Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2018, 21:37   #39
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 5 - Goście, goście

Podziemia metra, chłodnawo, światło świec



No i zostali sami. Bez tych przemądrzałych i zadufanych w sobie stalkerów. Mężczyzna którego ostatni raz widzieli jako otuloną w dziwny dym sylwetkę i kobieta która wychodząc trzymała go za bark wzorem dawnych komandosów. Przez co jej dłoń i nadgarstek też znikały w tym dymnym uniformie stalkera znikli w kolejnych oparach dymu o dziwnym, kadzidełkowym zapachu jaki powinien dawno wypełnić pomieszczenie a dalej jakaś siła trzymała go przy ścianach. Jeszcze chwilę słychać było zgrzyt starych drzwi już niewidocznych w tym dymie z bariery a potem nic. Zupełnie jakby żadnych stalkerów nigdy tu nie było. Zostały po nich tylko rozstawione świece, rozsypane linie z mieniącego się pyłu i plecaki z jakich czarnowłosa, blada kobieta zrobiła sobie siedzisko.

A poza tym grupka hibernatusów została sama. I dało się to odczuć jak jasna cholera. Wszyscy słyszeli jak z dymu, może w dalszych odległościach a może tuż za nim, coś się dzieje. Słychać było jakieś dźwięki, jakieś odgłosy, jakiś ruch, wycie. Na upartego można było uznać, że to wiatr. Kilkadziesiąt metrów pod ziemią skoro byli w metrze. Albo i jakieś wycie żywych istot, Marian jak się wsłuchał to wydawało mu się, że słyszy nawet coś co mogło być podobne do ludzkich głosów. Poza tym nic. Czas dłużył się. Ile minęło od wyjścia stalkerów? Minuty? Sekundy? Godziny? Kwadranse? Nie było pory nocy i dnia, nie było wyczuwalnego rytmu miasta, nie było zegarków więc czas zrobił się bardzo abstrakcyjnym zjawiskiem. Zostawało próbować określić go na czuja.

David już raczej odkrył czemu stalkerów tak rozbawiło pytanie o godzinę. Miał do tej pory wystarczająco okazji by sprawdzić to na własnym zegarku. Minutnik to chyba się zatrzymał. Wskazówka godzinowa pełzła za to wolno ale zauważalnie. Jeśliby traktować ją poważnie to od wyjścia stalkerów minęło już ze 3 godziny. Ale minutnik chyba stał za to sekundnik raźno dalej odmierzał kolejne sekundy i wedle poczucia Australijczyka chyba poprawnie jeśli chodzi o tempo. Tyle, że wskazówka co jakiś czas zatrzymywała się i zaczynała się cofać. Po jakimś czasie znów płynęła do przodu, potem znów w tył. Jednym słowem zachowywała się wielce niestosownie i chaotycznie. Łącznie więc z zegarka miał w tej chwili dość niewielki pożytek.

Sigrun nie doczekała się od Nicka precyzyjniejszego adresu niż ten co podał wcześniej czyli, że samochód ma czekać na lotnisku i tyle. Odniosła wrażenie, że facet jest w dość fatalistycznym nastroju. Chociaż nie była pewna czy to u niego norma, ma tak w szacunku do własnych czy ich szans by wyjść z tej opresji cało. Albo po prostu traktował tą furę jak własną polisę ubezpieczeniową. - Jeśli ktoś by doszedł na lotnisko przed nami to tam jest nasz człowiek. On was przejmie. - Abi jak zwykle okazała się ciut bardziej wylewna i rozmowna od swojego partnera.

- Daj spokój. Już kombinują jak nam zasunąć furę i co się da bo są supercwanymi gośćmi obeznanymi z życiem. I nie kumają, że obeznanie z życiem to nie to samo co obeznanie ze strefą. Zostawią nas i nawet im brewka nie drgnie gdy tylko będą mieli okazję. Taa... Zawsze to samo. - stalker westchnął znowu uprawiając swoje czarnowidztwo. Albo znowu było to jakieś nawiązanie do wcześniejszych wypraw.

- Myślisz, że on też by nas zostawił? - Abi chwilę ogarniała spojrzeniem sylwetki siedzące, stojące, kucające lub leżące wokół nich. Wybrała jedną z nich i wskazała na altruistycznego Brytyjczyka który się wrócił po dwie zbłąkane owieczki w kanałową czerń.

- Jedna wyprawda do strefy nie czyni stalkera. - odpowiedział po chwili wahania Nick obdarzając Michaela uważnym spojrzeniem.

Marianowi zaś oberwało się mocno nieprzychylnym spojrzeniem od stalkera gdy wytknął stalkerom tchórzostwo i porzucanie grupy. Na tyle mocnym, że wyczerpany po ciężkiej i długiej przeprawie przez zaciemnione kanały Polak musiał szybko poszukać sobie czegoś innego do oglądania niż twarz i postać Nortona. Chwilę potem pewnie właśnie dlatego gdy pytał o kierunki nortoński nastrój względem pytającego nie uległ zasadniczej poprawie. - No popatrz Abi. A jednak jesteśmy Spluwaczowi do czegoś potrzebni. - Nick parsknął ironicznie słysząc pytanie Polaka o kierunki. Abi błysnęła bielą zębów na poczernionej twarzy gdy szykowała się jeszcze do wyjścia. - Tu jest strefa. Tu nie ma klasycznej fizyki, czasoprzestrzeni a więc i kierunków z kompasu. Dlatego kompasy, mapy i zegarki tu nie działają. - Nick pokręcił głową jakby Marian pytał go o istnienie świętego Mikołaja.

- Elephant był kiedyś na północy a Kidlington na południu. I kiedyś rzeka płynęła zakolem na północy i zachodzie od tego miejsca. Więc wychodząc z tego korytarza na tory to w lewo to na północ, w stronę Elephant a w prawo to na południe w stronę Kidlington. No ale z kierunkami to właśnie jak mówił Nick. Jakby było tak prosto jak kiedyś albo tylko po zwykłej wojnie to nie byliby tu potrzebni stalkerzy. - szatynka jak zwykle uzupełniła wypowiedź Nicka. Głos jednak miała względem Polaka dość oschły chociaż stonowany. Widocznie zachowanie Polaka też jej stawało ością w gardle.

Po wyjściu stalkerów parę osób skorzystało z zasobów jakie z takim trudem i ryzykiem przytargał do kryjówki Polak. Ktoś inny próbował się przespać, porozmawiać czy zająć się czymś. Czarnowłosa Ormianka zdobyła jeszcze od Abi informację, że jeśli się da to stalkerzy korzystają z mostu przy Big Benie. Jeśli są na powierzchni. No albo tunelami metra pod.

Joe nie mógł spokojnie zmrużyć oka mimo, że bladolica lekarka stała na straży jego snu. Coś mu się śniło. Albo coś słyszał. Sam już nie był pewny czy we śnie czy z tego całego dymu i burzy. Był zmęczony. Oczy same mu się sklejały a jednak umysł wędrował przez jakieś puste rejony będąc w stanie pośrednim między snem a czuwaniem.

Marian gdy miał okazję usiąść, porozdzielać nadmiar obciążającego go ekwipunku też czuł, że podziemne czołganie się przez wąską, betonową kichę dało mu w kość. Miał ochotę odpocząć i odsapnąć, zmrużyć oko chociaż na chwilę. Ale nie mógł. Za bardzo niepokojąco brzmiał ten dym jaki ich otaczał, tłamsił i dusił. Albo coś co się w nim lub tuż za nim kryło.

Pozytywnie jednak dało się odebrać to co powiedział zmęczony Michael. Brytyjczyk swoim spokojem i pogoda ducha potrafił jakoś znaleźć jaśniejszy punkt w całej tej sytuacji na tyle, że w zauważalny sposób wlało to nieco otuchy w skołatane serca i zszargane nerwy ale na wyczerpane ciała już niewiele mogło poradzić. Jednak zwłaszcza osoby którym dotychczasowe przeprawy mocno zszargały nerwy zwłaszcza Australijczykowi, Szwedce i Polakowi te słowa pomogły się utrzymać w garści.

