Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2018, 22:06   #3
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Pierwsza noc Wilgi

Łazienka była duża i staroświecka. Oznaczało to bojler (na szczęście już gazowy) oraz sporą cynową wannę wypełniającą dwie trzecie powierzchni pomieszczenia. Spokojnie zmieściłyby się w niej trzy Zosie, ściśnięte co prawda razem niczym w puszce sardynek, ale jednak. Woda już się lała do wanny, cieplutka.
- Ubożęta. Bardzo lubią pomagać jeśli traktuje się je właściwie.- wyjaśniła cicho Jagoda.- Wiedzą co się w domu dzieje i pomagają domownikom.
Perka przytaknęła chyba wszystkie czarownice miały w domach pomocników… poza nią. Ale ona nie miała domu.
- No to rozbieraj się i wskakuj. - Uśmiechnęła się do gospodyni.
- Dobrze…- rzekła Wilga i zabrała się za rozpinanie białej bluzki odsłaniają mały, ale zgrabny biust uwięziony w białym staniku. Co jakiś czas zerkała na piersi Perki, dodając w końcu żartobliwie przy zdejmowaniu biustonosza. - Nie bardzo mam się czym pochwalić przed chłopcami.
- Nie myśl tak. - Zosia podeszła do czarnowłosej i nie pytając sięgnęła do zapięcia stanika. - Oni powinni się cieszyć jeśli pokażesz im choćby ramię.
- Może i masz rację, ale na plaży to ma konkurencję. We wsi są dziewczyny bardziej obfite w tym obszarze.- zachichotała Jagoda i zabrała się za zdejmowanie swoich jeansów zerkając na Perkę i jej piersi.
Zosia wzruszyła ramionami i zabrała się za rozpinanie własnych spodni.
- Na starość będą mogły sobie z nich zrobić szalik. - Powiedziała żartobliwie. Jej to nie groziło, Helena dawno temu zdradziła jej kilka ciekawych przepisów na odpowiednie maści. Nagle coś ją tknęło. - Ale jeśli ci to jakoś przeszkadza to mogę co nieco umieszać… chyba mam składniki. Jeszcze chwilę zajmie nic w lesie wzejdzie coś sensownego. Babcia miała jakieś suszone zioła?
- Cały składzik, a ja staram się je uzupełniać. Babcia miała pracownię na stryszku. Pokażę ci ją jutro, bo tam nie ma elektryczności. - wyjaśniła Jagoda odsłaniając zgrabne długie nogi i majteczki w niebieskie paseczki okrywające kształtny tyłeczek. Ta skromność malarki jakoś nie pasowała do widoków jakie Perka miała przed sobą.
- Teraz trochę, aż żałuję że nie potrafię malować. - Zosia zdjęła z siebie bieliznę i stanęła tuż przy Wildze bez skrupułów przyglądając się jej ciału. - Malowanie ciebie rzeczywiście mogłoby być ekscytujące.
- Z chęcią bym pozowała. - odparła zsuwając majtki i dodała nieśmiało. - Mmmożesz dotknąąć. Skooro ty pozwoliłaś mi tto jja tteż winnam ci… pozwolić.
- Nie, wcale nie musisz. - Perka chwyciła dłoń czarnowłosej i poprowadziła ją do wanny. - Odpowiadałam na twoją ciekawość i odrobinę zaspokajałam swoją. - Weszła do ciepłej wody i wyciągnęła ręce w zapraszającym geście. - Jeśli jesteś tym skrępowana nie musisz… ale jeśli jesteś ciekawa. - Uśmiechnęła się szeroko. - To ja bardzo chętnie zaspokoję swoją ciekawość.
- Ja nie bardzo wiem…- zaczęła nieśmiało Wilga. - Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. A ty ?
Zanurzona w wodzie lekko podkuliła nogi. - Poza tym czułabym się źle, gdybym cię uraziła.
