Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2018, 21:50   #28
Cranmer
 
Cranmer's Avatar
 
Reputacja: 1 Cranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetny
Opal

Artykuł powstawał. Tym razem w męczarniach. Niedokończona sprawa i nieodpowiedziane pytania rozpraszały Opal, nie pozwalając się jej skoncentrować nawet na najprostszych zdaniach. Co chwila wracała myślami, do ich wizyty w burdelu i szybkiej ucieczki, a przede wszystkim do tego czego się do tej pory dowiedzieli. Dziennikarska wnikliwość była tak samo zbawienna, jak i stawała się przeszkodą, gdy w grę wchodziło choćby rozpoczęcie tekstu, przy rozgrzebanych pół-faktach.

Dlatego też Opal stosunkowo szybko przeniosła swoją uwagę na research. Niestety nawet głębsze szukanie i rozpytywanie nie przyniosło zbyt wiele. Potwierdziło się, że lokal jest znany niektórym osobom. Ciężko było uznać to za jakąś konkretną grupę ludzi, poza faktem że byli zwykle znudzeni dotychczasowymi związkami, mieli za sobą inne tego typu przybytki, albo szczycili się z odkrywania nowych wrażeń. Właśnie takie EGO przyciągało miejsce oferujące totalne zatracenie się w sferze intymności i wyobraźni. Sam przybytek musiał jednak powstać niedawno, gdyż nie był mocno rozpromowany. Nie pozostawał jednak w cieniu i nie krył się ze swoją działalnością. Reklamy można było stosunkowo łatwo znaleźć.

Sama Madame Giselle była osobą tajemniczą. Znowu potwierdziło się jej oszczędne BIO które zostało już wygrzebane z sieci. Nie była jednak obecna w meshu społecznościowym, a przynajmniej nie pod taką nazwą. Mogła oczywiście używać fałszywego ID, lecz odszukanie go było niemożliwe nie mając żadnego punktu zaczepienia.

Wiadomo było jednak, że nie kontaktowała się z klientami w żaden sposób. Dziewczyny załatwiały za nią wszystko, a ona (jak już Opal i jej towarzysze zdołali się zorientować) opiekowała się dziewczynami. Musiała jednak w jakiś sposób pozyskać wirusa od jego semi-twórcy (czy też sponsora).

Ramirez

Spokój albo lepsze otoczenie (niż wnętrze samochodu, knajpa lub ulica) pozwoliły się odpowiednio skoncentrować. Dogłębna analiza wydarzeń od początku dnia pozwoliła w końcu wychwycić to, co umknęło uwadze wcześniej. Incydent z odrywaniem rąk na posterunku pozostawił na ubraniach i morfach Opal i Smitha krew. Opal pisała o tym wcześniej na wewnętrznym kanale. Podróżowali do burdelu brudni, a recepcjonistka najwyraźniej nie przejęła się tym faktem. Nawet teraz brunatne plamy zdobiły ich ubrania.

Ważne było jednak, że pojawiła się ta jedna odpowiedź - choć niewielka. Można ją było wrzucić do układanki i zająć się większymi zagadkami. W istocie synthmorf majstrujący przy serwerach burdelu raczej spędzał sen z powiek. Jednakże oni sami nie zjechali na dół, by to sprawdzić. Nie zjechali ponieważ nie mieli czasu. Zostali przegonieni przez iluzję AR, którą ktoś im zaimportował na wcześniej zhakowane inserty. Ktoś niezwykle uzdolniony i obyty w sieci. Ktoś komu ewidentnie ich obecność w burdelu była nie na rękę. Ktoś kto wiedział o Ramirezie czekającym w knajpie nieopodal. Przede wszystkim zaś ktoś kto umiał przejść przez jego zabezpieczenia, nie zostawiając śladu. Nie było na rynku zbyt wielu specjalistów, którzy mogliby tego dokonać.


Wszyscy

Godzina 14:04

Po trzydziestu minutach przybyło zamówienie Ramireza, które pozwoliło się wszystkim najeść do syta. Czasowo wpasowało się dobrze dla Smitha, który zdążył zgłodnieć. Opal i Santana byli zaś jak zwykle wygłodniali i prędzej pochłonęli, niż zjedli obfity posiłek.

Po godzinie przybyła zaś Elektra. Wszyscy zdążyli poznać jej EGO, lecz morfa (innego niż ten opętany) nie widzieli. Nawet Santana prowadził z nią rozmowy w simulspace’ie gdzie czuła się nieco pewniej niż w świecie rzeczywistym.

https://i.pinimg.com/564x/aa/ed/52/a...90d47841ea.jpg

Morf musiał być przechodzony, gdyż nosił ślady walki (chyba że Elektra spowodowała uszkodzenia niedawno). Z daleka do złudzenia przypominał bio-sylwetkę. Z bliska były bardziej podobny do PODa. Fraktalne uszkodzenia na szyi, skroni i policzku zdradzały jednak, że jest to synthmorf obleczony w sztuczną skórę (raczej ze średniej półki).

Nie pukając weszła do pokoju, choć jej obecność tym razem zwróciła uwagę pracujących naukowców. Niektórzy przerwali swoje zajęcia i zerkali ukradkiem bądź otwarcie, zza biurek i stołów, przez przeszkloną ścianę do wnętrza pokoju. Z pewnością zaczęli się w końcu zastanawiać, cóż to za niezwykłych gości przyprowadził i zaprosił do siebie Ramirez.

- Cześć - rzuciła AGI stając plecami do ściany i opierając się o szybę.
- Long time no see…- rzekł odruchowo Smith wypowiadając zwrot zalegający gdzieś w zakamarkach jego pamięci. - Opal wtajemniczyła cię w sytuację?
- Powiedzmy - odpowiedziała. - Nie wiem wszystkiego, więc dobrze by było gdybyście opowiedzieli mi wszystko od początku do końca.

Opal uśmiechnęła się po chwili na przywitanie. Wyrwała się z odmętów meshu.

- Cynk, komisariat, wirus, zarażenie, halucynacje. Burdel, wirus, zarażenie, halucynacje - dziennikarka wystrzeliła słowami jak wpisywanymi do przeglądarki meshowej. -… Uch, przepaszam. Natrafiliśmy na wirus, który miesza w zmysłach zarówno robotów jak i biomorfów. Przenosi się biologicznie i meshowo… udało nam się zrobić antidotum. Na nas zadziałało póki co. Nie mamy zielonego pojęcia czy wirus może się zmienić. Nie wiemy na jakiej zasadzie wytwarza wizje. Nie wiemy czy poza tym jakoś wpływa na morfy w jeszcze inny sposób. Wiemy, że w jest w burdelu. Jest podobny do tego wirusa, którego wyciągnęłam poprzednim razem. Jednak… ciężko nam cokolwiek więcej ustalić. Właścicielka burdelu jest niezwykle enigmatyczna. Pracownicy to w zasadzie niewolnicy tego miejsca. Do tego wykurzyli nas kolejną wizją.

Blackwater westchnęła robiąc skwaszoną minę. To była frustrująca sprawa.

- Jednym słowem to bardzo bardzo niebezpieczny materiał. Należy podchodzić do tego z najwyższą ostrożnością. Jedyny plus to chyba taki, że wirus nie działa długo. Może ma wbudowany w kod jakiś ogranicznik czasowy.- dodał Smith spokojnie.
- Macie go ze sobą?
- Tam jest, w karafce.
- Mam też pełen zapis video z naszych przeżyć jeśli miałoby to pomóc w twojej analizie. Co do wirusa i antidotum… to jest tylko i wyłącznie tymczasowa szczepionka algorytmowa, podejrzewam, że wirus może mutować.

Ramirez westchnął.

- Dodatkowo wychodzi na to, że Żniwiarz był iluzja AR coś przebiło się przez wasze i moje zabezpieczenia łącznie z zestawem narzędzi wykrywających, firewall, bez alertów niczym duch. Rzadka zdolność jednak znam kilku specjalistów którzy mają do tego odpowiedni soft i skill.

Ramirez sam siebie uważał za cyfrowego ducha bo odebrał odpowiednie szkolenie i poważnie traktował wszystkie przykazania sztuki hakerskiej ale dobrze wiedział, że z uwagi na swoją legalna obowiązki zawsze będzie trochę w tyle… świadomość czegoś takiego była bolesna ale jednocześnie była motorem do działania.

Elektra przyjęła od Ramireza wszystkie zaoferowane materiały poprzez mesh i podeszła do karafki. Kucnęła przy stoliku, na którym stało naczynie i przyjrzała się zawartości, jakby samym spojrzeniem mogła ocenić jej skład.

- Nie jestem specjalistką - powiedziała po chwili. - Ale sądząc po zapisach, rzeczywiście to jest ten sam wirus, który zostawił za sobą Peter Mahakavi. Ma jednak inną strukturę… i rzeczywiście może mutować.

Podniosła się i obróciła do rozmówców.

- Mogłabym zaprogramować szczepionkę mutującą według tego samego wzorca, ale potrzebuję do tego czasu oraz… - zawahała się. - Musiałabym się nim kilkukrotnie zarazić. Karafka zostanie ze mną. Nie ukrywam, że przydałby się też kod źródłowy. Czysta, niezmieniona przez czas i inne czynniki forma wirusa. Tą jednak może posiadać tylko Peter. Macie jakikolwiek pomysł gdzie może być?

- Poruszę moje kontakty, by znaleźć osoby powiązane z burdelem madame Gisele. Jestem niemal pewny, że kobieta ta jest tylko administratorką przybytku. Ktoś musi osłaniać ten przybytek i wyciszać kontrowersje. Jedną z osób ciągnących za sznurki musi być właśnie Mahakavi. Tylko tak możne wytłumaczyć obecność “udomowionej“ wersji wirusa w tamtym miejscu.- stwierdził spokojnie Smith i spojrzawszy na Elektrę dodał.

- Nie śpiesz się. To podstępna bestia. Ostrożność jest tu ważniejsza od czasu. Zresztą moje kontakty też będą musiały postępować ostrożnie, żeby nie spłoszyć Petera.

- Zapadł się pod ziemię. Pewnie zmienił też imię i morfa. Znaczy domyślam się, że mógł to zrobić. Póki co nie mamy żadnych poszlak. Co prawda nie bardzo szukaliśmy - dziennikarka westchnęła wiedząc, że właśnie musi zabrać się do poszukiwań.

- Nie zmienił ani nazwiska, ani pewnie twarzy.- stwierdził Smith cicho. - Nie musiał. Nie ciążyła na nim żadna zbrodnia. Nie był ścigany… o ile mi wiadomo. A do morfa zbyt łatwo się przywiązać. Pewnie jego pracodawcy zadbali, by znikł… ale mógł zachować swoje miano jak i ciało. Ja bym zachował, gdybym miał poczucie nietykalności. A Mahakavi chyba je ma.

Opal skrzywiła się na tą uwagę. Nie skomentowała już tego uznając, że woli poszukać jakichkolwiek informacji o Mahakavim. Bardziej niż szukać go po nazwisku szukała go po jego kwalifikacjach.

- Przesłuchaliście tą Gisele? - zapytała Elektra nie przejmując się, jak groźnie zabrzmiało “przesłuchanie” w jej ustach.
- Nie spotkaliśmy jej nawet. Nie wiemy w sumie jak ona wygląda… chociaż Ramirez widział kogoś na nagraniu i to mogła być ona - Opal odparła ze zrezygnowaniem.

Elektra spoglądała to na Opal to na Ramireza, to w końcu na Smitha nie wypowiadając słowa. Gdy w końcu się odezwała, wpierw westchnęła.
- Macie jakiekolwiek pomysły jak do niej dotrzeć?
- Nie. A nawet gdybyśmy mieli, nie mamy żadnej dźwigni żeby ją zmusić do współpracy. Poza najprymitywniejszą z nich… przemocą. A i ta może zawieść.- odparł Smith splatając palce w zamyśleniu.-Poza tym… jest dość prawdopodobne, że owa kobieta jest zasłoną dymną, twarzą dla przybytku. A ktoś inny pociąga za sznurki.
- Akurat nie spieszyłabym się ze stwierdzeniem, że żadnych dźwigni. Mimo wszystko to co robi to jest niewolnictwo. To bardzo łatwo będzie można podciągnąć pod kilka paragrafów. Do tego zastraszenie, że napisze o tym artykuł ogłaszający całemu Marsowi co to za przybytek… myślę, że dla osoby lubiącej prywatność mogłoby to być odpowiednio przekonywujące. Co innego ją znaleźć. Tak jak i Mahakaviego… Co innego z Yukisamem. Hm. Mogę spróbować zaaranżować sobie z nim wywiad. Wszak ślub i łączenie potęg korporacyjnych jest świetnym tematem.

