Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2018, 12:55   #16
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Jakiś czas po rozpoczęciu misji
Furgonetka X-COM, przed klubem „Night Girl”


Siedzący w furgonetce George pochylał się nad ekranem komputera, raz po raz wystukując jakieś polecenia na fizycznej klawiaturze. Wnętrze pojazdu na pierwszy rzut oka sprawiało wrażenie totalnego chaosu. Plątanina kabli, szereg monitorów, składowisko urządzeń elektronicznych i całego informatycznego ustrojstwa. Ktoś nieobeznany mógł pomyśleć, że właściciel pojazdu kolekcjonuje złom. Prawdą jednak było, iż samochód przerobiono na mobilne centrum dowodzenia, a ścieśniony wewnątrz „Bo1” był panem tej cyber przystani.

- George, co u was? - Zapytanie przeszło przez kanał komunikacyjny, który wykorzystywali skanerzy z „dwójki”. Głos, wyraźny i rzeczowy, należał do kierownika Wydziału, który w przeciwieństwie do George’a przyczajonego w furgonetce oraz Rubena panoszącego się po klubie „Night Girl”, znajdował się wiele kilometrów dalej w bezpiecznej placówce X-COM, skąd dowodził akcją.

- Duszno. Pot mi się po dupie leje - odpowiedział George, sięgając po puszkę ze słodkim, gazowanym napojem. Operatorzy z II-ki mogli usłyszeć, jak skaner z natchnieniem przełyka jej zawartość.

- Bitterstone, status - głos Lawa stał się chłodniejszy, nieznoszący oporu.

- W okolicy spokój. Wszyscy bawią się w najlepsze. To jest, oprócz mnie - mruknął skaner, zgniatając opróżnioną puszkę i rzucając ją w kąt. - Jakiś menel odlał nam się pod auto, ale poza tym nikt nie zwrócił na mnie uwagi - kontynuował „Bo1”, zerkając na monitory.

- Przyjąłem. Yoshiaki, jaka sytuacja na podwórku?

- Czuwam nad kanałami alarmowymi Adventu. Żadnych wezwań w rejonie działania. - Siedząca w Biurze Wydziału Azjatka odpowiedziała na komlinku, chociaż praktycznie siedziała obok Law-Tao. - Czekam na sygnał przejścia do fazy drugiej.

- Przyjąłem. Ruben, melduj - Law szybko zbierał informacje od swoich podwładnych, chcąc trzymać rękę na pulsie. Chociaż George nie widział twarzy szefa, domyślał się, że ma zacięty wyraz. Bitterstone wiedział, że podobnie jak wszyscy, Law stresował się pierwszą misją w New st. Louis.

- Graham, zgłoś się - padło ponowne wywołanie, kiedy wzywany nie odpowiedział. „Bo1” skupił się tym razem na ekranie monitorującym ich połączenie.


Klub „Night Girl”

- Graham, zgłoś się - padło w słuchawce. Czarnoskóry technik siedzący przy stoliku zaciągnął się dymem tytoniowym, po czym przepłukał gardło szklaneczką whisky. Oczywiście nie powinien pić w pracy, jednak „Ace” mało sobie robił z tak nierealistycznych nakazów.

- Naprawdę? Jesteś niemożliwy! - zachichotała jego towarzyszka i poprawiła włosy, przyglądając się Rubenowi z zainteresowaniem. Dziewczyna nie była świadoma toczącej się w eterze wymianie zdań, tak samo jak prawdziwej tożsamości Grahama.

- Jeszcze jak. I mam zamiar to powtórzyć - Ruben wyszczerzył się, puszczając oczko do nowo-poznanej. Tego wieczoru był w znakomitym nastroju. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz miał okazję wyrwać się z zapyziałych dziur, jakie serwował mu X-COM. Głośna muzyka, oślepiające światła, alkohol i szał ciał to było coś, co czuł i rozumiał. Zagryzając papieros, zmrużył oczy, by móc jeszcze bardziej rozkoszować się uciechami tego miejsca.

- Ace, wiem, że mnie słyszysz - dobijał się Law. Czasami Ruben miewał dość jego profesjonalizmu. Wszystko musiało być przemyślane i przeprowadzone zgodnie z planem. Technik wierzył w słuszność sprawy, jednak nie uważał, że „spinanie pośladów” miało im tak bardzo pomóc.

Wtedy padł komunikat „Złapała go. Idą do VIP-owni”. Wszyscy operatorzy zareagowali na tę wiadomość. Tylko Graham westchnął cicho pod nosem, gasząc papierosa.
- Muszę gdzieś wyskoczyć. Znajdę cię później - odezwał się do dziewczyny, która tymi słowami zdawała się być zawiedziona. Mimo to nie nalegała, by ten został. Pożegnali się, po czym Ruben wstał od stolika.

- Idę - rzucił do komlinka.


Gabinet obok Collinsa

- Powtarzam, czterech mężczyzn zmierza w stronę VIP-room’ów. Będziecie mieli zaraz gości - ostrzeżenie od skanerów zostało powtórzone dwukrotnie, tak, by dotarło do wszystkich.

Ruben zaklął, zaciskając pięść. Czwórka Azjatów mogła zepsuć całą operację. Technik obstawiał, że byli uzbrojeni. Gdyby nie to, może dałby im radę, a przynajmniej tak wierzył. Niestety próba przekonania się mogła doprowadzić do fiaska.

- Graham, cokolwiek zamierzasz, streszczaj tę czarną dupę - rzucił przez komlink George, który zapewne w tym momencie wpatrywał się w kamery.

- Spróbuję was wpiąć, może wejdziecie - powiedział, wyjmując z kieszeni niewielkie urządzenie, które podpiął do datapadu Collinsa. Te z kolei schował z powrotem do wentylacji. Poruszał się szybko, nie chcąc dać się przyłapać intruzom.

- Przyjąłem. Staramy się nawiązać połączenie - zakomunikował przez komlink Law. - Jeśli możecie, schowajcie się, albo spływajcie stamtąd.

- Potrzebuję więcej czasu, żeby zamontować nadajnik - mruknął Ruben.

- Nie macie już go. Zaraz do was wejdą i na pewno się zorientują, że nie pasujecie do tamtego gabinetu - zaoponował George.

- Musimy się więc wpasować - odparł z szyderczym uśmiechem Graham, po czym odwrócił się do Leny. Bez ostrzeżenia zbliżył się do niej i położył dłoń na jej biodrze, by zaraz przytknąć usta do jej ust.

Tymczasem ekipa hakerów pracowała nad próbą włamania się do datapadu Collinsa.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"

Ostatnio edytowane przez MTM : 12-08-2018 o 08:20.
MTM jest offline