Perka rozsiadła się wygodnie w wannie, obserwując Jagodę. Nadal nie rozumiała czemu matka odizolowała dziewczynę od społeczeństwa czarownic. Na pewno znalazłaby się jakaś, która mogłaby jej pomóc zapanować nad wizjami.
- Czym mogłabyś mnie urazić? - Zaczepnie chlapnęła wodą w czarnowłosą. - … tak zdarzały mi się podobne sytuacje. Powiedzmy, że wydarzenia na sabatach potrafią wyrwać się spod kontroli. - Przemilczała, że nikt tak naprawdę nie stara się ich kontrolować. Już dawno zauważyła, że w czarownicach była jakaś dziwna potrzeba bliskości. - Na początku mnie to przerażało, ale potem przywykłam i nawet potrafi być to przyjemne.
- Babcia Zyta mówiła, że czarownica może kochać z mężczyzną, ale kochać winna swe siostry w mocy i rolę do jakiej się urodziła. - Jagoda nachyliła się do Zofii i zaczęła opuszkami palców wodzić po wargach Perki. - Są tak miękkie jak się wydają… gdy patrzę na ciebie.
Ruda ucałowała delikatnie drobne palce.
- Mężczyzna może dać ci dziecko, ale niewiele więcej. - Przyciągnęła malarkę do siebie, układając ją na swoim ciele. - Zrozumie cię tylko inna czarownica. Nikt inny nie wie tyle co my, nie widzi tyle co my. A każdy czasem potrzebuje zrozumienia… - Uśmiechnęła się. - Nie powinnaś była być tak długo sama. Od tego można oszaleć.
- Mama miała inne zdanie…- ale jakie, to już się Zofia nie dowiedziała, bo usta Jagody zachłannie przylgnęły do warg rudej czarownicy. Ciało Wilgi drżało ocierając się instynktownie o Perkę. Jej piersi były zakończone twardymi kamyczkami obecnie. A Zofia domyślała się jak rozpalone pożądaniem może być łono malarki.
Perka oddała pocałunek, mocno dociskając do siebie ciało Wilgi. Jedna z dłoni zsunęła się niżej i mocno pochwyciła pośladek malarki. O czym myślała ta dziewczyna gdy ją rysowała? Co robiła, gdy zdała sobie sprawę z tego co przedstawia jej dzieło? Tyle pytań na które chętnie poznała by odpowiedź.
Chwyciła dłońmi pośladki malarki i podciągnęła ją wyżej, tak że usta bez trudu sięgnęły do drobnych piersi. Dawno tego nie robiła. Podczas zimy raczej nie ma sabatów, a Helena… ma inne rzeczy na głowie. Kąsnęła delikatnie pierś Wilgi, korzystając z okazji by sięgnąć do jej kobiecości.
Cichy pisk zaskoczenia wyrwał się ust Jagody, jednak naparła biodrami na intruzów. Jęknęła sięgając dłońmi do rudych pukli Perki i instynktownie poruszając biodrami, by ułatwić Zofii zadanie. Była ciepła i wilgotna, spragniona pieszczot i czułości. Drżała stając się gliną pod palcami doświadczonej Zofii, niezdolna odpowiedzieć na dotyk kochanki w tej chwili. Zbyt niedoświadczona.
Perka nie spieszyła się, delikatnie pieściła malarkę, obawiając się, że to może być jej pierwszy raz. Pozwalała dziewczynie narzucić swoje tempo, sprawdzić co sprawia jej największą przyjemność.
Wilga popiskiwała cichutko, drżała, pojękiwała poruszając biodrami i wyraźnie odczuwając narastającą w niej przyjemność. Jej piersi unosiły się w coraz głośniejszym i szybszym oddechu, a oczy błyszczały dziko. Palce rudej czarownicy, pochłonięte były w tą miękką pułapkę skrytą między udami ciemnowłosej dziewczyny. Szczyt Jagody… przychodził szybko, aż … nagle coś się wydarzyło.
Otworzyła szeroko oczy i zaczęła drżeć jak w febrze. To nie był szczyt rozkoszy… to bardziej przypominało atak padaczki, albo epilepsji. Albo.. wewnętrzną walkę.
- Nniie… niiee teraz.. nie… proszę… - błagała kogoś patrząc przed siebie.
Niemrawo wyrwała się z objęć zaskoczonej tym wszystkim Perki płaczącym głosem mówiąc.
- Przeeepraszam… nie mogę.. teraz… zaraz muszę… wpierw… to silniejsze… naprawdę… nie mogę… powstrzymać…-
Z wyraźnym trudem wylazła z wanny nie bacząc na rozlewaną wodę i ruszyła nieporadnie choć szybko do drzwi łazienki. Fale rozkoszy które nadal odczuwała, wyczarowane pieszczotami palców utrudniały jej chodzenie, ale coś pchało ją do przodu… mimo jej łez spływających po policzkach.
Perka wyskoczyła z wanny i ruszyła za malarką. Miała podejrzenie gdzie ta zmierza, więc po drodze chwyciła koszulę Wilgi i skierowała się w stronę sali balowej.
Widok jaki tam zastała był, mimo tego co się spodziewała, dość absurdalny. Ukończony rysunek Perki, leżał obecnie na podłodze. Wilga potrzebowała nowego arkusza. Rysowała drżąc… nawet przyglądała się temu co rysuje. Wolną lewą ręką dotykała intymnych rejonów, próbując rozładować napięcie które skumulowało się w niej. Zerkała w dół płacząc ze wstydu i rozkoszy… jej prawa ręka zaś rysowała. Chaotycznie znaczyła arkusz czarnymi plamkami węgla, co przypominało bardziej bazgraninę dziecka niż pracę artystki. Niemniej coś.. tych pozornie przypadkowych muśnięć powoli się wynurzało na arkuszu.
Zofia podeszła do niej od tyłu narzucając na ramię zabraną koszulę. Objęła malarkę, przytulając się piersiami do jej pleców.
- Zostaw to mi i pracuj. - Jedną dłonią ujęła drobną pierś malarki, drugą sięgając do jej kobiecości. - Oprzyj się o sztalugę.
Ta skinęła głową i oparła się drugą dłonią o sztalugę.
- Obejmij mnie… mogę… nie ustać… - jęknęła zerkając na siebie, wyraźnie zawstydzona ale i rozpalona pożądaniem. Jej dłoń wydawała się jakby żywym organizmem niezależnym od reszty ciała, bo mimo że Jagoda drżała jak w febrze, szkicowała bez jakiegokolwiek wahania. Szkicowała plecy włochatej bestii.
Zofia objęła ją mocno jedną ręką, drugą nie przerywając pieszczot. Ponad ramieniem malarki spoglądała na powstający rysunek.
Kolejnym kreskom towarzyszyły ciche jęki Wilgi, przechodzące w coraz głośniejsze jęki. Ocierała się ciałem o Perkę, wiła drżąc i poddając rozkoszy, całkowicie ignorując to co powstawało na obrazie. Spragniona spełnienia Jagoda skupiła się tylko na przyjemności i doszła z głośnym krzykiem, drżąc i dysząc…
Zaś na oczach Zofii powstawał szkic. Jakiś zarys lasu, dwie sylwetki, jedna kryjąca się za drugą, złowroga włochata bestia.. o masywnym cielsku. Węgielek szkicował, a z trudem utrzymująca się na nogach malarka rozkoszowała się niedawno przeżytym orgazmem.
- Już… już… wena… przechodzi…- spojrzała w końcu na swój niedokończony i pozbawiony szczegółów obrazek. - Jeszcze czas do niego.
Czas… nawet dało się ustalić jak dużo czasu. Bowiem jeden szczegół by wyraźny na jej rysunku. Księżyc w pełni.
Zofia objęła mocniej dziewczynę, przytrzymując ją obiema rękami.
