Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2018, 18:39   #25
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Godzina 292015160SY
Okręt gwiezdny Matryoshka
Gdy Opus wraz z załogą uderzeniową wpadł na mostek, zobaczył przed sobą ogromne, owalne pomieszczenie. Od ściany do ściany zastawione one było komputerami, przed którymi pracowali piraci w czarnych mundurach. Na środku pomieszczenia widoczna była też mapa statku oraz obraz z licznych kamer. Potyczki w dalszym ciągu rozbrzmiewały po całym okręcie, choć przy samym rdzeniu było dość spokojnie — obydwie strony wstrzymywały się przed działaniem.

Na środku tego pomieszczenia stał Tsar Raz. Był to wysoki, szczupły mężczyzna z krótką kozią bródką, ostro ściętymi wąsami i włosami do karku. Miał na sobie czarny mundur, z całej garderoby tylko czapka ze zdobnym guzikiem przedstawiającym jolly rogera odróżniała go od reszty umundurowanych piratów. Ponadto, miał on bladą skórę, równie jasną, co Louise.

- Tak z czystej ciekawości... Jesteś z cesarstwa, czy wojsk najemnych? - zapytał, zmęczonym głosem, choć dostojną manierą.
Opus krocząc korytarzem prowadzącym na mostek pogrążony był w rozmyślaniach. Sytuacja była ciężka, nawet jeżeli udałoby odbić im się mostek, powrót na pole bitwy mógł być problematyczny. Pierwotnie planował rozbić Matrioshke o inne okręty pirackiej floty, by uciec ze statku w Rosomaku, teraz musiał myśleć nad nową strategią. Z drugiej strony, krew buzowała mu w żyłach na myśl, o możliwości rozbicia załogi jednej z większych pirackich band. Kiedy wszedł do pomieszczenia, zachował spokój rozglądając się po komputerach. Nie chciał by trwająca tu walka zniszczyła zbyt wiele sprzętu, w obecnej sytuacji był on niemal niezbędny. Wygląd Tsara, jego ton i maniera były niemałym zaskoczeniem dla naukowca, który dość odruchowo odparł na jego pytanie.
- Właściciwe to...przelatywałem obok więc zajżałem.
Naukowiec stał przed członkami oddziału uderzeniowego, gotowy by osłonić ich tarczą energetyczną. Reszte dowodzenia zostawiał pók ico na głowie kapitana jednostki, wiedział że ten lepiej poradzi sobie ze swoimi ludźmi.
- Grabieżca? - zdziwił się Tsar. - Wobec tego sugerowałbym abyś opuścił ten okręt. Mające tu miejsce sprawy są związane z cesarstwem i gildią piracką. Nie będzie ani zasług do zdobycia, ani skarbów do wykradzenia.
Opus pokręcił głową na boki. - Jestem za stary by żyć dla zysku. - odparł Tsarowi. - To bardziej sprawa personalna, między mną a szumowinami twojego pokroju. - dodał, pewniej chwytając swój młot. - Zresztą...cenię sobie swój mózg, a rozmowa z waszym kontaktem ukradła mi kilka punktów IQ, więc czuje się poszkodowany. - dodał, uśmiechając się pod hełmem.
- Vigilante? - Tsar przejechał palcami po bródce. - Może coś z tego będzie... Chciałbyś może wesprzeć cesarstwo? - zapytał.
- Zdaje mi się, że właśnie to robię. - odparł, nie spuszczając gardy nawet na chwilę. - Czy zaraz mi powiecie że nie ten statek co trzeba zinfiltrowałem. -druga część zdania była skierowana do kapitana jednostki wspierającej Opusa. - Wiesz, o co chodzi blademu?
Mężczyzna z karabinem tylko pokręcił głową na boki. Tsar kontynuował:
- Nie, nie. Właśnie dobrze się składa. Potrzebuję kogoś, kto zabiłby tą załogę. Nie uszkadzajcie za to statku. Nakaz cesarski. - powiedział Raz, uśmiechając się. Zgromadzeni przy różnych wyświetlaczach piraci odwrócili się aby spojrzeć w jego stronę, niepewni sytuacji. - Może potem wyjaśnię ci o co chodzi, jeżeli formalnie będziesz chciał się pod cesarstwem podpisać...bez obrazy, ale póki co brzmisz na uparciucha.
- Ty z kolei brzmisz na starego krętacza. Nie przepadam za takimi. Aktualnie jedyne co mam ochotę uszkodzić to twoja facjata. - prychnął Opus. Jednak mimo gróźb był dość zdezorientowany sytuacją. Wcześniej na monitorze widział trzy zaznaczone punkty, miejsca gdzie według jego wiedzy były główne siły cesarskie. Działo się tu coś śmierdzącego. Naukowiec wiedział, że niektóre gierki sięgają nawet wyżej niż wpływy admirałów, ale obecna sytuacja podobała mu się coraz mniej.
Raz wzruszył ramionami. - Nie mylisz się, choć śmiem wątpić, czy aż tak bardzo musiałeś zgrywać pirata do tej pory… - Kątem oka spojrzał na monitor pokazujący transmisję z rdzenia, gdzie Megaton powoli traciła cierpliwość wpatrując się w jakiegoś nieznanego Opusowi admirała. - Słuchaj, jestem cesarskim specjalnym agentem. Moim zadaniem jest inwigilacja gildii, przejęcie kontroli, a następnie zniszczenie jej od środka. Matriyoshka musi ledwo wyjść z tej bitwy, abym mógł oczernić obecną liderkę...rozumiesz? - spytał Opusa, wyraźnie kwestionując jego samozwańczy intelekt. - Na mocy nadanych mi przywilejów cesarskich nakazuję ci pomóc mi w eksterminacji tej załogi pirackiej...To, czy będę cię musiał aresztować za znajomość cesarskich sekretów, zostawimy na potem.
- A ja jestem zaginioną córką cesarzowej, której klątwa przemieniła w siwego pryka, na mocy moich praw nakazuje ci wyleczyć moje hemoroidy. - Opus wyrzucił z siebie ripostę. - I który z nas ma rację co? - dodał, kiwając głowa na boki. - Jesteś mądrym gościem, więc wiesz że tylko idiota, uwierzy Ci na słowo, może tak brzmiałem przez komunikator ale...
-Moment. - dowódca drużyny z którą wtargnął do sali wraz Opusem przyłożył ramię do brzucha gigantycznego pancerza, sygnalizując naukowcowi, aby ten się odsunął. - Obelgi na imię cesarzowej, to trochę przesady. Chyba nawet on tak sądzi. - Raz zaczął spoglądać na Opusa dość krzywo, choć może nie aż tak nienawistnie jak otaczający go żołnierze. Wyraźnie popełnił faux pass. - Ale bez dowodów faktycznie ciężko ci zaufać. - powiedział dowódca w stronę Tsara. Tsar z kolei westchnął, po czym z niesamowitą prędkością pojawił się przy najbliższym pirackim załogancie, któremu rozłupał czaszkę uderzeniem z kolana.
- W ten sposób. - zademonstrował podejrzany kapitan. - Najpierw to sprzątnijmy, potem pogadamy. Póki jeszcze mamy rdzeń. - zasugerował.
Piracka załoga rozrzuciła się po pomieszczeniu, chowając się za komputerami i stołami wyjmując z kabur podręczne bronie palne, albo zmyślne choć niewielkie bronie białe. Cesarska załoga rozrzuciła się po pomieszczeniu w podobny sposób, aby mieć jakąkolwiek przesłonę między sobą, a lufami przeciwników.
Nigdy tego nie zrozumiem.” - westchnął w duchu Opus, który nie drgnął z miejsca. Jakoś nigdy nie przemawiała do niego tak wielka miłość i szacunek do cesarzowej. Człowiek był człowiekiem. Nie ważne jak potężnym, był niczym w obliczu nauki.
- Tak czy owak… -staruszek odchrząknął pod hełmem, niewzruszony wiszącą w powietrzu bitwą. - Twoje postępowanie nie ma po prostu logicznego sensu. -zwrócił się do Tzara. - Ani w kontekście bycia szpiegiem, ani piratem. W obu tych przypadkach optymalnym dla ciebie, byłoby postępować inaczej. - mówiąc to zaczął powoli iść w stronę centrum sali. - Wniosek. Raczej nie jesteś w pełni oddany gildii pirackiej, lub swej obecnej roli, ale jednocześnie nie wszystko co mówisz o twojej roli wobec imperium jest prawdą. - młot lekko podrygiwał na ramieniu naukowca. Opus cały czas obserwował podwójnego agenta, liczył na chociaż minimalną zmianę jego mimiki.
Tsar zmarszczył brwii. - Tak, tak, cały swój plan ci opowiedziałem, dotychczasową karierę, no i teraz wiesz lepiej. - zabrzmiał wyraźnie poirytowany. - Zdecyduj się w końcu. - poprosił, odzyskując opanowanie, po czym przyjął jakąś pozycję bojową z nieznanej Opusowi sztuki walki.
- Trudna sytuacja… -westchnął naukowiec. - Ostatnie pytanie. Czemu pozwoliłeś sobie na stratę rdzenia?
- Potrzebowałem powodu na opuszczenie pola bitwy. - spojrzał na swoją załogę. - Ciężko o masakrę w zasięgu nadajników.
