Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2018, 12:17   #26
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Tu nie będziemy rozmawiać. Zaraz zaroi się tu od strażników. Chodź - warknęła Sabiha i poprowadziła Relhada labiryntem uliczek. Starał się zapamiętać trasę, ale po kilkuset krokach musiał uznać, że się zgubił. Natomiast Rusanamanka szła pewnie i bez wahania. W końcu weszli do jakiegoś pobielonego budynku z płaskim dachem. Sabiha wskazała Egilowi zydel w kuchni, nalała rozcieńczonego wina do kubka. - Wszystko szło gładko. Wykiwaliśmy strażników. Jajira nie było w komnacie. Weszliśmy i odnaleźliśmy skrytkę. Wewnątrz był Czarny Klejnot, o któym mówią, że zdobił głowę samego Amurdinha, a potem należał do szalonego wezyra-czarnoksiężnika Massana ibn Abdurha! Oczarował nas tak, że przez chwilę staliśmy i wpatrywaliśmy się w jego nieziemski blask. A potem drzwi otwarły się i do komnaty wkroczył sam brat szejka! Nie było drogi ucieczki. Skoczyłam na niego, chcąc przebić mu serce sztyletem a Osam zamiast mi pomóc powalić wroga, ominął go i uciekł ciemnymi korytarzami dworu. Jajir omal mnie nie zabił. A przeklęty Osam nie czekał - uciekał jakby ścigało go stu jinni na usługach Nir-shaitana. Widziałam, jak strażnicy pałacowi schodzili mu z drogi, gdy pędził pałacowymi korytarzami. Musiał być z nimi w zmowie! Wszędzie wokoło roiło się od gwardzistów, którym przewodził sam Jajir. Jednak udało mi się uciec i na murach krzyknęłam do Ciebie, żebyś złapał zdrajcę. Jednak uciekł! Muszę odzykać klejnot. To sprawa honoru. Jednak widzieli mnie, bo w czasie walki Jajir zerwał zawój z mej twarzy. Ja muszę zniknąć. Ale Ty jesteś czysty. Zbierz grupę awanturników. Na tysiąc łask Fahima, odzyskaj Czarny Klejnot Amurdinha, a będziesz niewyobrażalnie bogaty. Zrób to dla mnie - spojrzała głęboko w oczy Sternika. W jej źrenicach ujrzał, że jest gotowa zrobić wszystko byle odzyskać skarb.


Wolno, aby nie zwracać na siebie uwagi znajdujących się wokoło ludzi, Ianus i Cedmon skierowali się z powrotem do budynku, w którym znajdowała się ich tymczasowa kwatera. Co dziwne, nikt ich nie niepokoił. Wszyscy wokoło zajęci byli obrzędami pogrzebowymi, które swoje apogeum miały mieć w chwili złożenia Khalila na pogrzebowym stosie. Ale ta chwila miała nastąpić dopiero po południu, albo nawet później.

Bez przeszkód dotarli do swoich komnat. W pośpiechu pakowali rzeczy. Thoer, gdy był już gotów, zastukał do drzwi pokoju zajmowanego przez Zahiję. Odpowiedziała mu cisza. Drzwi nie były zamknięte, więc zaglądnął do wnętrza. Było puste! Nie było ani Zahiji, z którą nie widział się od wczorajszego dnia, ani żadnych jej rzeczy. Komnata, w której rezydowała ghagańska tropicielka była również pusta. Obie kobiety zniknęły.

Razem z Cedmonem zastanawiali się, czy ich szukać czy czym prędzej iść do stajni po psa i konie. Jednak ta decyzja nie należała do nich. Usłyszeli kroki.

- Opuszczacie gościnę szejka bez podziękowań? - zapytał ich Harmas, który zmierzał ku komnatom na czele oddziałku złożonego z czterech zielono odzianych gwardzistów z obnażonymi szablami.
 
xeper jest offline