Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2018, 18:14   #5
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Dotarły do kuchni. Tam we wnęce zawieszony był telefon stacjonarny.
- Patryk… jest trzeci na liście kontaktów.- zainteresowanie okularnicy bowiem coraz intensywniej obracało się obecnie tylko wokół jednego tematu.
- Ok. - Zosia niby nigdy nic wybrała numer i przyłożyła słuchawkę do ucha.
- Halo… Jagoda? U was wszystko w porządku? - Patryk odezwał się wyraźnie zaniepokojony, a Zofia poczuła jak Jagoda znów stojąc z nią bezczelnie wykorzystuje okazję, by podciągnąć w górę jej bluzkę i odsłonić biust.
- Hej tu Zośka, zaczęłyśmy się martwić czy wszystko w porządku. - Perka delikatnie pogładziła dobierającą się do niej dłoń.
- Nie.. nie jest. To znaczy ze mną tak. I z tarpanem też. Zaraz do was przyjadę. Coś sforsowało ogrodzenie i zabiło dwa kuce szetlandzkie które trzymam na wolnym wybiegu. - wyjaśnił Patryk, gdy dłonie Jagody zsunęły biustonosz, by pieścić i ugniatać wolne od tkaniny piersi młodej czarownicy. Rozkoszowała się tym malarka wyraźnie ocierając o ciało kochanki.
- Może podjedziemy? Nie... potrzebujesz pomocy? - Zosia powstrzymała pomruk, który chciał wyrwać się z jej ust.
- Nie. Wolałbym żebyście jednak nie podjeżdżały. Jagoda jest wrażliwą osobą, a ty lekarką weterynarii… wierzcie mi, widok jest okropny. Serce mi się kraje. Pamiętaj żeby nie wypuszczać swojego psa samego.- usłyszała odpowiedź czując nadal silne pieszczoty na swoim biuście. Pobudzona i z trudem kontrolująca się Jagoda ocierała jedną o drugą.
- To coś może być w pobliżu.- kontynuował tymczasem rozmówca Zosi.- Nie słyszałyście nic podejrzanego w nocy?
- Nic... a nic. - Perka odsunęła na chwilę słuchawkę od ucha, nie mogąc już zdławić jęknięcia. - My… może jednak podjadę. Duch mógłby sprawdzić gdzie poszło to bydle, a ja może rozpoznam co je załatwiło. - Wyrzuciła z siebie słowa w pośpiechu. - Jagodę zostawię w oplu. - Niemal wymruczała na koniec wprost w słuchawkę.
- Czy… wszystko.. w porządku?- Patryk nabrał jakichś podejrzeń, ale był zbyt prostoduszny by domyślać się przyczyny dziwnej intonacji słów przez Zofię. Jagoda zaś pochłonięta rzuconym na nią urokiem, bawiła się biustem Zosi, czasem ściskając go brutalnie i ciągnąc za szczyty… choć tylko odrobinę. Nie chciała wszak sprawić kochance prawdziwego bólu.
- T.. tak. - Zosia wzięła głębszy oddech. - Daj jakąś instrukcję gdzie cię szukać.
- Mogę wpierw spytać o coś osobistego? Umiesz posługiwać się bronią? - zapytał znienacka Patryk, gdy Jagoda na moment puściła odsłonięty biust Perki… na moment, po podeszła od przodu i do pieszczoty dłoni, dołączyła pieszczotę ust i języka, wielbiąc jej piersi zachłannie.
- Umiem strzelać ze śrutówki ale to chyba jak każdy. - Powiedziała bardzo się starając by każde słowo brzmiało wyraźnie. Na chwilę zasłoniła mikrofon i spojrzała na Jagodę.
- Obiecuję, że cię na nim usadzę. - Mruknęła cicho.
W tej chwili zamroczona pożądaniem Jagoda tylko uśmiechnęła się na te słowa. Urok działał na nią mocno. Zajęła się więc ssaniem szczytów piersi Perki, w ogóle nie przejmując się sytuacją.
- Jagoda nie potrafi. A przeraża mnie myśl, pozostawienia dwóch bezbronnych dziewcząt w domu na odludziu. Pożyczyłbym wam moją dubeltówkę, na wszelki wypadek.- odparł Patryk troskliwym tonem.
- Takiej broni bym się obawiała. - Zosia starała się by jej głos zabrzmiał żartobliwie jednak zamiast tego ostatnie “a” przerodziło się w jęknięcie. - Może… - Spojrzała na pieszczącą ją Jagodę. - Przenocował byś u nas, jedną czy dwie noce… Jeśli masz kogoś kto zajmie się końmi. - Perka doskonale wiedziała kto zajmie się jego rumakiem. Delikatnie pogładziłą włosy malarki.
- Mógłbym… skoro dwie damy są do obrony, będę spokojnieszy mogąc pilnować ich bezpieczeństwa. I oczywiście… szarmancki.- odparł Patryk i zaczął tłumaczyć czarownicy gdzie ma jechać. Było to wygodne, bo Zosia mogła zasłonić swe usta i poddawać się drapieżnej pieszczocie biustu wywołanej przez rozpaloną do szaleństwa kochance. Perka odłożyła słuchawkę i już bez skrupułów jęknęła głośno, dociskając twarz Wilgi do swych piersi.
