Kiedy Czarnovsky podał Kapłance worek z darami, to również podszedłem do kapłanki i podałem jej swój woreczek z darami. Zawierał on monetę, pergamin, sztylet, kule i trochę prochu.
Gorok: Dla Boga, aby droga była dobra, a łupy wielkie. Na pohybel skurwysynom Następnie wróciłem do szeregu i czekałem cicho cały czas w trakcie odprawy. Przeglądałem załogę. Mierzyłem marynarzy wzrokiem i patrzyłem kto z tych zawszonych mend mógł być żołnierzem Goroka. Tak , na samą myśl, że będe dowodził ludźmi uśmiech wpełzł mi na twarz. Ci co z boku patrzyli musieli widzieć raczej grymas, który mógł ich raczej przerazić niż skłonić do śmiechu.
***
W trakcie rejsu podszedłem do jednego z marynarzy. Ta ludzka menda wydała mi się najtwardszym i najsprawniejszym wśród tej całej masy.
Gorok: Ej ty człeku Gorok twój Bosman każe ci zebrać moich 10 żołnierzy do abordażu. Maja tu być za (nastąpiła chwila zastanowienia) jak najszybciej. Każdy w pełnym rynsztunku, każdy jak do walki, w pełnym uzbrojeniu. I to kurwa nie jest żart. Ostatni pod masztem będzie ukarany. Zapierdalaj - Głośno ryknął i człowiek w te pędy pognał po resztę.
Ludzie stawili się pod masztem w rekordowym tempie. Żaden nie chciał dostać kary od nowego bosmana. Kary? Żaden z nich nie chciał zostać przez tego ogra raczej zjedzony. Każdy z tych wilków morskich nie jedno już miał na sumieniu, ale żaden pod pierdolonym ogrem jeszcze nie służył i nikt nie wiedział czego się może spodziewać.
Kiedy pojawił się ostatni z tych nicponi podszedłem do niego i zacząłem go wąchać. Pomyślałem wtedy o pieczonej krowie i poczułem jak ślina zaczyna mi napływać do mordy, a ja zaczynam się mimowolnie oblizywać. W brzuchu zaczęło mi burczeć. Szepnąłem mu na ucho, ale tak aby pozostała część oddziału słyszała.
Gorok: Ładnie pachniesz. Wiesz co u ogrów robi się z tymi co nie dają rady nadążyć za resztą oddziału. He, wiesz? Pewnie kurwa, że nie wiesz! Robi się jebany prowiant. A z ciebie byłoby dobre pieczyste. Jeżeli jeszcze raz zawiedziesz Goroka to Gorok sam cię obedrze ze skóry i poda twoim kolegom do zeżarcia.
Odsunąłem się od tego wypierdka, bo poczułem strach w jego pocie. Mazgaje, ja zrobię jeszcze z nich prawdziwych wojowników, a na razie trzeba ich sprawdzić, zamęczyć. Za dużo mieli odpoczynku. Widać po nich, że raczej chleją i się opierdalają niż walczą z prawdziwym przeciwnikiem. A mamy spotkać pomioty chaosu
Gorok: Chwytać za broń. Stawać trójkami i się naparzać. Nie słychać co do was mówię. A ty wypierdku do mnie. Dziś ludek trenuje z Gorokiem. W trakcie ćwiczeń zapomniałem całkowicie o patrzeniu jak sprawni są moi ludzie i czy dobrze im idzie i czy da się coś poprawić. Skupiłem się tylko na tym jednym wypierdku przede mną. Gorok dać mu wycisk. Gorok go zamęczyć. Gdyby Czarnowsky zdecydowanie nie przerwał treningu w odpowiedniej chwili to po ludziku mogłaby zostać jedynie mokra plama. Przerażeni żołnierze znieśli nieprzytomnego kolegę to lazaretu, aby mógł dojść do siebie.
***