Chcąc nie chcąc, Żółw Chomik i ich wierny poborowy Kotecek nie umieli przestać się śmiać. Pan Soczewka wywarł na nich ogromne wrażenie, z czego ten ostatni niewątpliwie miał zamiar zrobić, ale nie koniecznie takiej reakcji się spodziewał.
Ciągle trzymając ręce w górze, twarz Soczewki jednak jakże rozgoryczona zaczęła ociekać łzami, łzami które wyrażały tęsknotę za latami świetności kiedy po osiedlu biegał z antenką na głowie obklejony aluminium i z obsmarowany kremem przeciwsłonecznym z wysokim filtrem, tymczasem rozpacz Wielkiego Soczewki przerwało misterne pukanie do drzwi, Soczewka w jednej chwili wytarł łzy w rękaw a śmiech gierojów z T-34 ustał.
Drzwi delikatnie się uchylają, a ich oczom ukazuje się dość niecodzienna postać, jednakże reflektory oślepiały oczy załodze T-34 i jedyne co byli w stanie dostrzec to zarysy postaci, ciekawy kapelusz z bujnym kwiatem , długa niemalże królewska peleryna wykonana z psiej skóry, sukienka z cekinami, okulary które były żywcem wzięte z pana tik-taka oraz wachlujący twarz wachlarz, bohaterowie popadli w swoistego rodzaju emfazę niewiedząc czego mogą się spodziewać po owym NPC'u- ainc, cwaj, draj...- zaczęła postać wyliczać w wrogim języku.
-Czy to Giertych?-spytał kotecek z błogim usmiechem
-Czy to jest K*** Hanka Bielicka?- zafrasował się nie mniej Chomik Bartłomiej
-Niet!! To znaczy.. Nie!!- Krzyknął Człowiek-Soczewka- To...Verka Serduchka!!
W tym momencie wszystkie reflektory były skierowane na Vierke:
-Danzen!!!!