Czas był jednak względny. Nie szło określić w jakiś sensowny sposób ile już tutaj czekają. Stalkerów nie ma parę chwil czy całą wieczność? Porzucili ich jak to podejrzewał ich Marian czy dalej robią swoje gdzieś, tam, poza tym dymem który otaczał tą nietypową kryjówkę w dawnej kryjówce. Z początku coś jeszcze wydawało się zmieniać w pobliżu. W dymie coś się zdawało poruszać albo być tak blisko, że wywoływało wrażenie jakby coś poruszało się tuż pod skórą. Albo bariery wytrzymywały albo może to się tylko przypadkowo dym tak układał? Trudno było zgadnąć. Bo w pewnym momencie to zjawisko zniknęło. A może przestali je po prostu dostrzegać czy lepiej się maskowało? Czekało gdzieś tam nadal? Czy nie? To było to coś co mieli odciągnąć stalkerzy? To odciągnęli czy nie? Czy może to coś jeszcze innego?

Jedynym wyznacznikiem upływu czasu były świeczki. Tak jak mówiła Abi. Wypalały się. Wypaliły się już chyba do połowy, może trochę więcej czy mniej. Może jednak więcej niż połowę. Przynajmniej od chwili gdy pierwsza trójka, Mervin, Sigrun i Michael widzieli jak Nick rozpala pierwsze z nich. Jak zwróciła uwagę Sigrun, wtedy już były rozstawione i stalker je tylko podpalał. Ale bez zegarków nie było wiadomo ile się już palą i ile się jeszcze będą palić. I trudno było to oszacować na oko ale co się spojrzało na jakąś świeczkę zdawało się jej mniej i mniej, zupełnie jakby wypalały się coraz szybciej. No ale może było to tylko subiektywne wrażenie pod wpływem stresu.

Wreszcie czekanie się skończyło. Pojawił się dźwięk. Najpierw ledwo słyszalny. Głowy zaczeły rozglądać się po sobie i niewielkiej przestrzeni okolicy aby zlokalizować źródło tego dziwnego, świszczącego albo jękliwego dźwięku. Pierwsza zorientowała się Sigrun. Gwizdek! Ten gwizdek od Abi! Świszczał jękliwie chociaż nikt w niego nie dmuchał! Dźwięk się nasilał i Keira też zorientowała się, że jej gwizdek reaguje podobnie. Teraz już wszyscy mieli się na baczności bo i tak nikt nie dał rady się zdrzemnąć a rozmowy urwały się pod naporem tych świszczących dźwięków. Było w nich coś alarmującego i niepokojącego co stawiało włosy na karku tak samo jak grube krople potu.

Wreszcie pojawił się inny dźwięk. Na górze. Na suficie. Z kłębiącego się tam dymu pojawiła się dziwna odnoga. Stworzona jakby właśnie z tego dymu. Ale zachowywała się inaczej. Uformowana w bezkształtną, wąską wić opuszczała się wolno spod sufitu w kierunku centrum pomieszczenia. W tym dziwnie uformowanym dymie błyszczały pojedyncze błyski jakby uwięzione tam iskierki zimnego, błękitnego światła. Oba gwizdki świstały dychawicznym świstem coraz mocniej. To coś od sufitu obniżyło się do wysokości klatki piersiowej stojącego dorosłego. Świadomie czy nie blokując najprostszy i najkrótszy ruch w jakąkolwiek stronę. Czy drzwiami przez które wyszli stalkerzy, czy w stronę wc i dalej do rury którymi z początku wszyscy przyszli to na tyle osób na pewno było nie tak łatwo się pomieścić. A gwizdki wciąż świstały swoim jękliwym głosem bez żadnego, ludzkiego udziału w tej kakofoni.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline