Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2018, 22:57   #3
Morel
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Otwarta przestrzeń. Względnie otwarta, ale zawsze lepsza niż loch. Zdyszany Oleg spojrzał w kierunku czarnej kolumny dymu, którą zostawił za sobą. Nie zwracając uwagi na bałagan, zniszczenia, rannych i całą tą militarną oprawę przysiadł ciężko i splunął w bok pozbywając się z ust nieznanych wcześniej metalicznych smaków wojny. Spojrzał w niebo i odetchnął z ulgą. Niestety głęboki wdech znów wypełnił gardło gryzącym osadem. Frietz chrząknął gardłowo raz i drugi wyglądając jak kot odpluwający zlizane kłaki. Nie miał już jednak śliny by znów splunąć. Skrzywił się więc z niesmakiem kręcąc głową. Podniósł się wspierając się o ścianę budynku
`Odwodnienie jest niebezpieczne` pomyślał i nienaturalnie raźnym krokiem ruszył wzdłuż szarych ścian budynków. Wiedziony niemal szóstym zmysłem dotarł do niestrzeżonego, znajomo wyglądającego powozu. Jakby nigdy nic podszedł u uchylił materiał skrywający płynne diamenty Wissenlandu.
- Łyczek dla uzupełnienia płynów - powiedział cichutko i zerwał korek z butelki. Wypił trzy i pół dużego łyka. - To na drogę - Wyszeptał ładując kolejną butelkę w spodnie - To na spokojność - znów powiedział do siebie, mlasną i łapczywie opróżnił resztę butelki. Szybko poczuł wypite procenty i opróżniając kolejną butelkę już nic do siebie nie mówił.
Spakował w spodnie jeszcze dwie, mino, że nie miał tylu kieszeni. Rozejrzał się podejrzliwie, zgarnął szybko jeszcze jedną flaszkę i płynnym krokiem zwinął się niezauważony...

---------------------------

Albert przez większość oblężenia przytomnie przyjmował rozkazy w taki sposób by trzymać się z dala od granic miasta. Wewnątrz czół się bezpieczniej, a przecież donoszenie rannych do medyka było równie ważne jak prucie do wroga z łuku, tylko może mniej doceniane, ale przecież nie chodziło mu o chwałę, a o spełnienie służby ..możliwie bezpiecznie do końca. Albert był bystry. Niezbyt silny, ale bystry. Teraz po zakończeniu walk postanowił zadbać o zabezpieczenie dóbr materialnych. W końcu go docenią jego zaangażowanie przenosząc do zaopatrzenia tak pojętnego chłopaka.
Pamiętał o powozie z zapasem żywności, który mieli przetransportować ze swoją grupą do dowództwa.

Aż oniemiał kiedy dostrzegł menela opróżniającego przechyloną do pionu sporą flaszkę z tych właśnie zapasów "żywności". Właśnie miał podejść do z trudem łapiącego równowagę mężczyzny, ale widok pijaczyny ładującego w gacie butelkę, która natychmiast wypada przez nogawkę był tak zabawny, że zwolnił kroku by pocieszyć się jeszcze przedstawieniem.
Nagle kołyszący się mężczyzna zagarną kolejną butelkę i spojrzał się prosto na niego, lecz rozjechane gałki oczne widziały może na pół łokcia przed siebie zakładając, że używałby tylko jednego oka. Mężczyzna trzymający zdobycz przy ciele wykonał serię długich kroków po których zatoczył koło łamiąc prawa grawitacji i znalazł się z powrotem przy wozie. Zwymiotował, czknął, "napił" się z butelki nie zdejmując z niej korka i padł na mordę nie puszczając flaszki.

Zamurowany Albert patrzył chwilę na człowieka leżącego pod jego nogami. W końcu szarpnął go z ziemi i władował na powóz.

Tak oto Albert bohatersko ocalił zapasy i złapał szabrownika. Awans murowany.

----------------------

Oleg oprzytomniał kiedy ktoś zapinał mu klamry na skórzanej zbroi. Zdecydowanie za ciasno. Opinający ciało sztywny material śmierdział czymś dziwnym i był niewygodny, a do tego ten ktoś szarpał za tą cholerną klamrę starając się chyba pozbawić Olega możliwości oddychania. Kiedy już dopiął swego odprawił włóczęgę mocnym klepnięciem w plecy.
- Zwiadowcę do drużyny Grunnenberga! - Odezwał się czyjś głos. Następnie czyjaś dłoń nadała mu jakiś kierunek marszu, a do tego, kiedy Oleg chciał przetrzeć oczy dźgnął się w nos jakim patykiem, który po oględzinach jednym okiem okazał się łukiem.

Czort jeden wiedział co tu się wyprawiało, ale Oleg chciał żeby ci dziwni ludzie dali mu w końcu spokój więc szedł naburmuszony w nadanym kierunku.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 03-08-2018 o 23:02.
Morel jest offline