Krew sączyła się z rany Zinggera. Wiedział, że nie ma wiele czasu zanim osłabnie i jego ruchy się spowolnią, zatem przygryzł wargi i ponownie zaatakował szczurzego prowodyra. Nie czas było na pajacowanie, tylko na szybką śmierć. Pytaniem otwartym jedynie pozostawało kto kogo? Wszak nikt nikomu pardonu nie dawał. Szczuroczłek mimo, że oberwał srogo w głowę, uciekać nie zamierzał.
- Giń pomiocie... - wydyszał Bern i ponowił cios mieczem. |