Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2018, 22:38   #6
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus Ritter wreszcie odczuł realne korzyści z przyłączenia się do Armii Wissenlandu. Zdążył odłożyć trochę złota, nawiązał znajomości z mistrzynią Idrą Ausburg, pozyskał licencję, a w sumie to nawet dwie. Przybory do pisania, które normalnie nie są wcale takie tanie. W trakcie nauki w kolegium nie mógł sobie na to pozwolić, a teraz to co innego. W Meissen zrobiło się trochę spokojniej, rajcy nawet jeśli coś tam protestowali, to mieli ważniejsze sprawy na głowie i pozwolili mu dalej zajmować siedzibę zaginionego maga. Do tego wśród mieszkańców mieściny miał swoich paru zaufanych ludzi, Ci na pewno gotów byliby udzielić dalszego wsparcia magowi, oczywiście gdyby zaszła taka potrzeba. Obecnie co najwyżej przynosili plotki oraz sami dalej rozpowiadali o bohaterskiej dziewicy z Meissen. Tym o to sposobem Wędrowny Czarodziej czuł się bezpiecznie i mógł poświęcać czas ćwiczeniom manipulacji szarych wiatrów magii – Ulgu. Był jednak świadomy, że nie potrwa to długo, dlatego też starał się zgromadzić komponenty potrzebne do rzucania czarów.

Rozkaz przygotowań do wymarszu, go nie zdziwił. Utrzymanie tego w tajemnicy też nie było jeszcze takie złe. Nawet informacja o porzuceniu Meissen mogła być dobra, szczególnie jeśli miał uchodzić za szarego maga z tego miasta. Magowi nie spodobały się jednak szczegóły ich zadania. Wyruszenie w dziesiątkę oznaczało konieczność unikania głównych traktów, brak jakiegokolwiek wsparcia, bezpiecznego obozowiska i zaopatrzenia. Ryzykowane może być nawet wchodzenie do wiosek, kto wie jak zareagują chłopi, czy nie wezmą kupą na widły, albo w nocy pomordują. Dla postronnych będą wyglądały jak jacyś maruderzy, czy inni dezerterzy. Jeszcze zamiast dodatkowego żołdu, to armia przyzwala łupienie konwojów ze zrabowanymi dobrami po drodze. Co im po zdobycznych dobrach? Nawet jak zdobędą jakiś wóz z towarem, to co z nim zrobią? Gdzie upłynnią? W las nim przecież nie wjadą… Czyli sztab nie liczy na jakiś spektakularny sukces, próbuje odwrócić uwagę wroga i choć trochę sparaliżować jego działania, a ich z góry spisali na straty.
Loftus westchnął, uporządkował i pozbierał swój dobytek. Dźwiganie nieporęcznych rzeczy, czy zbędnych kilogramów mogło się zemścić. Przed nimi długa droga, dlatego np halabardę oddał do zbrojowni w garnizonie. Odpowiednio wcześnie odwiedził też Gustawa oraz Bert. Od pierwszego chciał się dowiedzieć o co tak naprawdę w tym chodzi, a drugiego o jego wizję. Pomysł z łodzią był kuszący, zresztą zawsze można ją porzucić gdzieś po drodze, ale zdaje się płynęli by w górę rzeki, nurt działał by przeciwko nim. Dwa Graniczni mogą patrolować brzegi, a zauważeni staną się łatwym łupem dla oddziału konnicy jak tylko zejdą na brzeg i rozbiją obozowisko.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline