Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2018, 21:00   #12
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Tura 2 - Lekcy

Hodowski jako człek obyty w świecie i wiedzący to i owo wiedział że gówniarzeria przed 21 rokiem życia, mając niewykształcony płat czołowy mózgu, nie za bardzo jest w stanie na bieżąco myśleć o konsekwencjach swoich czynów. Tego typu ludzi najlepiej uczyć poprzez ból, bo ból to najlepszy nauczyciel dla rozwydrzonej smarkaterii.
Oznaczało to że dzieci trzeba potraktować jak psy.
Jeżeli nie będziesz dość przekonujący nie wezmą cię poważnie.
Jeżeli się zawahasz, skoczą ci do gardła.
Jeżeli odpuścisz to zagryzą albo będą próbować jak daleko mogą się posunąć.

Lekcy postanowili zająć się kolorytem zanim przejdą do innych zajęć.

***

- Co tam kombinujecie? - zapytał Mike.

Frank wraz z Rebe siedzieli nad jednym stołem i przy pomocy dość starej maszynki do napełniania pocisków przygotowywali naboje do strzelb. Skandynawa i Araba przydzielili tymczasowo do Ciężkiego odpowiednio jako Elektryka i Architekta. Mike jeszcze zrobił parę kursów z Handlowymi, aby przyjrzeć się dokładniej okolicy w której mieli operować. Polak z Żydem w tym czasie opracowywali plan ataku i środki jakie miały zostać zastosowane. Była robota do zrobienia i nawet zaskoczenie, że pomysł z produkcją gorzałki przeszedł nie był w stanie wstrzymać wytężonej pracy umysłowej.
Tak czy siak Lekcy opracowali plan, aby po prostu zajechać furgonetką, otworzyć tylne drzwi, ostrzelać gówniarzy przy pomocy broni typu non-lethal po czym wciągnąć ich do środka, zrobić im jakieś upokarzające rzeczy, cyknąć fotki, a potem zagrozić że jeżeli jeszcze raz gnojki napadną na kogokolwiek to całe Saint Louise zdjęcia zobaczy.
Co prawda pierwotny plan przedstawiony przez Hodowskiego zakładał ucharakteryzowanie się na rosyjską mafię, zajechanie czarną wołgą, przestrzelenie gnojką kolan, a potem załadowanie do bagażnika i zafundowanie najbardziej przerażającej przejażdżki w życiu, jednak szybko mu to wyperswadowano. Nikt poza Hodowskim nie miał jak udawać rosjanina, nie mieli wołgi (tym bardziej czarnej), a jakoś głupio tak było potem tłumaczyć się HQ czemu grozili komuś sprzedaniem na organy.

Realizację przygotowań wzięli na siebie Hodowscy i Rebe. Pozostali członkowie bandy zostali przydzieleni do działu ciężkiego, aby pomagać im w ogarnianiu kolejnych sekcji bazy, a tym samym zyskać sobie punkty u kolegów po przemysłowym fachu.
Frank i Moshe od razu wzięli się za przygotowywanie gumowych kul do strzelb oraz gazowych środków porażania oczu i dróg oddechowych. Praca szła jak po grudzie, bo podstawowy prymitywny sprzęt był po prostu... no prymitywny. Zero automatyki, wszystko ręcznie. Na szczęście robota nie wymagała jakiś hurtowej ilości amunicji.

- A nic tak sobie się zastanawialiśmy czy oprócz gumiaczków nie zrobić czegoś innego - odparł Frank - Wiesz... na przykład tych pocisków z pieprzem kejeńskim albo gazowych.

- Myślałeś może o soli kamiennej? Jak będziemy na paru metrach to powinna się sprawdzić.

- Może jeszcze te iglaki? Nie. Zimno jest, w kurtkach siedzą, na niewiele to się zda. Przyniosłeś com kazał?

- Trochę głupio było mi się pytać kobitek z naszej bazy, więc poszwendałem się po okolicy i po bazarku...

- Nie było ciebie cały dzień.
- Hodowski zmrużył oczy i przybrał sceptyczną minę.

- Spokojnie, spokojnie, brachu. Mam ja rzeczy które zaspokoją twoją rozbuchaną chuć...

- Kurwa, Mike, bo przydzielę cię do Sanitarnego na szorowanie klopów.

- Dobra, masz
. - rzekł murzyn podając kuzynowi prosty szary wór.

Franek zajrzał do pakunku i aż mu brwi podjechały do góry.

- O ja pierdolę. Skąd żeś tyle tego wytrzasnął?

- No to dłuższa historia. Poszedłem na bazar, przejrzeć się co tam mają, bo to bieda i ludzie wszystko sprzedają. No i stały tam takie panie w tanich futrach, wymalowane, co bardzo ładnie się uśmiechały do wszystkich. I podszedł do nich jakiś taki koleś w płaszczu, niby normalny, ale rozglądał się ciągle. On tam przed nimi rozchyla ten płaszcz, a one na widok pod spodem mówią: "Dycha się należy".

- Aj waj! Co za degrengolada!
- zawołał Moshe.

- To tak. On na to, że da im więcej jak z nim pójdą. One nie chciały i tam go spławiły, ale poszedłem za nim i po kilku godzinach kluczenia zdołałem namierzyć dom tego zboka. Niby zamknął się na klucz, ale wlazłem przez przeciwpożarowe. Założyłem kominiarę, rękawice, aby w razie czego mnie nie poznał. W środku normalne mieszkanie, ale w sypialni... no koleś chyba nagrywał jakieś amatorskie ekscesy i miał sporo tych sprzętów. Wziąłem go potraktowałem gazem, a potem bum po łbie i położyłem go lulu.

- W mordę i sam koleś tego tyle nagromadził? To chyba drogie... bo fikuśnie wygląda.

- Przed wojną to był ostry biznes.
- mruknął Moshe kręcąc głową - Takie rzeczy to na zamówienie.

- Ty... a może w ten sposób zgromadzić środki na bazę...
- Hodowskiemu błysnęło oko kiedy w głowie zaświtał kolejny "genialny plan".

Rebe palnął Franka w tył głowy.

- Bezbożniku! Nic dziwnego, że żadna porządna kobieta nie chce takiego hultaja jak ty!

- Ekhm... tak czy tak.
- podjął z powrotem Mike - Wrzuciłem do wora i wyparowałem stamtąd zanim ktokolwiek się skapnął. Tak czy tak. Założy się tym dzieciaczkom te cudeńka, resztę pozawiesza na ścianach w jakimś pustostanie. Focie będą pierwsza klasa.

- Prawda. Gdyby mnie takie rzeczy założono to bym się bał potem ukraść cukierka. To dokańczamy robotę z amunicją, budujemy jakiegoś maszynowego paintballa, robimy kulki z gazem i zapisujemy się na następny kurs furgonetki a potem...

- A potem jedziemy pokazać kto jest panem na tej dzielni. - zarechotał paskudnie Mike.
 
Stalowy jest offline