- Obawiam się, że nie powinnyśmy ryzykować kąpieli tej pełni. - Mruknęła wpatrując się w rysunek. - Sprawdźmy kiedy wypada, bo przy tym deszczu ciężko będzie ocenić.
- Dobrze…- uśmiechnęła się blado Jagoda przywierając mokrymi plecami do ciała rudej czarownicy. I musnęła wargami jej policzek.
- Przepraszam… że zepsułam nam… kąpiel. To… Nie panuję nad tym. To przymus tak silny jak oddychanie.
- Zauważyłam. - Perka pocałowała ramię dziewczyny. - Bałam się, że się wywrócisz po drodze… To jak? Wracamy do wanny? Kąpiel nadal się nam przyda.
- Wracamy… i… ja… chciałabym się ci jakoś odwdzięczyć… za wszystko. - szepnęła nieśmiało Jagoda wpatrując się we własne stopy, wyraźnie zawstydzona.
- To może w łóżku? - Upewniwszy się, że Wilga już pewniej stoi, wypuściła ją z objęć. - Będzie ci wygodniej.
- Może być w łóżku…- zgodziła się z nią Jagoda i dodała z uśmiechem.- To na rysunku… nie zawsze się wydarza. Czasem coś zaburzy obecną linię. Wywoła zmarszczki na rzecze czasu i przeznaczenia i… wtedy czuję, że mój szkic jest pustym obrazkiem. To się czasem zdarza.
Zmartwiła się dodając.
- Przepraszam, że zrzuciłam mój rysunek ciebie. Starałam się być delikatna. Chyba go nie uszkodziłam. Ale jak mam taki napad, to… nie mogę się powstrzymać.
- Nie przejmuj się. - Zofia narzuciła jej koszulę na ramiona i obejmując w pasie poprowadziła w kierunku łazienki. - Zobaczymy wobec tego bliżej pełni… mój telefon został chyba w kuchni. Mogę sprawdzić kiedy będzie. Właściwej nocy podejmiemy decyzję czy chcemy ryzykować czy nie, ok?
- Dobrze…- rzekła z uśmiechem Jagoda, gdy dotarły do łazienki. Po czym spojrzała na wannę i dodała figlarnie. - Wiesz… że tu rzadko kto mnie odwiedza. Czasami chodziłam nago po domu… i nago w deszcz? Moja babcia tańczyła podczas burzy na dziedzińcu… jak była młodsza oczywiście.
Zofia weszła do wody, zanurzając się w niej prawie po samą szyję. Zmęczenie trasą powoli zaczynało dawać się jej we znaki.
- To przyjemne, prawda? Być całkowicie otwartą na naturę. - Perka uśmiechnęła się do gospodyni. - Ma się wrażenie, że wszystko jest na swoim miejscu.
- Z pewnością tak…- Jagoda zanurzyła się w wodzie i zaczęła powoli myć zerkając na rudą czarownicę. - … Babcia była potężna, ale skromna. Władcza, ale łagodna. Bezlitosna… ale tylko w drastycznych przypadkach. Była też uparta i nieustępliwa. Mama niestety też.
- Wiesz o co się pokłóciły? Bo skoro nie miałaś kontaktu z babcią… - Zosia przyglądała się poczynaniom Wilgi. - Chcesz to mogę umyć ci plecy.
- To ja powinnam umyć tobie. Ty tak wiele dla mnie zrobiłaś.- odparła ciepło Jagoda, ale obróciła się plecami do Zofii.- O to co zwykle kłócą się kobiety. O mężczyznę. Mama nie chciała żyć jak babcia. Nie chciała uwodzić odpowiednich kandydatów… i rodzić córek. Chciała męża i zamieszkać z nim. Mieć zwykłe życie. Babcia uważała to za farmazony. Kłóciły się o to często… dopiero mój pogarszający się stan, zmusił mamę do pewnych ustępstw.
- Chciała mieć normalne życie, a urodziła wyjątkową czarownicę… - Perka uśmiechnęła się namydlając plecy Wilgi. - Chyba już los taki jest. Ja byłam wyczekana, matka dobrze dobrała partnera i inne głupoty, a zrobiłam jej psikus i przez wiele lat nawet nie byłam czarownicą. - Zaśmiała się cicho, gdy w głowie pojawił się obraz zirytowanej matki.
- Mama też nie potrafiła uciec od czarów. Używała ich ukradkiem…- zaśmiała się cicho Jagoda drżąc pod palcami Zosi, rozkoszując się jej dotykiem.- Zabawne… to ja chciałam, cię dotykać tam w kuchni. A tu częściej ty dotykasz mnie. Kiepska ze mnie gospodyni. -
Nagle się ożywiła.
- Ale jutro pokażę ci pracownię babci! Powinna ci się spodobać. Starałam się by było tam tak, jakby ona dopiero co wyszła z domu.
- Yhym… - Perka opłukała plecy malarki delikatnie przesuwając po nich dłońmi. Nachyliła się do ucha dziewczyny, tak że jej wargi dotknęły delikatnej skóry. - Jeśli masz ochotę, chętnie dam się wymyć.
- Tak. Chcę.- pisnęła cichutko niczym myszka czerwieniąc się przy tym.
- A więc oddaje się w pani ręce, moja gospodyni. - Zosia odsunęła się, robiąc Wildze miejsce.
Ta namydliła dłonie i zabrała się do pracy, od razu sięgając palcami do szyi obojczyków perki. Oczy Jagody błyszczały ekscytacją, a ona sama nerwowo oblizywała wargi wodząc dłońmi po skórze kochanki wprost ku jej piersiom. Ruda czarownica czuła się jak rzeźba w glinie pod jej palcami. Pieszczona z trudem hamowanym pragnieniem. Czarnowłosa okularnica delikatnie ugniatała te krągłości, pod pozorem mycia.
- Brzuch?- zapytała, gdy dotarła do poziomu linii wody.
Perka pomrukiwała niczym zadowolony kocur, odchylając się lekko do tyłu. Tak bardzo potrzebowała tego po tej trasie. Gdy Wilga zatrzymała się podniosła się stając w wannie, tak że jej łono znalazło się niemal na wprost oczu gospodyni.
- Brzuch i wszystko na co masz ochotę. - Uśmiechnęła się spoglądając na czarnowłosą z góry.
- Ja.. nie wiem… czy… to ...bo ja mam teraz te myśli i pragnienia… i nie wiążą się one z myciem ciebie… ale… z tym…- zaczęła znów szybko się dukać.- Ja może i nie mam doświadczenia… ale widziałam… obrazki… filmy… tteż… Ja nie powinnam tyle gadać… ale nie… mam ochoty myć cię… - zadrżała lekko z przestrachu i zamiast myć pocałowała kobiecość Perki, chwytając ją za uda.- Chcę… się odwdzięczyć.
Zosia jęknęła cicho, lekko zaskoczona pocałunkiem.
- To może się opłuczę i przeniesiemy się gdzie indziej? - Perka czuła, że i jej udziela się nastrój malarki. - Łóżko? A może jakiś stół. - Mrugnęła do swojej gospodyni i przysiadła w wannie by zmyć mydliny.
- Dobrze…- rzekła potulnie Jagoda zanurzając się w wodzie i przyglądając się działaniom kochanki. Następnie wstała, wyszła z wanny i sięgnęła po ręczniki. Jednym się wytarła, drugi podała Zofii nie zamierzając się swoim okrywać. Bo i czemu miałaby? Były tylko ne w tym wielkim domu. One i duszki które miały za zadanie dopilnowania ich, by nikt im nie przeszkadzał.
Perka wytarła się i odłożyła ręcznik na wannę.
- To gdzie teraz, moja gospodyni?
