Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2018, 13:01   #9
Nitara
Konto usunięte
 
Nitara's Avatar
 
Reputacja: 1 Nitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputację
Ferna spojrzała na Woricka i uśmiechnęła się lekko na jego propozycję.
- Och, myślę, że nie ma potrzeby siłować się, by napić się krasnoludzkiego piwa. Nasz pracodawca i tak za wszystko płaci, więc pij do woli, towarzyszu. Poza tym ja nigdy nie piję alkoholu przed zadaniem. No i zdecydowanie bardziej wolę czerwone wino od piwa - rzuciła wesoło do tropiciela i odchyliła się nieco na krześle. - Będziesz wiedział na przyszłość, czym dobrym mnie poczęstować. - Puściła do niego oczko.

Przysłuchiwała się przy okazji, co pozostali mają do powiedzenia. Oprócz czarodziejki i tropiciela, mieli jeszcze w drużynie kapłana i halflińskiego łotrzyka, co dobrze rokowało przed misją, bo warto było mieć obok siebie ludzi, którzy nie tylko dobrze machają orężem, ale i potrafią zrobić coś więcej. Tak w razie czego. Bo choć zadanie nie wydawało się zbyt skomplikowane, to wojowniczka wiedziała, że zawsze coś może pójść nie tak. W obecnych czasach i położeniu, w jakim się znalazła, Ferna musiała się pilnować.

Do wieczora nie opuszczała już karczmy, bo i nie musiała uzupełniać zapasów na okolicznym targowisku. Wszystko, co potrzebne na tę wyprawę miała albo przy sobie. Wynajęła sobie pojedynczy pokój, posiedziała z nowo poznanymi towarzyszami i porozmawiała z nimi, nie zdradzając jednak zbyt wiele na swój temat - nie musieli wiedzieć, że jest upadłą szlachcianką, a jej nazwisko nie jest zbyt dobrze kojarzone w okolicach. Na wszystko pewnie przyjdzie czas, teraz jednak wolała pozostać na tyle anonimową, na ile mogła. Gdy za oknem zaczęło się już ściemniać, postanowiła udać się na spoczynek.
- Idę do siebie - powiedziała do pozostałych, zbierając swoje rzeczy. - Wyruszamy jutro z rana po śniadaniu, więc nie siedźcie zbyt długo i nie przesadźcie z alkoholem. To tylko taka moja dobra rada, bo na pewno wszystkim nam będzie się lepiej podróżować wyspanymi i bez kaca, czyż nie? Dobranoc i do zobaczenia przy śniadaniu.

Po opuszczeniu kompanów, podeszła do szynku, za którym uwijał się gospodarz i zamówiła balię pełną gorącej wody, do tego wiadro zimnej, po czym skierowała się schodami na piętro. Zajmowała ostatni pokój po prawej i to nie był standard, do jakiego była przyzwyczajona, niemniej musiało do niej w końcu dotrzeć, że jeszcze wiele wody upłynie, zanim znów zacznie żyć tak, jak żyła wcześniej. A przynajmniej tak to sobie tłumaczyła. Pokój był niewiele większy od łazienki w dworku jej rodziców, a znajdowało się tu jedynie łóżko i komoda. Na szczęście wypchana czymś miękkim imitacja materaca pozwoli jej chyba całkiem dobrze spać. Na pewno przekona się o tym na własnej skórze.

Niedługo później dostarczono jej balię z wodą, więc Ferna zamknęła drzwi na klucz, rozebrała się i weszła do przyjemnej, bardzo ciepłej wody, która sprawiła, że w chwilę się zrelaksowała. Rozleniwiona, zamknęła oczy i zanurzyła się niemal całkowicie pod taflę wody. Cieszyła się chwilą, która w kolejnych dniach na szlaku będzie ciężka do powtórzenia. Leżała w balii dopóki woda niemal zupełnie ostygła - gdy jeszcze mieszkała w dworku rodziców, uwielbiała brać długie kąpiele, zwłaszcza mając służkę, która donosiła jej wiadra z wodą, jeśli ta zaczynała stygnąć. To były stare czasy, których wojowniczce często brakowało. Wiedziała jednak, że prędzej, czy później, nadejdzie dzień, że oczyści nazwisko z bezdpostawnych zarzutów.

Po kąpieli szybko wskoczyła do łóżka i nakryta kołdrą aż po uszy, zasnęła niczym dziecko.


Następnego dnia obudziła się, gdy za oknem świtało. Przemyła twarz zimną wodą, która została jej z wczorajszego wieczoru, po czym zrobiła kilka pompek i brzuszków, tak, jak pokazywał jej Ragnar. Musiała być w dobrej formie, jeśli miała radzić sobie na szlaku. Po kilku minutach takich ćwiczeń, ubrała się, by być gotową do drogi i zeszła do wspólnej sali. Jedynie dwa stoliki były zajęte, więc kobieta usiadła przy tym samym, przy którym siedzieli wczoraj, zgadzając się pojechać do Phandalin. Była na dole jako pierwsza z towarzyszy, więc postanowiła na nich poczekać zamawiając sobie jakieś syte śniadanie. Zajadając się pysznym omletem z kiełbasą, oczekiwała na kompanów i nie mogła doczekać się, kiedy w końcu wyruszą w drogę. Nie cierpiała siedzieć bezczynnie.
 
Nitara jest offline