Chicho w kąciku stołu siedział sobie niziołek, czy też Halfling we wspólnej mowie. Uśmiech na jego twarzy doskonale oddawał jego rozbawienie z toczonej przy stole rozmowy.
Był to dla dużych ras najzwyklejszy niziołek, smakosz piwa i jedzenia z już wyraźnym niewielkim brzuszkiem, mimo młodego wieku. Jego kasztanowe włosy kręciły się, a lekka grzywka zachodziła czasami na piwne oczy. Pod niczym się niewyróżniającym płaszczem widać było skórzaną zbroję.
Niziołek bawił się jednym z loków zakręcając go na palcu. Trudno było określić w co jest uzbrojony, niemniej o ławę oparł plecak krótki łuk o kołczan pełen strzał - Jestem Milo High-Hill, specjalista od wszelkich zabezpieczeń i pułapek. Wiecie co mówią u nas o dużych ludziach i bicepsach? To, że nadają się tylko do uruchamiania pułapek własnym ciałem. hyyhyyhyyhyyhyyhyyhy.
Potem spojrzał z uśmiechem, zadzierając głowę, na Woricka. - Nie zwykłym okradać ludzi, chyba że zbytnio się wynoszą ponad innych, wielkoludzie.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |