Koniec walki nadszedł niespodziewanie. Imra patrzyła chwilę na pogryzioną i podrapaną poczwarę. Jej gniew powoli ustępował. Kiwnęła głową, a potem pokiwała głową czarującym.
- Dobra robota - rzuciła zachrypniętym głosem, zaraz odchrząkując. Jej spojrzenie przeniosło się na zębatego. Z ociąganiem jemu też kiwnęła głową. Zmierzyła go jeszcze oceniającym spojrzeniem i dopiero przeniosła wzrok na niedawno skrępowanego człowieka.
- Imra Oririel - przedstawiła się sucho. Jej uwagę przyciągnęła wieka skrzynia. Półelfka wciąż nie mogła opędzić się od wrażenia, że zna te osoby. Nie mogła sobie jednak uzmysłowić z jakiego powodu miałaby zaznajamiać się z ulicznym rzezimieszkiem.