Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2007, 11:32   #5
Chrapek
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
- Danzen! - krzyknęła Verka i kolory zamigotały, wstążki zafurgotały, a czapa z pióropuszem tańczyła to dalej to bliżej ryjka Żółwika; Filonek zachwycił się pięknem świata przedstawionego, bo oto wszędzie widział gustowną Verkową spódnicę w kwiatuchy, uszy jego pieściła zaś jej delikatna muzyka :"Sieben, sieben, ai lyu-lyu/ Sieben, sieben, eins, zwei/ Sieben, sieben, ai lyu-lyu/ Eins, zwei, drei"... I Filonek nieomal zatracił się w tym głosie gdy nagle wszystko ucichło, reflektory zgasły; zrobiło się ciemno jak w tyłku u murz.. ups.. u afroamerykanina. Z rozpaczą spojrzał w kierunku swoich towarzyszy, ale ku jego przerażeniu zorientował się że nikogo tam nie ma.
- Tu jesteś, kochasiu - Verka wyrosła tuż przy jego uchu - Długo czekałam na ten moment...
- Ależ co pani... - Verka zaczęła dobierać się do jego skorupy - Tak bez gry wstępnej, bez romantycznych wieczorów przy kolacji, bez trzymania się za rękę?..
- Potrzymać to ja Cię mogę - zarechotała się Verka - Widzisz Filonku, Pan Soczewka nie interesuje się mną tak jak kiedyś. Całe swe moce seksualne spożytkowywuje na budowanie tej swojej rakiety którą chce lecieć na planetę Mango... A ja mam potrzeby... DUŻE potrzeby...
Naraz Filonek poczuł jej ciepłe usta na swoim dziobie, jej jędrne piersi, jej... penisa?!
BLECH!
- Trzymaj, go trzymaj, chyba jeszcze będzie rzygał! - krzyknął Chomik który wraz z Koteckiem trzymali Filonka nad rowem.
- Gdzie ja jestem? - wybełkotał Filonek obcierając resztki sałaty ze śniadania.
- Patrz, a tyle razy Ci mówiłem, debilu skończony - Chomik zirytował się postawą Kotecka - Nie dawaj żółwiowi nic do jarania bo on ma mózg bardziej miękki niż tofi fi! On jest zdolny się najarać czystym powietrzem!
- E, daj spokój kochany - Kotecek machnął homołapą w charakterystyczny dla jego rodzaju sposób - Chłoptaś się musi wyrobić!
- Ty mi tu nie pierdziel głupot, bo ja wiem co ty mu chciałeś zrobić jak się najarał!
- Co mi chciał zrobić?! - przeraził się Żółwik.
- Małe homożółwie - szepnął mu zalotnie Kotecek do ucha.
I pewnie by się pobili gdyby nie fakt że zaczynało zmierzchać, a "Na dobre i na złe" zaczynało się już o 18.

Wyposażeni w pepesze, spaliwszy za sobą czołg wyruszyli główną autostradą w kierunku Berlina. Początkowo chcieli złapać jakiś samochód na autostop, ale większość z tych które z rzadka tamtędy przejeżdżały albo zaczynała na ich widok przyspieszać, albo - o, zgrozo! - próbowała ich ostrzelać. Rozeźleni tym faktem spalili kilka z nich, dzięki posiadaniu "cytrynek", po czym skierowali się traktem leśnym. Zaczynało się ściemniać; las stawał się dość ponurym miejscem.
- A słyszeliście, że ten las jest magiczny? - zainteresował się Filonek.
- E, pierdoły - skonstatował Chomik.
W tym momencie jak z pod ziemi wyrósł przed nimi tajemniczy osobnik. Osobnik był garbaty, niski, miał na łbie pozłacaną torebkę od "Tchibo", a na szyi wielki naszyjnik zrobiony z kawowych ziarenek.
- Kim ty do...
- Jestem Kawowym Borostworem! - wyznał im osobnik - Przybywam z innego wymiaru, aby ostrzec was, że wasz świat wkracza w Erę Wodnika. Nasze światy, Wasz i mój, łączą się, stają się jednością... Musicie temu zapobiec, inaczej nad tym światem również zapanuje zły Lord Matejko z Krainy Deszczowców!
- Ekhem - Żółwik przerwał wypowiedź nieznajomego - A kim Ty do k[urtyzany] nędzy jesteś, że śmiesz nam dawać side-questy?!
- Dokładnie! - zawtórował mu Chomik - A poza tym to wyciągaj frajerze cały bejcel i komórkę - Bartłomiej splunął ponuro i odbezpieczył pepeszę.

CDN
Dzisiejszy wpis sponsorowało niskie ciśnienie i niemożność wstania z wyra. Kawa rulz.
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline