Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2018, 07:30   #93
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
o oględzin przyłączył się Torin mając nadzieję, iż z pomocą przekazywanej z pokolenia na pokolenie wiedzy oraz łasce Moradina dane mu będzie poznać tajemnice menhiru. Podszedł doń, zaczął taksować wzrokiem od samej podstawy, aż po szczyt. Obszedł dookoła pogładził ręką chropowatą powierzchnię kamienia. I… nic. Trudno mu było to przed samym sobą przyznać, lecz nie potrafił nic o tym powiedzieć. Jego wzrok nie dostrzegł żadnych znaków szczególnych. Co się tyczyło wyrytego nań symbolu to ten był tak stary, iż niemożliwym było stwierdzić kiedy go wykonano, ani z użyciem jakich narzędzi.

ymczasem Shee’ra ostrożnie przesuwała dłonią w resztkach ogniska opuszkami palców poszukując nie spopielonych ingrediencji użytych w rytuale. Nie było tego jednak wiele, ot fragmenty czaszek ptaków oraz inne ich kości, kadzidło, dębowa żywica oraz krew. Dosłownie kilka kropel nie strawionych przez żar, lecz z tego wszystkiego udało jej się wyczytać z jakiego typu obrzędem mieli do czynienia. Połączywszy to z układem śladów zyskała bardzo dużą dozę pewności w swej teorii. Głosiła ona mianowicie, iż odbył się tutaj charakterystyczny dla prymitywnych ludów rytuał wojny. Najprawdopodobniej zgromadzeni tańczyli wokół ognia, a prowadzący ceremonię szaman przy skandowaniu odpowiednich modłów wrzucał w ognisko przygotowane zioła oraz inne kadzidła wprowadzając tym samym wszystkich w trans. Celem tego typu obrządków było zaś najczęściej zapewnienie pomyślności w walce, ochrona od ran, bądź pobłogosławienie broni.

ytanie Heleny wyrwało Elely z dość niezręcznego nastroju, w który wprawiła ją kłótnia najemników, i cisnęło w objęcia wspomnień w poszukiwaniu odpowiedzi. Po niedługiej chwili odpowiedziała:
Osobiście nigdy żadnego tutaj nie spotkałam, aczkolwiek bardzo możliwe, iż jacyś żyją w głębi lasu. Nikt ich pokroju nie przyszedł za władzy Dunina do Ostoi. Być może dzieję się tak dlatego, iż staramy się nie wycinać nadmiernie lasu, a gdy już to czynimy to sadzimy nowe drzewa. Miejsca pod uprawy jest dość na okolicznych równianach. Co się natomiast tyczy menhiru – niziołka podniosła wzrok na górujący nad nimi kamień. – to raczej nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej aniżeli przedtem. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, iż nie stoi tutaj bez powodu, a i sama wyczuwam magię w tym miejscu. Niemniej po części ze strachu, ale bardziej z niewiedzy oraz szacunku dla tego typu miejsc nie przychodziliśmy tutaj zbyt często. Nawet w czasach, gdy jeszcze handlowaliśmy z koboldami obieraliśmy za miejsca wymian mniej niestosowne punkty. Poza tym menhir ten wyznaczał jeszcze do niedawna granicę wpływów Ostoi oraz koboldów w lesie. To by było raczej wszystko.
Skończyła Elely, lecz nie wyglądała na zadowoloną ze swojej nikłej wiedzy w tym temacie.


iedy niziołka snuła swą odpowiedź Astine oddaliła się od swych towarzyszy w poszukiwaniu nowych śladów. Przyglądała się pozostawionym przez wędrujące gadoidy śladom, lecz pomimo swych starań nie mówiły jej one nic nowego. Odeszła więc jeszcze dalej zaglądając pod krzaki, skupiając wzrok na ruchu oraz nasłuchując zwierząt, jak i koboldów. Nic jednak nie zwracało jej większej uwagi oraz nie budziło niepokoju. Las był bardzo spokojny, a zbliżający się z wolna zmierzch informował, iż wędrówki tego dnia nie zostało sporo.

łysząc, iż dyskusja przy druidycznym kamieniu nie słabnie zaczęła obchodzić tenże po szerokim łuku, by po raz ostatni rozeznać się w okolicy. W pewnym momencie wzrok jej przyciągnął znajomy trop. Nieregularne ślady wilczych łap, a raczej samotnego wilka. Dziewczynie znów na myśl przyszedł odrzucony przez watahę osobnik skazany tym samym na błąkanie się w pojedynkę, jak i desperacką wręcz walkę o przetrwanie. Tropy zdawały się podążać za tymi koboldzimi. Nie dane jej jednak było stwierdzić na tę chwilę więcej, gdyż od strony menhiru dobiegły ją krzyki i dziwny hałas.


ikt go nie powstrzymał. Ledwo co pozostali spostrzegli jak dłonią dotyka runy. Nie był w tym również osamotniony. Xhapion podnosząc się po niespodziewanym uderzeniu magii oparł się o menhir. Wstając wyciągał rękę w górę, by sobie pomóc, aż wreszcie stanął równo na nogach. Jakże wielkie musiało być jego zdziwienie, kiedy ujrzał na przeciwko siebie Ivora z zaskoczonym wyrazem twarzy. On również miał rękę wyciągniętą w kierunku menhiru. Odruchowo powiódł za nią wzrokiem,a jego oczy stały się równie wielkie co czarownika. Oto bowiem obie ich dłonie dotykały runy. Wówczas zaczęło się.

chwili, kiedy to ledwo co Elely zakończyła swój monolog, a Shee’ra spostrzegła cóż wyprawiają Ivor z Xhapionem, było już za późno. Wyryty w kamieniu symbol rozpalił się charakterystycznym dla magii purpurowym blaskiem. Nie tylko z resztą on, gdyż we wszystkich porach kamienia poczęła ona lśnić. Nie był to tym bardziej koniec, gdyż równie szybko po bokach symbolu pojawiły się litery, słowa w nieznanym im dialekcie. Cisza ustąpiła miejsca burzy.


im którekolwiek z nich zdążyło zrobić najmniejszy nawet krok poczuli wszyscy jak coś ich chwyta za nogi. Odruchowe spojrzenie w dół dało im odpowiedź, lecz zapewne nie tego się spodziewali. Spod ziemi wystrzeliły konary pętające im kostki i pnące się w górę, by opleść całe ich ciała. Nie oszczędzone zostały również zwierzęta, gdyż Saug oraz Nazir również zostali spętani, a jedynie Nevermore dzięki swym skrzydłom uniknął podobnego losu. Czasu mieli niewiele, bowiem korzenie rosły szybko, a siła ich uścisku również. Elely sięgnęła szybko po miecz chcąc przeciąć korzenie, lecz nie przyniosło to znikome efekty.
Nie damy rady tego przeciąć!

hee’ra wbiła wzrok w jaśniejący symbol, a przede wszystkim w znaki, które się obok niego pojawiły. W mig pojęła jakim językiem są zapisane, lecz ich treść była doprawdy zagadkowa. Ten po lewej głosił: Potęga przekleństwem, a po prawej: Arogancja skazą na duszy.

szystko to widziała na własne oczy Astine, która stanęła na krawędzi objętego korzeniami pola wokoło menhiru.


 
Zormar jest offline