Opal przeszukała wewnętrze wiadomości jej wydziału pracy, które były jej dostępne. Zapytała potem swojego przełożonego czy ktoś już brał temat Yukisama i jego ślubu.

- No… możemy gdybać, póki jej nie przesłuchamy - stwierdziła sucho Elektra. - Czy to ona, czy ktoś inny, czy zdołamy ją złamać… podejrzewam, że w tej kwestii Gisele będzie lepszym źródłem informacji niż którekolwiek z was. No chyba, że magicznie Peter się objawi zaraz w tym pokoju.

Wskazała na wejście, ale nikt oczywiście w nim nie stał.

- Martwi mnie tylko jedno - dodała po chwili - Jaki będzie jego następny krok. Jeśli umieścił w jakiś sposób wirusa w burdelu, to po co? Satysfakcja? Pieniądze?
- Szantaż. Przynajmniej w kwestii Yukisama, tak może być. Ewentualnie utrata informacji jakie mogła posiadać tamta kopia. - zaczęła Opal.
- Opal.. chciałbym zwrócić ci uwagę na jeden fakt. Były już takie zarzuty wysuwane wobec madame Gisele. Były… i sprawa nigdy nie trafiła do sądu. Wniosek jest zapewne jeden. Ktoś tym oskarżeniom ukręcił łeb. Możliwe, że także i w sposób dosłowny samym oskarżycielom.- stwierdził ponuro Smith przyglądając się dziewczynie.- Taka próba szantażu nie spotka się ze uległością z jej strony. A raczej stanie się przyczyną do agresji ze strony tej kobiety. Na przykład w postaci wysłania mechanicznego zabójcy na ciebie.
- Zabójcy który potencjalnie będzie mógł nas do niej doprowadzić, bezpośrednio lub pośrednio.

Ramirez milczał przez większą część rozmowy i moment w którym się odezwał oraz wisząca w słowach propozycja mogła zostać odebrana ale ktoś musiał dokonać tej obserwacji.

- Ryzykowny ale możliwy do wykonania gambit, jeśli Opal zgodzi się i nasz wróg sięgnie po takie środki.

Ramirez przywołał obraz morpha który zgrał dane z dysków burdelu, żeby przypomnieć wszystkim jak on wyglądał.

- Na tą osobę musimy wszyscy uważać nawet jeśli to nie sama Gisele jest to ktoś komu ona ufa i może wysłać w nasze pobliże aby nas unieszkodliwić. Istnieje też możliwość, że Gisele to Mahakavi, burdel to było miejsce testowe aby sprawdzić działanie wirusa i jego możliwości po to aby później wypuścić go jako plagę, tak wiem, że brzmi to jak typowy scenariusz filmu szpiegowskiego.
- Po ostatnim przypadku nawet nie próbuję tego negować. Myślę aby zrobić wywiad z Yukisamą. Żeby zaś szantażować Giselle czymkolwiek musiałąbym najpierw z nią móc porozmawiać, albo chociaż mieć do niej kontakt. Muszę się zastanowić - dziennikarka potarła czoło zagłębiając się ponownie w swoje myśli.
- No to… jak najprościej spotkać się z burdelmamą? - zapytała Elektra.
- Znaleźć jej adres w meshu i spróbować się z nią umówić na spotkanie. Ewentualnie użyć tego adresu jako początku nitki i dotrzeć nim do kłębka. Personalnych informacji o kobiecie. Adresu zamieszkania i terminarza spotkań.- ocenił Smith.

