Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2018, 14:07   #4
CHurmak
 
CHurmak's Avatar
 
Reputacja: 1 CHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputację
Wygląd postaci

Osobnik ewidentnie nietutejszy. Jasna skóra, długie białe włosy, spiczaste uszy, szczupła w porównaniu z ludzką sylwetka i wysoki w porównaniu z ludzkim wzrost. Oczy lodowato niebieskie potęgowały wrażenie, że cały emanuje aurą w takiej barwie. Elf - w dodatku śnieżny, pochodzący z przeciwnego, północnego krańca kontynentu. To co mogło odróżniać go od elfów, to stosunkowo mało kobiece cechy urody, nawet mimo długich włosów i braku zarostu. Na ludzkie standardy był wysoki, ale na standardy elfów- dość krępy, o szerokiej, mocno zarysowanej twarzy. Tam, gdzie nie widuje się gości przybyłych z dalekich stron, sensacje wywołuje nie tylko jego wygląd, ale i strój - lekki, niby płócienny. Skomplikowane wzory, łączące precyzję wykonania i elficki, swoiście taktowny kunszt, zdobiły jego szaty, oraz charakteryzowały broszę zapinającą pelerynę, a w zależności od kierunku patrzenia, przywodzącą na myśl rybę w strumyku, ptaka w locie, płową zwierzynę w wyskoku.
Szedł boso. Jego podręczne wyposażenie składało się z podróżnych worków, pojemnych, choć rozmiarem niewielkich. Trzymał je przewieszone przez szyję, z przodu. U pasa miał także szpadę i mały woreczek. Szpada była zawinięta w płótno. Szedł z kijem, położonym na ramieniu. Krok miał zdecydowany, choć nie robił rabanu, a poruszał się cicho i sprawnie, nawet przy grząskim gruncie jego chód cechowała lekkość.


***
Do tej pory, Kaelon większość swoich zleceń wykonywał samotnie, lub w maksymalnie trzyosobowej grupie. Przyjmując zlecenie od Hartnela, spodziewał się że i tak będzie tym razem. Gdy zorientował się, że do posiadłości zmierza większa grupa, zdziwił się, ale nie zniechęcił.
Nie był przeciwny temu, aby wykonać zadanie zespołowo, chociaż myślał, że zleceniodawca dokona selekcji.
A czemu w ogóle odpowiedział na wezwanie, przecież fakultatywne?
Wolny duch tańczącego wichru śnieżnej Północy ustępował konwenansom. Znaczną część życia, niedługiego jak na elfa, a bardzo długiego jak na człowieka, upłynęła mu na wędrówce drogach, szlakach, traktach, ścieżkach. Nie ma tu mowy o bezcelowej włóczędze - Kaelon występował jako obrońca życia i mienia. Wiele już razy powierzano mu w zaufaniu przesyłki o rozmaitej wartości - częstokroć bardzo ważne. Jedynie sporadyczny, nieszczęśliwy wypadek mógł przeszkodzić mu w wykonaniu zadania.
Głośne nazwisko Edmunda Hartnela mogło obić się mu o uszy w innych krajach, a już całkiem wyraźnie słyszalne okazało się w Wielkiej Dolinie Zieleni. Gdy więc dotarła do niego wiadomość, że ów kupiec potrzebuje kogoś, kto wykona zadanie, jakie odpowiadało kompetencjom Kaelona, elf uznał że jest to ważna okoliczność.
Sukcesy w ochronie osób i dóbr na szlaku nieco go rozzuchwaliły.
Nie stanowiło to wszakże wszystkich przesłanek - warto było przysłużyć się osobie, która posiadała szerokie kontakty i wiedzę. Każdy, kto czegoś poszukuje, ma w swoim żywotnym interesie nawiązać współpracę z kimś, kto ma do dyspozycji o wiele więcej par dłoni i oczu, niż tylko swoje i tylko w swoim siedlisku

***

Kaelon, spostrzegłszy resztę grupy, serdecznie wszystkich pozdrowił a potem upewnił się, że wszyscy idą w tym samym celu. Skupiał się na pytaniach, skąd przybyli - a potem wnioskował, którędy dotarli, z lepszym lub gorszym skutkiem. Być może z niektórymi z nich miał okazję się minąć, choć najprawdopodobniej nie zapamiętał nikogo - poza Khajitem, jego by niewątpliwie rozpoznał. Nie nastawał na tych, którzy nie okazywali się rozmowni. Nawet gdy szedł razem z grupą, wydawało się że podąża nieco na uboczu, przyzwyczajony był bowiem do tego, żeby idąc w większym gronie(dawno temu eskortował karawanę), pozostawiać innym członkom grupy pole do manewru w przypadku jakiegoś nagłego zajścia.
Kaelon spędził dostatecznie dużo lat wędrując samotnie po szlakach, by większe towarzystwo stanowiło dla niego jednocześnie i przyjemną odmianę i coś znajomego. Elfia długowieczność dawała szansę przeżycia całego wachlarzu doświadczeń.
A inną jej cechą była powściągliwość. Większość elfów w obcowaniu z innymi rasami była zdystansowana. Relacje z innymi, mniej długowiecznymi istotami nawiązywano ostrożnie. Niewielu było elfów skłonnych prawdziwie przywiązać się do człowieka albo innego przedstawiciela krótkowiecznych ras - nie chcieli potem cierpieć straty, oglądając przedtem, jak przyjaciel słabnie i znika w oczach, często wywołując u długowiecznego poczucie winy.
Na razie jednak nie było różnicy między dystansem i powściągliwością cechującą elfa, a tymi aspektami związanymi po prostu z zawieraniem nowej znajomości. Poza tym, największe znaczenie dla wykonania zadania miało to, czy są to dobrzy współpracownicy - dobra kompania byłaby tylko dodatkiem.

Strażnicy - nie zazdrościł im powołania. Ciągle w tym samym miejscu, ciągle przywiązani. Mogli to lubić, mogli być do tego zmuszeni. W każdym przypadku taka służba była zaszczytem - ale w niektórych, szczególnie ważnym obowiązkiem. Oczywiście, obowiązki tych strażników były nie mniej ważne, choć pomagali w trzymaniu pieczy nad jednym tylko przedsiębiorczym imperium, nie zaś losami całych krain i narodów.

Broń faktycznie nie wydawała się potrzebna przy nadchodzącej rozmowie. Dlatego Kaelon nie tylko odłożył swoją szczelnie zawiniętą szablę, ale oddał również kij i odwiązał niewielki worek, przywiązany do pasa - on również widocznie zawierał coś o bojowym znaczeniu. Wszystko wykonywał z pewną godnością, nie dając odczuć ani lekceważenia ani bojaźliwego respektu - po prostu szanował strażników za wykonywaną przez nich pracę. Uwinął się dość szybko, poczekał na pozostałych członków grupy i wyruszył razem z nimi w miejsce spotkania.
 

Ostatnio edytowane przez CHurmak : 20-07-2018 o 14:10.
CHurmak jest offline