- Czyli można czerpać swoją moc również ze stanu innych - podsumowała panna Mongle, chociaż była nieco zawiedziona, że to już koniec. Mimo tego nie odsunęła się od uda Siri. Powoli przesunęła po nim językiem. - Czy teraz także czujesz dreszczyk?
- Nie. A powinnam? - kokietowała. No, może to za małe słowo, bo przesunęła palcami po odsłoniętym przyrodzeniu chłopaka. Nie wywołało to żadnych protestów.
- Pewnie już jesteś zbyt przyzwyczajona do napełniania się mocą, tak bardzo, że równie dobrze możemy przestać, bo wcale nie chcesz… - Lei także się droczyła, odsuwając usta od uda Siri i przestając poruszać dłońmi. Mimo tego nie umiała powstrzymać się przed zezowaniem na członka Connora.
- Ech - westchnęła ciemnoskóra i przewróciła oczami. - No dobrze, wygrałaś. Czuję dreszczyk. A jeszcze chętniej poczułabym twój języczek - przyznała. A zaraz potem zaskoczyła wielkiego chłopaka, odwracając twarz i całując go w usta.
Podniecona Leilena nie zastanawiała się długo. Zsunęła się z krzesła, aby mieć Siri jak najbliżej siebie. I nie tylko Siri, tak po prawdzie. Weszła między jej uda, klękając i znajdując sobie wygodną pozycję.
- Musisz przysunąć się trochę bliżej - zaproponowała cichym, zachrypniętym lekko głosem.
- Wiesz co? Ja mogę poczekać - stwierdziła nieoczekiwanie, przerywając pocałunek. Connor aż oblizał usta. Wstała, choć tylko na chwilę, bo od razu klęknęła po przeciwnej stronie chłopaka.
- Chcę zobaczyć jaki jesteś duży - szepnęła miękkim głosem.
Connor, jak to on, był trochę ospały, ale nie dał im długo czekać. Zsunął spodnie do ud i oczom dziewczyn ukazała się w całej okazałości naprężona męskość. Jedna z największych, jakie Lei widziała. A już na pewno największą widziana z bliska. W dodatku zupełnie pozbawiona włosów łonowych. Leilena szybko zapomniała o aromatycznej szparce, która jej właśnie uciekła. Widok był niesamowity i bardzo podniecający. Patrzyła się z szeroko otwartymi oczami, zupełnie bez skrępowania podziwiając ten organ. Uznała, że jest cudowny.
- Mmmmm…. - wydała z siebie pomruk, nie w pełni nawet świadomie się oblizując. Siri była nie mniej zauroczona, jej reakcja była niemal lustrzanym odbiciem rudowłosej.
- Wielki - zachichotała i śmiało objęła gruby trzon dłonią. - Widziałaś kiedyś takiego? - zapytała młodszą koleżankę, przynajmniej na razie traktując chłopaka jako fascynujący eksponat, a nie żywego uczestnika wydarzeń.
Panna Mongle pokręciła głową.
- Z tak bliska widziałam tylko jednego - przyznała się. - Jestem całkiem nowa nie tylko w tej całej magii - westchnęła, nie spuszczając wzroku z “obiektu”. - Wygoliłeś włosy tak jak kapłanka, Connor? - zapytała. Zdała sobie sprawę, że bez nich wydawał się jeszcze większy niż te, które zdarzyło się jej widzieć u podglądanych mężczyzn.
- No… - chłopak wyraźnie się zawstydził, choć w sytuacji w której był już w sumie nie było więcej z czego. - W mojej rodzinie wszyscy mężczyźni mają mało włosów. Tyle co na głowie. Nawet brody nie mogę zapuścić.
- A mi się to nawet podoba - stwierdziła ciemnoskóra. - Włoski nie utkną między zębami - stwierdziła i objęła główkę penisa ustami. Connor od razu jęknął.
- Mi też się podoba - wyszeptała Lei. - Sama bym chciała mieć tam na dole mniej włosów…
Uwaga rudowłosej w pełni była już skupiona na tym co robiła Siri. Nigdy wcześniej nie mogła oglądać, jak część męskości znika w czyichś ustach. - Jest smaczny? - zapytała jak zwykle nie umiejąc powstrzymać swojego języka.
- Hoche hony - odparła z pełnymi ustami, po czym z ociąganiem odsunęła się do tyłu. - Trochę słony - powtórzyła. - Ale mi smakuje.
- Lubisz je ssać? - Lei nie przestawała być bezpośrednia, zezując na członka. - Ja też bym chciała spróbować, ale on jest taki duży, że chyba mi się nie zmieści…
Podniecenie znowu nią zawładnęło, jak zawsze przestała w pełni kontrolować narząd mowy. Zaschło jej też w gardle od samego patrzenia. Wyciągnęła nawet dłoń, nieśmiało dotykając nią sporego woreczka.
- To pewnie przez tutejszą atmosferę, ale… tak, bardzo lubię je ssać. Albo lizać. Dotykać - wymieniała, powoli masując nabrzmiały trzon. - A najbardziej lubię czuć nasienie. Jak tryska wewnątrz ust, albo na twarz.
Connor słysząc to wszystko wyglądał, jakby sam miał zaraz wybuchnąć.
- Co ci szkodzi spróbować? - zapytała wprost koleżanka, kierując główkę ku Lei. - Tylko uważaj z zębami - przestrzegła.
Rudowłosa oblizała wargi, zerkając to na Siri, to na nabrzmiałą główkę członka. Zachowała tyle świadomości, aby spojrzeć też w górę, na Connora.
- Mogę? - zapytała cichutko, choć jej dłoń już i tak masowała mosznę chłopaka, najwyraźniej nie zamierzając przestać.
- Tak - sapnął z entuzjazmem kiwając głową.
- Widzisz? Wszyscy się zgadzają - zaśmiała się czarnoskóra. - Szczególnie, kiedy oferują takie fajne dziewczyny jak my.
- Ja też będę się zgadzała, jak mnie o coś poprosi… - Lei wyszeptała to niemalże wstydliwie, ale tak obecnie czuła. Podniecenie mogło mieć dużo do gadania, czuła je w powietrzu. A może to było złudzenie? Tak czy inaczej, zbliżyła się bardziej i wyprostowała, aby sięgnąć ustami do członka. Objęła go delikatnie wolną dłonią i po krótkim wahaniu pocałowała w czubek. Był dość wilgotny i odrobinkę lepki. Smak faktycznie był słonawy.
- Mężczyźni nie są specjalnie skomplikowani - Siri chyba podobała się rola nauczycielki. - Tak długo, jak nie będziesz gryzła, albo ściskała za mocno, to wszystko im się spodoba. A pewnie są i tacy, których podnieca gryzienie.
Connor miał się czym pochwalić, przez co i dla starszej koleżanki znalazło się na nim miejsce na dłoń. Pod pieszczotami jednej i drugiej chłopak mógł tylko jęczeć z przyjemności.
- Chcesz bym zaczęła im zazdrościć? - zachichotała Lei, ale szybko ciekawość i pożądanie wzięło górę. Otworzyła szeroko swoje usta i starając się uważać z ząbkami, nasunęła je na męskość, czując jak żołądź wypełnia jej buzię. Starała się przyjąć go jak najwięcej, ale był za duży i szybko musiała się wycofać. - Ale wielki… - wyszeptała, kiedy znów mogła mówić. Nie dziwne, że Lily bała się go podrywać. Chyba by ją rozerwał!
- Dlatego jest fajny. To jak wyzwanie - mrugnęła Siri. - Ale przecież nie trzeba go od razu połykać. Jest tyle miejsca do lizania - stwierdziła pochylając się i powolnym, hipnotyzującym ruchem przeciągnęła językiem po całej długości, od góry aż po samą nasadę. - No i można jeszcze bawić się jądrami, ale to już sama zauważyłaś.
- Wydaje się być jeszcze zabawniejszy niż szparki - wymruczała Lei, której zawahanie i nieśmiałość, jeśli w ogóle były, to całkiem zniknęły. - Podoba mi się jak wzdychasz i pojękujesz, Connor - uśmiechnęła się do chłopaka, a zaraz potem przyłączyła się do Siri i polizała członka. Przesunęła też po nim dłonią, poruszając skórką. - Chyba mogłybyśmy spróbować razem się nim zająć…
- Chętnie - zgodziła się, jakby tylko na to czekała. - No, zrzucaj spodnie - poleciła chłopakowi. - Przecież w takich wokół kolan utrudniasz nam robotę.
- Ale… co jak ktoś wejdzie? - zachowywał jakimś cudem resztki rozsądku.
- No nie. Wy naprawdę nie słuchaliście co czytałam!
- O przepraszam, ja słuchałami jestem zawiedziona, że tak szybko się tam skończyło! - zaprotestowała panna Mongle. - Tu musimy pociągnąć to dalej.
- To ty za jedną nogawkę, a ja za drugą - nakazała ciemnoskóra, z entuzjazmem zsuwając zbędną garderobę. Connor nie próbował się opierać. Lei z chichotem chętnie pomagała pozbyć się jego spodni.
- Coraz bardziej mi się tu podoba!
Nagi od pasa w dół, kolega wydawał się prezentować jeszcze bardziej okazale. Ciemnoskóra bez oporów rozstawiła jego nogi.
- Co wolisz? Woreczek czy maczugę? - spytała, spoglądając rudowłosej w oczy.
- To i to? - zaproponowała odpowiadając spojrzeniem. - Możemy się zmieniać… i chcę cię przy tym pocałować…
- Skąd w tych młodych takie pomysły? - zaśmiała się, choć była starsza o nie więcej niż dwa lata. Przesunęła ustami wzdłuż penisa, śmiało korzystając z języczka.
Lei zamierzała się od niej uczyć, więc zrobiła dokładnie to samo - tylko z drugiej strony członka. Przesunęła po całej długości, starając się zahaczać swoim języczkiem o ten należący do drugiej dziewczyny. Jednocześnie nie zdjęła dłoni z woreczka, drugą jednak tym razem kładąc na kolanie Siri. Ta chętnie wychodziła naprzeciw okazjonalnym liźnięciom, aż do chwili gdy dotarła do żołądzi. Wtedy objęła głowę Leileny i przyciągnęła do siebie, całując ją wokół wilgotnej główki. Smak ust mieszał się z posmakiem penisa. Rudowłosa jęknęła, odpowiadając na ten niezwykły pocałunek z wielką werwą. Aż przy tym mocniej ścisnęła jądra Connora. Chwilę później nasunęła usta na aksamitny trzon na momencik, zaraz zwalniając miejsce Siri. Ta z przyjemnością przyjęła swoją kolej, przyjmując twardy pal głębiej, ale i ona musiała w końcu skapitulować przed rozmiarem.
- Ja już… długo nie wytrzymam. - Oznajmił, gdy wyszedł z jej ust.
- Szkoda…- mruknęła czarnowłosa. - Ale byłeś takim grzecznym chłopcem, że pozwolimy ci wybrać, gdzie chcesz skończyć. Prawda? - spytała młodszej koleżanki.
- To on może tylko raz? - Lei zapytała z głupia frant i polizała go raz jeszcze. - Pewnie, że tak. Całkiem tam gdzie chce.
Okazało się, że nie był szczególnie wybredny. A także u kresu swojej wytrzymałości. Ostatnie liźnięcie rudowłosej przelało czarę i nasienie wytrysnęło obficie. Część trafiła w rozchylone usta, ale większość oblała jej twarz przy akompaniamencie przeciągłego, pełnego zadowolenia westchnienia Connora i cichego chichotu Siri. Leilena nie odsunęła się. Wręcz przeciwnie, po pierwszych dwóch salwach oblewających jej twarz, przysunęła się jeszcze bliżej i objęła wargami czubek penisa. Bardzo chciała spróbować tego smaku i teraz miała na to wreszcie okazję! Cóż, był dość słony. Trochę wyraźniejszy, niż posmak który czuła przy lizaniu. To raczej gęsta konsystencja była nowym doświadczeniem.
- Smakuje? - szepnęła ciemnoskóra. - Chodź, sama sprawdzę - przysunęła się i zlizała resztki z policzka dziewczyny.
Nie było to złe. Ciepłe, lepkie. Smak nie przeszkadzał, za to forma podania bardzo podniecała rudowłosą. Westchnęła, odsuwając się odrobinę od Connora i spojrzała wprost w oczy Siri, lekko uchylając usta, ukazując ich zawartość. Ciągle taką samą, bo ani nie przełknęła, ani nie wypluła męskich soków.
- Rodzice dobrze cię wychowali, umiesz się dzielić - pochwaliła koleżanka w mig pojmując intencje Mongle. Przechyliła twarz i wpiła się w oferowane usta, od razu języczkiem podbierając oferowany poczęstunek. I to dopiero było idealne smakowanie nasienia. Lei odpowiedziała na ten pocałunek, splatając swój brudny języczek z tym oferowanym przez Siri i przelewając do jej buzi sporo soczku zmieszanego z jej śliną.
- Łał - wydusił z siebie Connor, gdy dziewczyny przerwały pocałunek. A potem jeszcze się powtórzył, gdy przełknęły jego wytrysk.
- Zdecydowanie nadajecie się do tej Akademii - stwierdziła ciemnoskóra wstając z podłogi.
- Ciekawe czy nasze nadawanie się będzie szło w parze z szybkim przyswajaniem wiedzy - zaśmiała się Leilena, jeszcze rzucając spojrzenie na członka, ciągle obnażonego i ślicznie błyszczącego. W dodatku wcale nie mającego zamiaru maleć. Wielkolud dalej był bardzo podniecony.
- No wiecie, zawsze możecie się starać dwa razy bardziej, jeśli braknie wam talentu - Siri rozłożyła ręce.
- A… czy ta forma magii bardzo się różni od czarodziejskiej? - spytał Connor. - To znaczy, jeśli chodzi o manipulację Splotem?
- Oj, różni się - odparła. - To zupełnie inny sposób oddziaływania. Ale same idee i wzorce gestów oraz formuł są w sumie zbliżone.
- Słyszałam, że magowie muszą spać, aby odnawiać swoją moc. Jak to jest z nami? - Lei wstała także, ciągle dzieląc uwagę pomiędzy nowe dla siebie zagadnienia. Penisa i magię.
- My czerpiemy magię z aktu… no wiecie, z pieprzenia - zaśmiała się. - Tylko, że jakby nie patrzeć to czynność fizyczna. Ciało w końcu się męczy, więc bez snu i tak się nie obejdzie. Ale i tak korzystamy z łóżka w ciekawszy sposób niż czarodzieje.
- Każdego aktu, czy tylko jakbyś… - Lei się zawahała - …na niego usiadła?
- Och, spójrzcie tylko na swoje obroże. Mało brakuje a wybuchną od zgromadzonej energii - wskazała na metalowe ozdoby. - A siedziałyśmy tylko na krzesłach.
Rudowłosa zerknęła odruchowo na Connora, ale u niego to było jasne, w końcu doszedł.
- Obawiam się, że mogę bardziej polubić gromadzenie energii niż jej używanie - wymamrotała z lekkim uśmiechem.
- Tylko do momentu, aż rzucisz swoje pierwsze zaklęcie. To potrafi uzależnić - zaprzeczyła.
- To chyba prawda - wtrącił chłopak. - Ja umiem ledwo co, a też uważam że to świetne uczucie. Zmieniać świat samym gestem i słowem.
- Czyli mówicie, że to dobre połączenie? - panna Mongle postanowiła im na razie uwierzyć na słowo. - O ile coś rzucę. Na razie co najwyżej mogę zrzucić ubranie.
- Nie przejmuj się. Na pewno dobrze ci pójdzie - zapewnił Connor, choć nie miał innych podstaw do tego, jak dobra wola.
- Jak do tej pory szło mi dobrze? - zapytała dwuznacznie, celowo go lekko prowokując i uśmiechając się szeroko. W końcu on miał ciągle męskość na wierzchu, a ona rozpięty kubraczek i cienką koszulę z kilkoma rozpiętymi z góry guzikami.
- No… - trochę zapomniał słów. - To znaczy… Bardzo mi się podobało - zapewnił i wyraźnie było widać, że nie kłamał.
- Czy to także warto często ćwiczyć? - tym razem spojrzała na Siri. Ciągle czuła niespełnione podniecenie, stąd jej umysł bardzo mocno osadził się w tym temacie.
- Pytasz o celach rekreacyjnych, czy magicznych? - wyszczerzyła ząbki w uśmiechu, poprawiając sukienkę. Jak na złość raczej się ubierała, niż rozbierała.
- A lepsza technika i wytrzymałość zmieniają stopień gromadzenia magicznej energii? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Lei.
- A wiesz, że nawet tak? Dłuższy stosunek jest bardziej satysfakcjonujący, a to przekłada się na więcej energii magicznej - wyjaśniła.
- A jego intensywność? - ciekawość rudowłosej nie znała granic. - Liczy się tylko to co nam daje mocniejsze doznania, czy są jakieś ogólne… założenia?
- Naprawdę nie słuchaliście - mruknęła w odpowiedzi, ale zaraz dodała głośniej. - Mistrz H’arton zdobył sporo dowodów na to, że intensywność doznań ma duże znaczenie. Nowe doświadczenia, przełamywanie swych ograniczeń. Ale to może być niebezpieczna ścieżka - zastrzegła. - Niektórym czarodziejom odbija i stają się liczami, nam pewnie też może coś odbić - rozłożyła ramiona.
- Od nadmiaru wrażeń? - spytała z powątpiewaniem Leilena. - Aby być liczem, to chyba najpierw trzeba być potężnym. Na razie mi nie grozi - mrugnęła wesoło. - A Connor chyba chciałby więcej - zasugerowała, zezując na twardą męskość.
- No… nie protestowałbym - przyznał.
- Tacy młodzi i tacy niewyżyci - zaśmiała się Siri. - Ale to przecież biblioteka, nie miejsce do takich rzeczy - nijak w wypowiedzeniu tego zdanie nie przeszkodziło jej to, co sama przed chwilą robiła.
- Chcesz pójść gdzieś indziej? - Lei natomiast zdecydowała się na bezpośredniość, bowiem żar pomiędzy nogami robił się stanowczo zbyt intensywny.
- Tutaj i tak nas już poniosło - skinęła głową. - Tylko gdzie mielibyśmy pójść? Nie mam prywatnej komnaty, a nie chcę się wami dzielić.
- No cóż, dopóki mamy to - Lei wskazała na obrożę - to mamy też własne komnaty. Cele bardziej - zasugerowała. - A u Connora jeszcze nie byłam. On musiał dostać wielkie łóżko!
- I pewnie jest tak samo twarde, jak on sam - skomentowała, ale nie brzmiało to jak protest.
- Jest trochę twarde - przyznał chłopak. - Ale ja takie nawet lubię.
- Ja też lubię twarde - zgodziła się dwuznacznie Siri. - Wciągaj spodnie i chodźmy. Ty miałeś swoje pięć minut, a my wciąż potrzebujemy pieszczot - mrugnęła do Lei.