Opal spojrzała na Smitha jakby mu synapsy przestały działać.

- Znaleźć jej adres… taaaak. Powodzenia.
- Nie powiedziałem, że to jest łatwe. Ale prawda jest taka, że mimo wszystko to jest najprostszy i najłatwiejszy sposób. Inne… są bardziej skomplikowane i niekoniecznie skuteczne.- wyjaśnił Smith spokojnie spoglądając na Opal.-Sądząc po ksywce i pełnionej roli, nie jest to osoba która lubi się spotykać twarzą w twarz z mediami.
- - Jakoś trzeba będzie ją wywabić. Mogę poszukać wśród kontaktów w deep-web czy ktoś nie miał nietypowego zlecenia ostatnimi czasy które obejmowało hakowanie w okolicy przybytku uciech Madam Giselle. Możemy też poszukać wzmianek o dziwnych zachowaniach które sugerowałyby ingerencje wirusa… tylko to będzie jak szukanie igły w stogu siana.
- Jeśli będą jakiekolwiek inne wzmianki o wirusie, to będzie oznaczało, że wychodzi na ulice - zauważyła Elektra. - Gdy to się stanie, każdy morf będzie multiplikował możliwości mutacyjne… opanowanie tego będzie graniczyło z cudem. Znajdźcie jej adres… - urwała. - Ramirez… mówiłeś, że był jakiś niezidentyfikowany morf na nagraniu z serwerowni? I nie wyjechał potem na parter?
- Jeśli tak to mi umknęło. Daje zrzut na ekran

Ramirez połączył się z wyświetlaczem w sali uruchamiając ekran podzielony na sześć równych części. Na każdej wyświetlił się zapisany obraz z kamer obok serwerowni które wykryły morpha, oraz obraz z kamer na parterze które powinny złapać jego pojawienie się.

Nagranie pokazało raz jeszcze moment, w którym nietypowy synthmorf zgrał dane z serwera na zewnętrzną pamięć, a potem wyszedł z serwerowni do obszaru nieobjętego monitoringiem. Kamery na parterze nie zarejestrowały obecności morfa - ani w tym konkretnym momencie, ani w żadnym innym, aż do ostatniej minuty nagrania.

- Mógł skorzystać z innego wejścia lub nadal jest w budynku. Jednak nie wydaje mi się aby to miała znaczenie w tym momencie. Nie po tym jak nas wykurzono z burdelu.

Ramirez zamyślił się po czym zaczął dodatkowy proces którym zaczął szukać w deep-web informacji o ‘ciekawych’ zleceniach’ z ostatniego czasu.

- Może sekrety kryją się w tym czego nie widać. Sprawdź swoimi programikami, czy oficjalny przekaz wideo zapisany w monitoringu, nie był w locie modyfikowany.- poradził Smith choć nie czuł się w tych kwestiach orłem.
- To byłaby niezła incepcja… bo ja też pracowałem nad nagraniami i mogę mieć teraz bardzo przekłamane dane.

Ramirez sprawdził logi video porównując rozmiar i daty aby zlokalizować edycje inne niż jego własne.

- Będę musiał jeszcze dokładnie przeanalizować całe dane zebrane z ich serwerów. Podczas szybkiej pracy pewne detale mogą umknąć więc mogę znaleźć więcej ciekawych informacji, dasz radę to przeskanować Elektro ? Nie chodzi mi tylko o analizę algorytmową i skan, raczej trochę bardziej ‘oldscholoowe’ grzebania w plikach i rejestrach.

Elektra spojrzała na Ramireza z nieukrywanym zwątpieniem.

- Dam radę… przejrzeć ciężko modyfikowane pliki....
Chciała coś jeszcze dodać, ale zrezygnowała. Westchnęła ciężko, a jej wzrok stracił na ostrości, gdy całkowicie skupiła się na świecie wirtualnym. Nawiązała łączność z bazą Santany i zaczęła przeglądać pliki.
- Chwilę to potrwa - dodała po chwili i zaczęła relacjonować. - Ale już teraz widzę, że i wy, i ktoś wcześniej mocno posiekał strukturę. Nie wiem czy to edycja video, czy zabawa na metadanych, ale modyfikacje są zauważalne w kilku miejscach. Możliwe że to pozostałości po wycinaniu niektórych ścieżek. Jeśli to potwierdza wasze domysły, to świetnie, bo szczerze powiedziawszy nie wiem czego tu szukać. A właśnie… te nagrania z wind wydają się być nienaruszone.
Tymczasem Ramirez kontynuował swój własny research na temat zleceń z ostatniego czasu. Oczywiście było kilka godnych uwagi i nawet głośnych w kręgach zainteresowanych. Jednakże żadne z nich nie dotyczyło burdelu D.R.E.A.M.

Kolejne minuty mijały na rozmowie i researchu. Alkohol w szklance został na nowo uzupełniony…

“Chcesz odpłynąć? Poczuć się jak we śnie? Odrobina transu i D.R.E.A.M. dadzą ci to czego potrzebujesz.”
“Nieudany dzień? Zawalone śledztwo? Trup w szafie, a może nalot policji na melinę? Zrelaksuj się z nami! Dajemy czadu od 20 przez równe 24h!”

“D.R.E.A.M. zasługujesz na niego. To TWÓJ cel. To TWOJA droga. Godzina 20. BĄDŹ tam.”

Fala spamu zaatakowała skrzynki, a słowa kluczowe zaalarmowały muzy, które natychmiast powiadomiły swoich właścicieli. Każda z wiadomości była wysłana z ciężko proxowanego adresu i miała stamp z lokalizacją i czasem rozpoczęcia imprezy. Wszystkie kierowały do tego samego miejsca. Miał to być duży klub w Małym Szanghaju ulokowany w wielkim magazynie przemysłowym - dawno opuszczonym i najwyraźniej zaadaptowanym do nowego celu. Klub miał nazwę D.R.E.A.M.

Opal aż się wzdrygnęła. Zapadła się w sobie zajmując kilkoma sprawami na raz. To była jak szklanka zimnej wody na twarz.
- Co do? Przecież ta nazwa jest taka sama jak tego burdelu. - dziennikarka miała wrażenie, że to podpucha aby ich złapać. Jeszcze chwilę temu byli w tym burdelu, a teraz dostali wiadomości. To nie mógł być zbieg okoliczności. Po prostu nie mógł. Opal nim zdecydowała co zrobi z tą informacją. Pociągnie za odpowiedni sznurki aby dostać się na wywiad z Yukisamą. Była gotowa nawet umówić się na przysługę z osobą, która została do tego wyznaczona.
- To przynęta w pułapce.- ocenił spokojnie Smith niechętny kolejnemu odpłynięciu w D.R.E.A.M..
- Ale wypadałoby się dowiedzieć na temat w meshu jak najwięcej i poza meshem. - dodał po chwili.- Zanim zrobimy coś lekkomyślnego ponownie.
Ramirez otworzył nowy proces który zajął się sprawdzaniem organizatorów imprezy oraz weryfikowaniem z jakich adresów został rozesłany spam - adres nadawcy podany w wiadomości nie zawsze jest dobrym tropem ale wyciągnięcie danych rejestratora i właściciela domeny, adresu serwera, rekordów pocztowych zdecydowanie poprawia pulę danych do analizy.

Jednocześnie niezbyt przekonany czy to jest poprawne działanie zaczął przygotowywać wiadomość dla ustalonych ‘podejrzanych’ o ingerencje w ich akcje w burdelu i sam burdel. Niestety nie było żadnych wskazówek w deep web kto więc wiadomość będzie adresowana do kilku osób. Takie akcje zawsze były problematyczne, o tyle o ile większość topowych graczy nie przyznaje się do czegoś czego nie zrobili jeśli zapyta ich kolega po fachu to nie można jednak wykluczać tego, że nie będą chcieli pomóc nawet jeśli coś wiedzą.

- Ciekawe jest to, że właśnie czegoś takiego szukaliśmy. Wydarzenia które jest sugestywne i może mieć związek z burdelem.
 

Ostatnio edytowane przez Cranmer : 11-07-2018 o 21:53.
Cranmer jest offline