Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2018, 22:27   #1
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
[Astaria] Kwestia zaufania

Kwestia Zaufania.

Było jeszcze przed południem, gdy przyjęci do zlecenia mężczyźni dotarli do biura Edmunda Hartnela, na umówione wcześniej spotkanie. W tym królestwie jego biurem był zwykły niewielki dom, zlokalizowany w połowie drogi między portowym miastem Walencja, a stolicą królestwa Matador. Lokalizacja ta była podobno komfortowa dla interesów tak wziętego i zajętego kupca.

Sześć koni, w większości zapewnionych przez samego Edmunda, wiozło całkiem interesującą ekipę - choć składającą się wyłącznie z mężczyzn. Było tam czterech raczej młodych ludzi, śnieżny elf o trudnym do określenia wieku, oraz bardzo solidnie zbudowany khajit. Wraz z nimi, podróżował także jeden, jakże sympatyczny pies.

Dotarcie na miejsce nie sprawiło kłopotów. W podróży nikt im nie przeszkadzał, a oprócz znajomości adresu docelowego, jeden z ich ekipy, młody wojownik, raz już tam był i przydał im się dodatkowo w roli przewodnika.
Po zejściu z koni drużyna zostawiła je w bezpiecznym miejscu, uwiązane, pod dachem i przy korycie z wodą. Było to specjalnie przewidziane miejsce na konie wizytujących; prosta stajenka zbudowana z trzech ścian i strychu pod dachem, oddalona od samego biura nie dalej jak sto kroków.

Dom do którego zmierzali, wraz z otaczającym go ogrodem, był raczej niewielką posiadłością jak na przedstawiciela elity kupieckiej, ale nie było się czemu dziwić skoro było to tylko biuro. Posesja ogrodzona była wysokim na pół metra murkiem, z którego wybijała dwumetrowej wysokości czarna metalowa krata, a całość stanowiła dość elegancko prezentujące się ogrodzenie. Była też oczywiście brama, szeroka i ciężka, na oko zrobiona z tego samego metalu co kraty.


Co ciekawe, sama zaczęła się ona otwierać, gdy drużyna się do niej zbliżała.
- Nie dotykajcie bramy! - Odezwał się jeden z dwóch stojących w ogrodzie strażników.
Warto było zastosować się do polecenia, zwłaszcza że na otwarcie się krat nie trzeba było specjalnie czekać. Gdy droga stanęła otworem, drużyna weszła na teren posesji, ale zaraz potem zostali zatrzymani przez owych dwóch strażników.


- Stać! Kto idzie?! Oddać broń! - zdecydowanym głosem odezwał się młodszy i większy z żołnierzy, bez powodu szykując od razu miecz.
- Spokojnie, to ta umówiona ekipa. Spodziewaliśmy się ich - natychmiast uspokoił go starszy strażnik, który dla zbagatelizowania sytuacji, beztrosko krzyżował ręce opierając je na tarczy.
- A tak, poznaje. Możecie wejść. Jak oddacie broń! - poprawił się młody.
- Nie, nie poznajesz, bo nigdy ich nie widziałeś. Spodziewać się, a rozpoznać, to dwie różne rzeczy - strażnik z brodą po raz kolejny poprawił młodszego kolegę, a ten pokiwał tylko głową na znak zrozumienia.
- To jego pierwszy tydzień służby - wyjaśnił dowódca warty, tym razem zwracając się do drużyny. - Ale jeśli chodzi o broń, to faktycznie musicie ją tu zostawić. Polecenie Pana Edmunda. Ale zapewniam, że i tak nie będzie wam ona tam potrzebna - wyjaśnił od razu.
 
Mekow jest teraz online