił może zbyt szorstko w stronę Galiny, starając się patrzeć jej w twarz, unikając przy tym niezdarnie skrzyżowania spojrzeń. Wciąż czuł się winny wobec niej za to, co zaszło w Vitevie, choć nie wracali do tych wydarzeń w rozmowach. Właściwie do tej pory za bardzo nie było ku temu okazji - walka o przetrwanie absorbowała wszystkie ich siły przez ostatnie miesiące. W tej chwili zaś, widząc jej zaczerwienioną twarz i unoszącą się wciąż w przyspieszonym rytmie pierś, przypominał sobie tamte sceny ze szczegółami. W końcu speszony odwrócił wzrok w stronę Dymitra, rozmawiającego ze stajennym.

- Potrafiłabyś rozpoznać, gdyby te jabłka były zatrute? - dodał półgębkiem ni to do siebie, ni do Galiny, przypatrując się plecakowi Dimy. Wiele myśli kłębiło się teraz w jego głowie, ale najsilniejsza póki co była myśl o odejściu z Malyhofu ("Majlyhofu? Majlofu? Jak to, u czorta, się wymawia?").

***

Podzielił się zresztą tą myślą z kompanami jak tylko zostali sami i próbowali naradzić się nad tym, co powinni teraz czynić. Lecz nim zdążyli cokolwiek ustalić, rozmowę przerwał im niezbyt dyskretny obserwator. Grisza nie rozpoznał go. Znaczyło to, że albo krasnolud był sam i po prostu ciekawsko przyglądał się obcym, w związku z czym Dima poradzi sobie z nim bez trudu, albo jest ich więcej i wszyscy są w niebezpieczeństwie, na którego pastwę nie mógł i nie chciał zostawiać Galiny samej. Powiódł wzrokiem po okolicy wypatrując śladów zagrożenia, jak i najlepszego miejsca do obrony.
 
Leokacy jest offline