- I to ty się martwiłaś, że on się dowie? - Powiedziała rozpalonym głosem z trudem łapiąc oddech. - Przerwa, jedziemy zobaczyć co tam się stało.
Musiała przy tym sama walcząc ze sobą odsunąć usta Jagody od swojego biustu. Ta… oprzytomniała na tyle, by mruknąć cicho.
- Jak na tym panujesz? Mi jest trudno teraz. Czy to naprawdę dobry pomysł żebym miała to w sobie?-
- Nigdy.. nie działało aż tak.. przyjemnie podniecało i w ogóle, ale… - Zofia przygryzła wargę. - Jak chcesz możemy to wyjąć, choć… jestem tak ciekawa jaka będziesz, za godzinę lub dwie.
- Nie… Niech będzie. Możemy sprawdzić… zaryzykować.- zgodziła się z nią Jagoda i Zosia zrozumiała czemu afrodyzjak wpływał tak silnie na jej kochankę. Wilga nie miała tak silnej woli i pewności siebie jak Perka, więc urokowi łatwiej było przełamać jej...ograniczenia wynikające z wychowania.
- Co mówił Patryk?- zapytała cicho malarka starając się nie zerkać co chwila na odsłonięte piersi rudej czarownicy.
Zosia poprawiła stanik i naciągnęła z powrotem koszulkę, choć każdy ten ruch potwornie ją drażnił. Będzie musiała z tego skorzystać, gdy będą miały chwile dla siebie. Lekko rozdrażniona pocałowała namiętnie Wilgę dając choć odrobinę upust frustracji. Dopiero gdy obu dziewczynom zabrakło oddechu postanowiła odpowiedzieć na pytanie.
- Coś zaatakowało jego kuce… chce zobaczyć jak to wygląda. Szczególnie po tamtym wczorajszym rysunku. - Mruknęła dociskając do siebie ciało kochanki. - Patryk… dziś tu przenocuje. Martwi się o nas.
- Acha… ale nie mam przygotowanego dla niego pokoju. - zamyśliła się Jagoda chwytając za pupę Wilgi i ściskając ją dłonią.- Wyjmiemy mi urok przed jego przyjazdem, dobrze? Bo nie zdążymy nic zrobić… ja w tej chwili nie bardzo mogłabym rzucać jakiekolwiek uroki czy wróżyć. Chyba że w przypadku ataku, jak wczoraj.
- Dobrze. - Perka poklepała Jagodę w pośladek. - Chociaż… - Udała zamyślenie. - może powinnam cię związać i gdy on przyjdzie na niego napuścić. - Wyszczerzyła się do kochanki. - To byłby ciekawy widok.
Bez afrodyzjaku Jagoda pewnie by zbladła i zaniepokoiła się, ale w tej chwili tylko uśmiechnęła się zmysłowo i dodała.- Wolałabym jego związanego… nie chcę być ograniczana.
- Toż bym cię wypuściła jakby przyszedł. - Perka puściła Jagodę i podeszła do stołu biorąc z niego bluzę. - Jedziemy?
- Jedziemy…- mruknęła Jagoda podążając za kochanką. - Im szybciej tym lepiej.
I z tym Zosia musiała się zgodzić.
Perka opróżniła zawartość plecaka na stół. Teraz to Patryk miał by co pooglądać. Upewniła się, że ma kluczyki i dokumenty.
- Duch jedziemy. - Zawołała wilczura i ruszyła w kierunku auta.

Kierując się wskazówkami Patryka Zosia dość szybko dotarła na miejsce wskazane mu przez mężczyznę. Przez całą podróż Jagoda pojękiwała cichutko co chwila ocierając udem o udo i spoglądając przez okno. Zofia przejechała przez wyłamane ogrodzenie i dostrzegła wóz Patryka oraz rozerwane brutalnie na strzępy zwłoki, prawdopodobnie dwóch lub trzech małych koni. Jakoś nie wyglądało to na robotę żadnego zwierzęcia.
Na razie jednak Zosia niewiele mogła stwierdzić, poza faktem że spory obszar trawy był zabarwiony na czerwono, mimo wczorajszej ulewy. Oprócz Patryka Perka dostrzegła kilku mężczyzn… zapewne pracowników. A po wyjściu z samochodu, ślady dużego “zwierzęcia”, które zwęszył Duch. Ślady te… przypominały niedźwiedzi trop, tyle że ów zwierz był wyjątkowo duży i miał znacznie dłuższe pazury niż zwyczajny niedźwiedź.
Duchy był wyraźnie zaniepokojony… tak jak trójka ludzi przy rozerwanych zwłokach. Patryk zauważył samochód i stojącą przy nim Perkę. I zamachnął dłonią przywołując ją do siebie.

 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 24-06-2018 o 00:13.
abishai jest offline