- Może… jednak do łóżka. I tak już z niego wyjdziemy…- zachichotała Jagoda z wesołym uśmiechem. - Są duże i wygodne. I z kolumienkami. I kotarami.
- Coś czuję, że zostanę na dłużej. - Zosia ruszyła nago tam gdzie Wilga mówiła, że są sypialnie. - Co czułaś gdy mnie namalowałaś? Miałaś na mnie ochotę. - Spytała zerkając przez ramię.
- Do… do… dotykałam… się… zwykle nie maluję… aktów… no i nie mam.. doświadczenia z takimi widokami. Świadomość… że rysuję, to co się wydarzy… że będziesz… że napotkam cię i że może… może.. zdołam zobaczyć cię nagą… w tak zmysłowej pozie…- zawstydziła się wyraźnie na to wspomnienie Jagoda.- Czasami muszę rozładować… swoje… emocje… a ty… widziałaś, jak to wyszło… kusiłaś mnie…
Perka weszła do jednej z sypialni i od razu podeszła do łóżka siadając na nim z lekko rozchylonymi nogami.
- Przyznaję się, że teraz też staram się ciebie kusić. - Przesunęła dłonią od szyi, między piersiami, aż do swojej kobiecości. Delikatnie poruszyła palcami czując jak bardzo rozpalone jest jej własne ciało. - Mam na ciebie ochotę.
Choć naga i przecież prowokatorka tej całej sytuacji, Jagoda wyglądała jak wcielenie niewinności, kuszone przez Perkę do posmakowania zakazanego owocu. Powolutku niczym jakaś pensjonarka, czarnowłosa podeszła do łóżka.
- Ja… też… pragnę bbbardzo. Chcę dotykać… pieścić… całować… zrobić.. wszystko…- szeptała przez chwilę. Po czym zakrywała usta dłonią.
- Przepraszam…- wymruczała przez palce, a potem żeby więcej nie gadać pocałowała usta kochanki, potem szyję, obojczyki, piersi… na nich długo wędrowała ustami i językiem wielbiąc ciało doświadczonej kusicielki.
- Chyba mnie oszukujesz. - Zosia zamruczała od pieszczot i wsunęła dłonie we włosy kochanki. - Całujesz jakbyś była całkiem doświadczona.
- Całowałam koleżanki, gdy miałyśmy po … trzynaście lat. Sprawdzałyśmy jak to jest i uczyłyśmy się na wypadek… gdyby potem… było z chłopakiem…- wyjaśniła wstydliwie Jagoda i zaczęła całować ustami szczyty piersi Perki, a potem brzuch.- Z chłopakami też.. całowałam się na ASP, ale… nigdy z żadnym w łóżku nie byłam.
- Nie miałaś ochoty? - Zosia spoglądała na całującą ją dziewczynę. Ona nie była tak wstrzemięźliwa. Po co skoro od początku życia ogląda cię nsgo banda kobiet, a potem większość z nich dotyka. - To bardzo przyjemne.
- Ochotę miałam… często… ale się bałam…- wyjaśniła wodząc ustami po brzuchu kochanki, a dłońmi po jej uda. Spojrzała zasmucona w górę. - Nie miałam śmiałości na przygodny seks. Byłam… szarą myszką. A związków… się bałam. Bo w każdej chwili mogłam mieć napad taki jak widziałaś… albo znacznie gorszy.-
Przerwała pocałunki, ale nie badawcze pieszczoty palców na łonie Perki kontynuując opowieść.
- Nie mogłam się z nikim związać. Nie mogłam umawiać na randki z przyjaciółmi, przyjaciókami… a gdy na ostatnim roku postanowiłam zaszaleć. Umówić się z takim jednym chłopakiem… spędzić noc i zwiać rano bez słowa. Zniknąć z jego życia… to miałam napad, akurat gdy zsunął spodnie. Nie miał dużego i przez to... miał kompleksy. Myślał, że zwiałam bo… rozbawił mnie jego robaczek. To ugodziło w jego ego. Gdy wróciłam do sypialni… jego już nie było. A tu… wszyscy mnie znają. Nie mogę kogoś… uwieść i porzucić. Nie mogę się związać.
- Cieszy mnie, że mogę być twoją pierwszą. - Perka przeczesała czarne włosy Wilgi. - Jakby co nie martw się, nigdzie nie ucieknę.
- To dobrze… bo to co widziałaś… to łagodna wersja…- szepnęła zawstydzona i dodała na granicy słyszalności.- W nocy może mi się zdarzyć gorszy przypadek.
Po czym zajęła się z entuzjazmem neofitki całowałem rozpalonego pożądaniem łona Perki i głaskaniem jej ud. Nieporadnie lizała wilgotny zakątek kochanki, dając Zosi dowód na to… że parę lekcji by się okularnicy przydało. Z drugiej strony… nie dość że ruda miała tu zamiar zostać przez jakiś czas, to jeszcze obiecała zabrać Jagodę na sabat. Będzie dużo okazji do nauki.
Perka rozchyliła szerzej nogi, unosząc je lekko tak by ułatwić malarce dostęp do siebie. Delikatnie gładziła czarne pukle, ciesząc się dotykiem ciepłego języczka.
- Dobrze… tak jakbyś chciała bym ja ciebie dotykała. - Wymruczała spoglądając na Wilgę spod półprzymkniętych powiek.
Jagoda posłuchała tej rady i Zosia poczuła palce zanurzające i poruszające się w jej kobiecości. A i język muskający wrażliwy punkcik jej ciała. Doznania stawały się coraz bardziej intensywne jak i pikantność całej sytuacji. Rozglądając się Perka zauważyła sztalugi dookoła łoża ii obrazy na ścianach. To musiał być pokój Wilgi. Na jednej ze sztalug była nieukończona… Perka, pewnie malowana ze szkicu. Nie tak wyraźna, jak na rysunku, ale ożywiona barwami i… w znacznie bardziej wyuzdanej pozie. Tyle że tu już szczegóły rudej poniżej pasa Wilga raczej wzorowała na swoim ciele. Cóż… czymś musiała zastąpić braki w informacjach.
Zosia jęknęła gdy palce malarki trafiły na wrażliwsze miejsce. Ach te zwinne rączki. Wpatrywała się w swój portret czując jak ten nietypowy widok ją nakręca.
- Piękne. - Wydusiła z siebie nim doszła z cichym okrzykiem.
- Nie musisz być… cicha. Nikt poza mną nie posłyszy.- dodała wesoło Jagoda wyraźnie zadowolona że sprawiła przyjemność kochance. Ułożyła swoją głowę na jej łonie łaskocząc włosami skórę Zosi.
- Ja na pewno nie będę.- mruknęła lubieżnie głaszcząc czule udo Perki.
- Brzmi jakbyś miała ochotę na więcej. - Zosia nie dała rady ukryć lekkiego rozbawienia. Cóż, to była pierwsza noc dla Wilgi. - Już wiem w jakiej pozie ci zapozuję.
- W jakiej? - zapytała malarka a potem sama dostrzegła portret, zbladła i zaczerwieniła się dodając.- Nie mogłam się powstrzymać.
- Odpowiada ci bym tak zapozowała? - Perka potarmosiła czarne włosy kochanki.
- W każdej pozie byłabyś zjawiskowa… i żaden obraz nie oddałby całego twojego piękna.- wymruczała zmysłowo okularnica i wstała powoli. Wdrapała się na łóżku i pocałowała usta kochanki.
- Ja chciałabym więcej, ale jeśli jesteś zmęczona to zrozumiem… nie chcę byś się zmuszała. A jutro też jest dzień. Możemy się poprzytulać i całować aż zaśniemy.- zaproponowała potulnie.
Perka chwyciła pośladek Wilgi i pociągnęła go ku górze.
- Chodź tutaj, chętnie cię jeszcze pomęczę.
 
Aiko jest offline