Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2018, 23:59   #3
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Leith stał nieruchomo, tak jak każde stworzenie w momencie potencjalnego zagrożenia. Tak jak kot, który z za winkla niemal wpadł na psa. Tak jak piechur, który w ostatnim momencie zatrzymał stopę unikając tym samym wdepnięcia w gniazdo żmij. Leith zastygle obserwował Tulę, mężczyzna obserwował kobietę, bękart obserwował Skrzydlatą. Szlachetną. Potwora.
Wszyscy byli potworami. Każde stworzenie jakie Leith znał, o jakim wiedział, że istnieje było mu wrogie, zaś on sam, był wrogi z wzajemnością. Ludzie byli mu wrodzy zawsze jeśli tylko akurat nie byli bardziej wrodzy względem czegoś innego. Wtedy to pozwalali Leithowi być wrogim względem tego czegoś wspólnie z nimi. Do dzisiaj Leith nie był pewien czy Skrzydlaci bardziej się go brzydzą czy nienawidzą. Przecież jakaś emocja musiała dominować nad inną gdyż prawo władzy silniejszego obowiązywało nawet aspekty psychiki. Oczywiście nawet gdyby nie pochodzenie, Skrzydlaci mogli po prostu nienawidzić Leitha za to, że starał się ich mordować, mordował i zapewne będzie to robił znowu.
Jeśli przeżyje następne parę chwil.
Potwór patrzył na potwora. Leith wiedział tak samo dobrze jak Tula, że to ona będzie jeść i to on będzie jedzony. Jemu nikt nie pomoże, jej pomogliby wszyscy, włącznie z rojem ludzi którzy okupowali przestrzeń za Leithem.
Oczywiście, gdyby taka pomoc w ogóle była konieczna.
Leith czuł w powietrzu strach. Ludzie nawet pocili się inaczej, kiedy w powietrzu wisiało niebezpieczeństwo. Zupełnie jakby nagle chcieli pozbyć się całego gówna tak szybko, że dupa im nie starczała i próbowali wypchnąć resztę skórą. Leith wiedział, że jeśli człowiek miałby pozostać bez gówna, to musiałby się po prostu zdematerializować…
To bynajmniej nie oznaczało, że Leith się nie bał. Z tego jak ludzie opisywali strach, bękart wywnioskował iż jest to uczucie które towarzyszy mu cały czas. To instynkt który jest zawsze aktywny. Leith był w ciągłym pogotowiu, w ciągłym strachu. Nie bał się natomiast strachów z szafy, wyimaginowanych koszmarów czy złego losu jutro. Dla Leitha to było tylko jeszcze jednym dowodem ludzkiej słabości. Świat jest pełen niebezpieczeństw i każde uderzenie serca może być ostatnie, gdybanie o nierealnych zagrożeniach nie ma w takiej sytuacji sensu. Dla Leitha istniało tylko teraz.
Teraz Leith się bał.
Jakkolwiek energiczne były obie strony w zaprzeczaniu tego faktu, Ludzie i Skrzydlaci dzielili do jakiegoś poziomu “pewien zmysł estetyczny” którego najlepszym dowodem istnienia było istnienie Leitha…
Wszyscy Skrzydlaci wydawali się Ludziom piękni (choć może nie wszyscy widzieli Jednorękiego Fina).
Tula była dla Leitha piękna. Była piękna i pozostałaby piękna gdyby patroszyła jego ciało. Jej skóra wciąż byłaby aksamitna i gładka gdyby to on ją rozpruwał. Jej ponętne usta wciąż wyglądałyby kusząco gdyby otwierała je w spazmie paniki, kiedy to jego kciuki wyłupuwałyby jej oczy.
W odróżnieniu od Ludzi i (chyba) Skrzydlatych, Leith nie myślał kutasem tylko dlatego, że odczuwał jego istnienie w ciasnych spodniach. To nawet nie dlatego, że nigdy nie używał go w taki sposób. Nawet w czasie gwałtów, mężczyźni wyobrażali sobie, że ich ofiarom to się podoba. Przezywali je zdzirami i dziwkami okładając, bijąc. To podbudowało ich libido. Leitha zaskakiwało jak bardzo to irracjonalne “ chcesz tego suko, wiem że chcesz” jest konieczne dla zachowania twardości śmierdzącego ciała. W odróżnieniu od innych, Leith nie tylko nie chciał, ale zwyczajnie nie potrafił oszukać samego siebie. Żadna istota go nie chciała, żadna nie kochała i nie chciała kochać, a Leith nie uciekał przed rzeczywistością do świata fantazji.
Bękart nie miał dowodów na to, że stojący gdzieś tam w oddali jego pleców Ludzie rozbudzają żądze w umysłach Skrzydlatych strażników, czy też nie. Osobiście jednak, skłaniał się do tego, że nie…
Mężczyzna już nawet nie pamiętał dobrze swojej matki, jednak przynajmniej jakieś wybrane elementy jej fizjonomii musiały sprawiać przyjemność jego ojcu.
Tyle było wiedzy Leitha, mężczyzna rozumiał też, że Tula bawi się właśnie jego kosztem. To bękart czuł instynktownie. Jak perfidna jest to zabawa i na ilu płaszczyznach, więzień nie miał nawet jak sprawdzić. Zresztą, Leithowi taka wiedza nie była potrzebna, takie przejmowanie się na zapas pasowało bardziej do Ludzi. Dla bękarta liczyło się najpierw przetrwanie najbliższej chwili, a potem dopiero chwili kolejnej. Teraz musiał zareagować na słowa kobiety, która w odróżnieniu od innych zwierząt, a podobnie do Ludzi, uwielbiała najwyraźniej popisywać się swoją umiejętnością werbalnej komunikacji.
Doprawdy, ta umiejętność była jedną z kluczowych do przetrwania pośród Ludzi czy Skrzydlatych, toteż Leith mimo iż osobiście uważał ją za nadużywaną, potrafił z niej korzystać wcale dobrze.
- Możliwe. - odpowiedział.
Nie była to jednak pełna odpowiedź na zadane przez nią pytanie.
- Pokaż mi go. - zażądała, nie przestając się uśmiechać. Jej dłoń jakby odruchowo - choć u Skrzydlatych wszystko zdawało się być podszyte manipulacją - powędrowała do paska, gdzie miała przymocowanych kilka noży. Jej dłoń oparła się na broni, na widok której kilku byłych niewolników przełknęło ślinę.
[MEDIA]https://3dexport.com/items/2017/10/20/473218/177382/custom_fantasy_knife_3d_model_c4d_max_obj_fbx_ma_l wo_3ds_3dm_stl_1912321_o.jpg[/MEDIA]
Niepozorne ostrze o zakrzywionym kształcie i rękojeści umieszczonej nie u nasady, a jakby na cyplu noża służyło jednemu celowi tzw. goleniu męskich osobników. Goleniu ich z jąder.
Nie żeby mężczyźnie trzeba było specjalnie grozić, sytuacja tego nie wymagała. Skrzydlaci mieli wszystkich więźniów na talerzu i Tula naprawdę nie musiała pokazywać bękartowi czym go pokroi oraz gdzie, jeśli tego sobie właśnie życzy. Sam fakt, że kobieta się nawet fatygowała, w ocenie Leitha świadczył albo o jej małej inteligencji i wiary we własny autorytet lub o jej niskiej ocenie inteligencji mężczyzny. Leith natychmiast odrzucił pierwszą ewentualność. Bez przedłużania powoli ściągnął z torsu materiał. Jego klatka piersiowa była już tak muskularna, że stojąc bokiem, jego kamień (czy “kamyczek” ) mógłby niemal pozostać niezauważonym.
“Niemal” było tu oczywiście słowem kluczowym, stojąc frontem do Tuli mężczyzna nie mógł zakłamać nic ze swojej mieszanej fizjonomii.
Tula spojrzała na jego mocarną, szerszą ze dwa razy niż jej własna pierś z pobłażliwym uśmieszkiem.
- Jasnoniebieski... no cóż, to nawet wody w wannie nie podgrzejesz.
Księżna Dworu Wiatru podeszła bliżej i zastukała paznokciem w powierzchnię kamienia. Ten drobny gest odbił się echem w całym organizmie bękarta, który odruchowo aż się wzdrygnął.
- Nawet na służącego się nie nadajesz...
Dłoń przesunęła się na umięśniony brzuch byłego niewolnika. Piękne, ale podobne szponom ostre paznokcie lekko drapały skórę, ześlizgując się coraz niżej i niżej.
Leith nie miał pojęcia co mogło chodzić Skrzydlatej po głowie, wiedział jednak, że nawet gdyby jakieś pojęcie miał, to wciąż nie potrafiłby przelać takiej wiedzy na aktywną reakcję. W takiej sytuacji stanie nieruchomo wydawało się najlepszym rozwiązaniem...
- Wybacz pani, ale właśnie mieliśmy zarządzić wymarsz tej grupy, by przed Świętem Wiosny wszyscy niewolnicy znaleźli się za murem - powiedziała uprzejmie, acz z wyraźnym zniecierpliwieniem Asarah. Tula nie poświęciła jej nawet jednego spojrzenia, pełnię swojej uwagi skupiając teraz na Leithcie, który z kolei skupiał uwagę na ruchach kobiety. Ruchach, które mogły przecież w każdym momencie stać się dlań niebezpieczne czy wręcz zabójcze.
- Wszyscy śmiertelni niewolnicy - poprawiła jasnowłosą, zatrzymując dłoń nieco ponad pępkiem bękarta. Znów się do niego uśmiechnęła niczym kot, który właśnie upolował mysz. To przynajmniej było dla Leitha zrozumiałe, toteż odpowiedzią na jej uśmiech była kamienna twarz… “myszy”.
- Jakby na to nie spojrzeć, ciebie nakaz królowej nie obowiązuje. Mógłbyś znów zostać zakuty w kajdany albo zginąć i nikt nie przejąłby się twoim losem... - wymruczała, jakby wypowiadane słowa miały być pieszczotą - Powiedz... naprawdę chcesz wracać? Do ludzi? - źrenice Leitha ostrzegawczo zwęziły się, jakby dając do zrozumienia, że mężczyzna spodziewa się jakiejś pułapki. Bękart rzucił za siebie szybkie, przelotne spojrzenie na gromadę więźniów. Czy o to właśnie tu chodziło? ostatni, perfidny żart skrzydlatych? miał przy tych wszystkich ludzkich świadkach powiedzieć co o nich myśli? a później i tak odeślą ich razem?
Leith skupił się więc nie tyle na tym co chciał a na tym czego nie chciał.
- Nie chcę wracać… w kajdany. Ale jeśli miałbym wybierać, to jeszcze bardziej nie chcę umierać.
Tula zachichotała. Najwyraźniej jej zdanie o inteligencji Leitha faktycznie było niezbyt dobre, bo zaczęła tłumaczyć:
- Chodziło mi o to czy chcesz wracać do ludzi. Uprawiać ich ziemię, rżnąć ich kobiety... zapewne bez ich zgody. Czy może... chciałbyś zostać z nami... na moim dworze?
Ostatnie pytanie tak zbiło Leitha z tropu, że zupełnie zapomniał o cisnącym mu się może nie na usta ale przynajmniej na myśl komentarzu, że sam jest żywym dowodem gwałtów popełnianych na skrzydlatych.
Na to samo pytanie zareagowali też chyba wszyscy inni słuchacze poruszeniem. Nawet sam Byron wysunął się przed szereg.
- Tulo, nie możesz... - urwał, bo został zamordowany przez parę srebrzystych oczu.
- Jeśli się nie mylę po oswobodzeniu, ten oto... egzemplarz jest wolny. Ponieważ nie jest człowiekiem, nie obowiązuje go Traktat. Może robić co chce. A ja składam mu propozycję, co by mógł robić. Czy jest to coś, co łamie zarządzenie naszej wspaniałej królowej? - zapytała ostro Księżna Dworu Wiatru. Nikt jednak nie odważył się sprzeciwić czy cokolwiek odpowiedzieć, toteż uwaga Skrzydlatej znów skupiła się na Leithcie.
- Nie umiem uprawiać ziemi, nigdy też żadnej nie miałem i pewnie nie mógłbym mieć. Nie mam niczego, do czego mógłbym skądś wracać, ani nikogo, żadnej żywej rodziny… przynajmniej za murem - tym razem mężczyzna nie mógł już powstrzymać choćby cienia cynicznego grymasu. Szybko jednak przeszedł do meritum. - Powiedziałaś, że nie nadaję się na służącego, co więc miałbym u was robić?
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline