Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2018, 16:57   #6
Avdima
 
Avdima's Avatar
 
Reputacja: 1 Avdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputację
Wielkie, pokryte futrem cielsko Sher Nazara przykryte było lekką skórznią, która zasłaniała tylko najbardziej witalne punkty. Oprócz tej części ubioru, khajit nosił jedynie spodnie, zawiązane pasy materiału wokół dłoni i poniżej łydek oraz obszerną pelerynę na grzbiecie. Równie oszczędnie prezentował się jego dobytek, jeden podróżny plecak wypełniony najbardziej niezbędnymi utensyliami i z przypiętymi po bokach liną oraz prostymi narzędziami. Najbardziej wyróżniał się amulet, dyndający na szyi khajita. Rozmiarów pięści dziecka i z wyraźnie brakującym, dużym klejnotem.

Szyja Sher Nazara była puszysta, dostojnie podkreślając bardzo białe policzki. Nos szeroki i o ciemnym zabarwieniu. Oczy koloru beżowego, chociaż pod światłem mogły czasami wydawać się pożółkłe. Kto nie obcował dłużej z tygrysimi khajitami, mógł powiedzieć, że wygląda jak każdy inny z jego gatunku. Dla nich było zupełnie inaczej, a dla samego Sher Nazara, trójka ludzi przybyła na zlecenie wyglądała bardzo podobnie, szczególnie ten z psem, jakby był synem pozostałej dwójki.





Dobrą równowagą dla klaczy był oszczędny ekwipunek khajita, bo kot ważył swoje. Rumakiem nie była, a zwykłą kobyłą co nadaje się na prostą drogę, szerszą nieco i niższą, ale za to o twardym grzbiecie. Nosiła imię Baronowa, ale na taką zdecydowanie nie wyglądała.

Spotkanie przy podjeździe do rezydencji Sher Nazar skwitował jedynie krótkim przywitaniem i dalej milczał, ignorując pytania i zaczepki reszty. Z ulgą zsiadł z konia i zostawił go przy stajence, mogąc wreszcie poczuć piach pod stopami. Wolałby podróżować o własnych siłach, ale czasami trudno było nadążyć za jeźdźcami i czy tego chciał, czy nie, trzeba było skorzystać z pomocy zwierzęcia.

Ludzie jak ludzie, widział takich wielu. Każdy myślał, że jest unikatowym płatkiem śniegu, a potem okazywało się, że dałoby się ich wszystkich posegregować w kilka ogólnikowych grup i żaden by nie pozostał samopas. Elf za to wydawał się obcy, pachniał dziwnie, odlegle. Sher Nazar nigdy takiego nie widział w tych stronach, a tym bardziej w rodzinnych.

Na strażników tylko spojrzał i czekał, aż skończą gadać. Nie przeszkadzała mu nachalność młodszego, lepiej być przezornym, niż potem żałować braku rozwagi. Samemu kiedyś sprawował stanowisko jakby strażnicze, niejednego trzeba było sprawdzić, chociaż na ziemie jego rodziny wjeżdżało się bardziej na własną odpowiedzialność.

Chciał już ruszyć do bramy, nie mając niczego do oddania, gdy zatrzymał go strażnik. No tak, musiał zdać maczetę, oddał i czekan na wszelki wypadek. Mógł zdjąć cały plecak, ale nie lubił myśli, że w jego nieobecność ktoś mógłby grzebać w jego rzeczach.
Broń nadal pozostawił przy sobie, ale skonfiskować kłów czy potężnych łapsk się nie dało, przynajmniej nie bez interwencji czarodzieja. Do posiadłości wchodził uzbrojony jak na co dzień.
 
Avdima jest offline