- To mi rozjaśnia sytuację. - Opus uniósł swój młot, rzucając cień na okoliczne komputery. Po czym ciężko opuścił go na ziemię przy swoich stopach. - Nie powiem bym Ci ufał, ale argumenty i twoja postawa wspierają przedstawioną przez Ciebie wersje wydarzeń. - mówiąc to rozejrzał się. - Acz chyba nie przydam się w walce, która ma doprowadzić do małej ilości zniszczeń, bardziej przydam się przy rdzeniu…
Zakończeniu zdania Opusa towarzyszyła wiązka laseru, którą wystrzelił jeden z pirackich załogantów prosto w głowę Tsara. Ten delikatnie uchylił się do tył. - To za moment… - mruknął, po czym ruszył na swoich, gdy rozbrzmiała orkiestra wystrzałów.
Opus nie mógł pokazać w tej sali pełni swojej siły, by nie zniszczyć zbyt wiele sprzętu. Jednak skala bitwy była na tyle duża, że nawet szybkość Tzara nie pozwalała mu zakończyć jej w mgnieniu oka. Młot opadł na ziemię w centrum sali, niczym sztandar imperium, niewzruszony i milczący. Staruszek przesunął się w bok, by znajdowało się za nim jak najwięcej przyjaznych żołnierzy, po czym uniósł rękę w obronnej pozie.
- Chłopaki trzymajcie się za mną! - krzyknął gdy w lwiej głowie na jego ramieniu zabłysnęły oczy. Energia wylała się z generatora ukrytego w ornamencie, formując szeroką grubą tarczę, podobną do tej która blokowała wcześniej wejścia na mostek. Kilka laserowych wiązek uderzyło o tarczę, rozbijając się o nią z sykiem.
- Nie zostawiamy nikogo! - ryknął, pewnym krokiem ruszając w stronę największej grupki piratów, by zmusić ich do cofania się pod jedną ze ścian.
Strzelanina rozgorzała na całego. Tzar przemykał pomiędzy padającymi od ran piratami jak błyskawica. Drużyna Opusa parła do przodu rozstrzeliwują przeciwników na flankach oraz tych, którzy w obawie przed wiekowym naukowcem rzucili się w ucieczkę. Po kilku minutach było po bitwie, a drużyna mogła odetchnąć z ulgą. Żadnych strat.
- Dobra… - zadyszał Tsar opierając się o komputer. - Plan jest taki: Mówię Megaton, że okręt jest przegrany i ma uciekać. Wy gonicie na trzeci hangar, ten szczytowy. Pozostałe są już niefunkcjonalne. Musicie zlikwidować Megaton zanim opuści statek, abym miał wolną rękę do działania. Dalszy przebieg operacji ustalę z waszym admirałem. - wyjaśnił. - Jakieś pytania?
- Megaton ma mnie dalej za pirata, mogę wpaść na nią gdzieś na skrzyżowaniu dróg. Będę miał element zaskoczenia. - zauważył Opus, wyrywając z ziemi swój młot. - Powiedz tylko, którędy mam biec. Oraz na szybko, co wiesz o Megaton i jej mocach?
-Jej miecz może zmieniać swoją wagę, oraz wagę tego, w co jest wbity. - ostrzegł Tsar wciskając przycisk i pochylając się nad mikrofonem. - Megaton, Matriyoshka jest przegrana. Uciekam kapsułą, radź sobie sama. - chwilę po tej wypowiedzi można było zobaczyć Megaton krzyczącą w stronę kamery, a następnie wybiegającą z rdzenia. Zebrana w pomieszczeniu grupa chciała ją gonić, jednak piraci wysadzili za sobą drzwi.
- Jeżeli po wyjściu stąd wejdziesz na drugie piętro, to dojdziesz na piechotę. Jak nie, to zawsze jest winda po przeciwnej stronie korytarza na mostek. - Raz wcisnął kilka komend w swoją maszynę, po czym wyskoczyła z niej znana już Opusowi mapa.
Opus przesunął wzrokiem po mapie, zapamiętując jeszcze raz układ pomieszczeń. - Dobra… jak to skończe to wtedy przejdziemy do głębszej i spokojniejszej dyskusji. - stwierdził, nie uwzględniając w wypowiedzi faktu zniszczenia wspomnianej windy. Na tyle żwawo na ile pozwalała mu zbroja ruszył w stronę schodów. Chciał przejść przez zbrojownię by znaleźć coś o odpowiednio dużym kalibrze by przebić jedną ze ścian. Tylko takie podejście pozwalało mu odciąć Megaton drogę do stacjonujących w hangarze statków.
 
Fiath jest offline