Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2018, 10:30   #1
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
[autorski] Straszny Dwór

Modlą się duchy ciemnych wód -
modli się serce krwawe.
W wnętrznościach mogił szlocha lud
i szlocha serce krwawe.
Armat śpiżowych tętni grzmot
i tętni serce krwawe.
Bagnety pełzną pjanych rot
i pełznie serce krwawe.
Zadrgały bruki rżniętych miast -
zadrgało serce krwawe.
Wampiry gaszą wieczność gwiazd
i gaszą serce krwawe.
Zhańbione ciała - pusty dwór -
zhańbione serce krwawe.
Wtem tryumfalnie zapiał kur -
i pękło serce krwawe.

Tadeusz Miciński, "Wampir"


klimacik

Zamek w Głogówku wybudował w 1250 roku książę opolski Władysław I i po dziś dzień wielu zachodziło w głowę jakim cudem dotrwał on do 1999 roku. Co wydawało się jeszcze dziwniejsze, tym nieco zapuszczonym, ale wciąż świetnie utrzymanym zamkiem nie interesowało się ani miasto, ani konserwatorzy zabytków. Budowla jakby nie istniała w oficjalnych rejestrach zabytków i tylko zapaleni historycy i podróżnicy słyszeli o niej. Co z tego jednak, skoro prywatny właściciel niemal nigdy nie wpuszczał do środku gości, a jeśli już to robił... wychodzili dopiero po kilku dniach... inni niż wcześniej.
Drzwi wewnątrz baszty skrzypnęły. Do niedużego pomieszczenia, wyglądającego bardziej jak szpitalna izolatka niż zamkowa komnata wszedł wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna.



Mimo iż jego skóra była raczej blada, rysy twarzy i fryzura zdradzały iż nie jest Polakiem z pochodzenia. Mężczyzna wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi i podszedł do siedzącego na parapecie blondyna o oczach tak czysto błękitnych, że wydawały się wiecznie zapłakane.



- Karol mówi, że do Opola przybył wampir. Najprawdopodobniej parias. - odezwał się po angielsku głębokim głosem wysoki mężczyzna nazywany przez wszystkich Łamaczem.
Blondyn nawet na niego nie spojrzał. Patrzył przez otwarte okno w mrok nocy z jakąś dziwną tęsknotą.
- Wiecie co robić. - odparł krótko. Łamacz skinął głową.
- Już wysłałem naszych ghuli, będą wieczorami patrolować miasto.
- Dobrze.

To był chyba koniec rozmowy. Dredziarz odwrócił się na pięcie i już miał wyjść z komnaty, gdy nagle zatrzymał się. Jego mocarne pięści zacisnęły się.
- Lesławie... myślisz, że kiedyś się uda? - zapytał cicho. Blondyn milczał dłuższą chwilę, jakby w ogóle nie usłyszał pytania.
- Co nam zostało, jeśli nie próbować...
Pięści Łamacza zacisnęły się tak mocno, że jego ramiona zaczęły lekko drżeć.
- To okrutne, co nam zrobili. Ta nadzieja... to jest chyba najgorsze.
- Zapłacą za to - odpowiedział z przekonaniem blondyn. - Czas nie stanowi dla nas problemu. Prędzej czy później wszyscy zapłacą...
Spod uniesionej jak u warczącego zwierza wargi błysnął śnieżnobiały, nienaturalnie długi kieł.


***


Za dnia park na wyspie Bolko był jednym z najpopularniejszych miejsc w Opolu, gdzie mieszkańcy miasta wybierali się na spacery, przejażdżki rowerowe, do ogrodu zoologicznego i - oczywiście - do kawiarni. Jednak późnym wieczorem, czy już właściwie nocą, bo ledwo godzinę przed wybiciem północy, stare drzewa i opustoszałe alejki nie wydawały się zbyt przyjazne. Każdy przerośnięty krzew, każdy cień drzewa, każda boczna ścieżka mogła stanowić kryjówkę jakiegoś zboczeńca. A na pewno tak by było zdaniem babci Stanisławy, gdyby dowiedziała się, że jej wnuczka o tak nieprzyzwoitej porze sama spaceruje parkowymi alejkami. Jaki jednak wybór miała Mokka, gdy wypadała jej kolej na zamykanie kawiarni niedaleko przystani kajakowej. Zarobki były tam niezłe, jednak podliczenie kasy i ogarnięcie lokalu przed kolejnym dniem zwykle zajmowało koło godziny czasu. Toteż zamykając kawiarnię o 22, Aleksandra, pseudonim Mokka od nazwy swojej ulubionej kawy, mogła się cieszyć jeśli dotarła do swojej kawalerki na starówce przed północą.

Zresztą znała już tę drogę i wiedziała, że raczej nie ma się czego obawiać. W wielu miejscach zamontowany był monitoring miejski, a zazwyczaj jedynymi osobami, które mijała byli biegacze, ludzie z psami lub obściskujące się na ławkach parki, które życzyły sobie mieć z nią do czynienia tyle sam, co ona z nimi.

Zazwyczaj więc Mokka szła spokojnie, nawet odczuwając przyjemność podczas tego nocnego spacerku, gdy z grającym hity rockowe lat 70-tych discmanem i słuchawkami na uszach przemierzała opustoszałe parkowe alejki.

Tego dnia jednak coś było nie tak. Czy to przez pełnię Księżyca? Od momentu jak zamknęła kawiarnię, Aleksandra miała dziwne przeczucie, że jest obserwowana. Jednocześnie nikogo w okolicy nie widziała. Czyżby babcia miała rację i Szatan ją opętał za złe prowadzenie się?
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 28-07-2018 o 10:32.
Mira jest offline