Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2018, 21:52   #20
Vetala
 
Reputacja: 1 Vetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputację
.....Och, proszę mi wierzyć, nigdy nie uciekam od tak… czarującego towarzystwa – mruknęła Barah, zerkając na niego z ukosa. Potem, położywszy dłonie na biodrach, przeniosła wzrok na Polis Massanina i pierwszy raz obdarzyła go dłuższym spojrzeniem: – Jakoś sobie nie przypominam, mój drogi, żebym przedstawiała ci Sekiego. I ciekawa jestem, skąd wiesz, jakie miejsca zna… Chyba nie tylko przed naszymi nowymi kolegami będziesz się tłumaczył. – Gdy na niego patrzyła, oczy miała nieco zmrużone, lecz nie w nieprzychylny sposób. Zdawało się, że darzyła go zaufaniem.
..... Ależ moja droga, Sekiego zna cała okolica. To najlepszy płatny morderca w Hutta Town… sporadycznie ochroniarz. Dziw mnie bierze, że miałaś 2000 kredytów na wpłacenie zaliczki za ochronę. Jak się poznaliśmy, opowiem ci przy innej okazji. – To powiedziawszy, mrugnął do Dashade; obydwaj pozbawieni mimiki twarzy wydali się mimo wszystko uśmiechać w wyobraźni obserwatorów. – Ruszajmy.

.....Lekko rozczarowany brakiem zainteresowania jego krótką, acz błyskotliwą (tak przynajmniej mu się wydawało) przemową ze strony zgromadzonych w lokalu istot, Hokk stał nadal wyprężony jak struna na blacie okrągłego stołu. Napięta twarz nadal wykrzywiona była w tym momencie już nieco niezręcznym grymasem uśmiechu. Brygada zbierała się do wyjścia. Jedi obserwował, jak mijają jego stolik i wymieniając uwagi, jeden po drugim opuszczają budynek. Został już praktycznie sam, rozglądając się nerwowo po lokalu, napotkał ponury wzrok barmana przestawiającego jakieś przedmioty za barem. Hokk natychmiast połknął uśmiech i utrzymując kontakt wzrokowy, zeskoczył ze stołu, odwrócił na pięcie i puścił truchtem za resztą, rzucając przez ramię niezrozumiałe “...praszam”. W umyśle jednocześnie przemielił frazę “muszę nad tym popracować.”. Doganiając Bogg’dana, wyszeptał:
.....Chyba poszło nie najgorzej? – szturchając lekko łokciem kompana.
.....Będę cię musiał zabrać na lekcję agresywnej dyplomacji – odparł mu telepatycznie. – Czasy Jedi minęły, wśród zbirów musisz zachowywać się jak zbir. Załatwmy tę sprawę porządnie. Mentor tego Mandalorianina był moim jedynym sprzymierzeńcem na dworze Grakkusa. Później ci wyjaśnię, dlaczego w ogóle tu jestem… Zeltronka również. To moja uczennica.

.....Cała ekipa ruszyła za Dashade i Barą. W towarzystwie tylu uzbrojonych mężczyzn, którzy przynajmniej na razie nie skakali sobie do gardeł, Zeltronka czuła się w pełni swobodnie. Lewą dłoń luźno opierała na rękojeści swego pradawnego miecza, który nosiła u pasa – przy jej wyjątkowym kroku gest ów wydawał się niczego nie sugerować. Panowie natomiast nie mogli nie zauważyć, że podążanie za nią oferowało pewne... szczególnie ciekawe widoki. W dodatku Barah co jakiś czas oglądała się na nich, zarzucając przy tym burzą ciemnoniebieskich włosów.
.....Seki kroczył nieco z przodu. Rozglądał się bacznie, obdarzając każdego, kto za bardzo zbliżył się do ich gromadki, swoim popisowym wyszczerzeniem kłów. Nie musiał jednak robić tego zbyt często – okolica była opustoszała, a zasadnicza większość nielicznych przechodniów śpiesznie schodziła z drogi na sam widok sylwetki ochroniarza. Fakt, że podążało za nim jeszcze kilku uzbrojonych jegomościów również oszczędzał im nieprzyjemnych konfrontacji. Tym sposobem, po drodze niewiele mówiąc, zostawili za sobą pałac, minęli starą, opuszczoną fabrykę i wyszli poza gęsto zamieszkany obszar miasta. Gdyby komuś wpadło do głowy zrobić konkurs na najobskurniejszą część Nar Shaddaa, ta mogłaby wystartować z całkiem wysokiej pozycji. Tutaj nikt nie mógłby ich podsłuchać – być może poza obrzydłymi żyjątkami ciemnych, zapuszczonych miejsc.
 
Vetala jest offline