Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2018, 22:34   #19
katai
 
katai's Avatar
 
Reputacja: 1 katai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputację
Nautolanin nie zdążył nawet zacytować z 7-mego traktatu Pertraktacji Pokojowych z Utapau, gdy nagły blask świateł ulicy wdarł się do wnętrza tawerny przez szeroko otwarte drzwi. Na widok Zeltronki przełknął powoli ślinę. Przełknął po raz kolejny na widok Dashade’a, tym razem z całkowicie innego powodu. Stał z rozwartymi ustami i podniesionym do góry palcem, gdy oboje minęli go bezceremonialnie i zaczęli dyskutować z Mandalorianinem i jego poplecznikiem. Gdyby nie był Jedi, pewnie poczułby w tej chwili ukłucie urażonej dumy, jednak mentalny trening, jaki przeszedł w świątyni, natychmiast wrzucił ego na wsteczny bieg. Przyglądał się przez chwilę bezradnie, jak cała gromadka zmierza błogo ku mordobiciu. Kolejna wymiana zdań nieco ostudziła atmosferę, lecz nadal można było wyczuć zawieszoną w powietrzu woń Bantciego poodoo. Należało działać. Hokk obrzucił wzrokiem wystrój kantyny, po czym wdrapał się zwinnym susem na najbiższy stolik.

“To nie my powinniśmy teraz udzielać odpowiedzi.” -

Usłyszał za plecami i był przekonany, że wszyscy właśnie patrzą na jego wypięty zadek, po tym jak zlądował na lepkim od brudu blacie. Łypnął przez ramię na nieco skonsternowanych zgromadzonych. Nawet Polis Massanin, mimo braku wyrazu twarzy, sprawiał wrażenie nieco zakłopotanego. Zwinnym piruetem Jedi stanął wyprostowany na podwyższeniu i skierował się do publiczności.

- Moi drodzy, widzę, że każdego z nas prześladują demony przeszłości. Nic dobrego nie wyniknie, jeśli damy upust frustracji i przemówą blastery. W każdej bitwie po wymianie ciosów i tak trzeba usiąść do stołu. Dlaczego by nie pominąć przemocy i przejść od razu do rozmowy? - Oblicze Hokka rozświetlił najszczerszy uśmiech, jaki widziano w tej okolicy, prawdopodobnie od czasów Lorda Hotha.

Zeltronka obserwowała pokaz Nautolana z mieszanką konsternacji i rozbawienia. Skrzyżowała ramiona pod biustem, a na jej kształtnych fioletowych wargach błąkał się zagadkowy uśmieszek. Gdy nieznajomy skończył przemawiać, pokiwała głową i poparła go:

- Słusznie, przemoc nie ma najmniejszego sensu, gdy jest tyle kwestii do wyjaśnienia. - Nie byłaby jednak Barą Vobris, gdyby po krótkiej pauzie nie dorzuciła, spoglądając zaczepnie na dyplomatę na stole: - Choć przez chwilę już sądziłam, że zatańczysz albo coś… -

Mandalorianin przewrócił oczami, widząc, co się dzieje dokoła niego. Dom wariatów. Gdyby nie informacje, na jakich mu zależało, z pewnością to wszystko potraktowałby zupełnie inaczej.

-Skończyliście? - zapytał. -Z przedstawieniem możemy poczekać na bardziej sprzyjające warunki. Pójdźmy gdzieś, gdzie jest spokojniej. Marka, znasz takie miejsce? - rzucił pytanie koledze, choć odwrócił się jeszcze do jedynej kobiety w towarzystwie, mierząc ją wzrokiem. Nie wyglądała zbyt wojowniczo, ciekawe, czy miała swój własny blaster. Ładna może była, ale wspólnych rajdów przeciwko wrogowi raczej nie mogliby urządzić. Mimo to pierwszy raz od początku rozmowy na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-Liczba nie ma tu znaczenia. Lubię wyzwania -

- Twój towarzysz jest, mam wrażenie, dość specyficznym osobnikiem - powiedział spokojnie Durn, zwracając się do Polis Massanina. - Bez urazy - rzucił jeszcze do Nautolanina. - Jest jedno takie miejsce w okolicy. Złomowisko. Co najwyżej przyjdzie nam odgonić kilku bezdomnych.

- Znam to miejsce, nada się - odparł Polis. - Wystarczy tylko, że w spokoju tam dotrzemy… - Spojrzał wymownie na Sudodtha. - Barah, poprowadzicie nas z Sekim. On też wie, o którym miejscu mówimy. Tylko panowie, bez żadnych sztuczek - powiedział głosem starającym naśladować pierwszą kwestię Łowcy nagród.

Łowca zaśmiał się, krótko ale naprawdę szczerze, co mogło wydawać się dość dziwne w obecnej sytuacji

-Nie bój się, nie potrzebuję żadnych sztuczek. I od razu szczere ostrzeżenie, nie próbujcie teraz uciekać, bo i tak was znajdę - skinął lekko głową wszystkim. Wydawał się całkiem pewny tego, że znalazłby ich, gdyby próbowali nawiać.

 
__________________
"You have to climb the statue of the demon to be closer to God."

Ostatnio edytowane przez katai : 02-08-2018 o 11:02.
katai jest offline